Logo Przewdonik Katolicki

Prymas schyłku epoki

Adam Suwart
Fot.

Czarna legenda, jaką wokół niego stworzono, kazała sądzić, że był tchórzliwy, uległy wobec coraz bardziej wszechwładnej Rosji, miał pertraktować z Prusakami, chciał podobno uciec z Polski, a że okazało się to niemożliwe, targnął się rzekomo na własne życie. Jaki był naprawdę ostatni prymas przedrozbiorowej Rzeczypospolitej?

Czarna legenda, jaką wokół niego stworzono, kazała sądzić, że był tchórzliwy, uległy wobec coraz bardziej wszechwładnej Rosji, miał pertraktować z Prusakami, chciał podobno uciec z Polski, a że okazało się to niemożliwe, targnął się rzekomo na własne życie. Jaki był naprawdę ostatni prymas przedrozbiorowej Rzeczypospolitej?


W 1794 r., w ogarniętej chaosem Warszawie, na niespełna rok przed abdykacją króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, przed oknami pałacu królewskiego brata ustawiona została szubienica. Lokator pałacu wkrótce – bo 12 sierpnia 1794 r. – zmarł. Warszawscy jakobini stworzyli plotkę, że brat króla popełnił samobójstwo, zażywając truciznę. Usłużnie stworzono nawet kąśliwy dystych:

„Ksiądz prymas zwąchał linę,

Wolał proszek niż drabinę”.

Przez lata, a nawet przez stulecia, funkcjonował on jako swoisty chwyt – mówiąc dzisiejszym językiem – public relations, służący już nawet nie ośmieszeniu samego prymasa, ale skompromitowaniu jednego z uczestników insurekcji, księcia Józefa Poniatowskiego, bratanka zarówno ostatniego króla Polski, jak i ostatniego prymasa w przedrozbiorowej Rzeczypospolitej.

 

Światowe wychowanie

Jaki więc był królewski brat wyniesiony do prymasowskiej godności, książę Michał Jerzy Poniatowski?

Gdy Michał Jerzy Poniatowski przyszedł na świat 12 października 1736 r. w Gdańsku jako syn Stanisława Poniatowskiego herbu Ciołek i Konstancji z Czartoryskich, miał już dwie siostry i pięcioro braci, w tym starszego o ponad cztery lata Stanisława Antoniego, który za 28 lat miał zasiąść na polskim tronie, zmieniwszy uprzednio drugie imię z chrzcielnego „Antoni” na bardziej „królewskie” – „August”. Michał Jerzy, choć młodszy od swego królewskiego brata, nie tylko, że go nie przeżył, ale nawet nie dożył jego abdykacji w listopadzie 1795 r. Jego niespełna 58-letni życiorys był jednak bardzo burzliwy, stając się swoistym dokumentem tamtej niepewnej epoki i świadectwem trudnych zmagań w czasach, kiedy sojusz ołtarza z tronem podkreślony był dodatkowo pokrewieństwem między monarchą a pierwszym pośród równych sobie biskupów w episkopacie przedrozbiorowej Rzeczypospolitej. Niejasne są pierwsze lata życia Michała Jerzego, a szczególnie informacje o jego kształceniu. Z jednej strony biografowie przytaczają wzmiankę, że wychowawcą przyszłego prymasa był gdańszczanin Gotfryd Lengnich, z drugiej jednak strony fakt, że matka, Konstancja, wyjechała z dziećmi do Warszawy, gdy książę Michał Jerzy miał trzy lata, zdaje się przeczyć temu, że wychowanie przeznaczonego od najmłodszych lat do stanu kapłańskiego księcia Michała powierzono gdańskiemu obrońcy dysydentów. Pewne jest, że Michał Jerzy uczył się u warszawskich teatynów pod kierunkiem ks. Antoniego Portaluppiego. To pod jego opieką 18-letni książę wyjechał w 1754 r. do Rzymu, gdzie jednak nie tyle pobierał nauki, ile raczej był przedstawiany u papieskiego dworu. Tam nawiązał wiele wpływowych znajomości. Zwiedził też w tym czasie Włochy i Francję, by po dwóch latach wrócić do Polski. Studia w warszawskim seminarium misjonarzy, kolejne święcenia niższe i objęte kanonikaty przeplatały się w tych latach z podróżami do Paryża i znów do Rzymu.

W 1760 r. książę Michał Jerzy Poniatowski otrzymał w kościele Świętego Krzyża w Warszawie święcenia prezbiteratu, z rąk biskupa płockiego Hieronima Szeptyckiego. Jako że był już kanonikiem krakowskim, tamtejsza kapituła wybrała go na deputowanego do Trybunału Koronnego. Coraz bardziej oswajał się z instytucjami państwowymi, aż wreszcie od jesieni 1764 r., kiedy to jego brata wybrano i koronowano królem Polski i Wielkim Księciem Litewskim, musiał zmierzyć się z lawiną kolejnych zaszczytów i obowiązków.
 
Prymasowska mitra
W 1766 r., po śmierci prymasa Władysława Łubieńskiego, był podobno wymieniany jako jego następca. Zamiast tego został jednak biskupem płockim, a prymasowską mitrę miał podźwignąć dopiero za 18 lat! W tym okresie, prawie dwóch dekad, dał się poznać jako znakomity organizator i administrator, tworzący mapy swojej diecezji, ustanawiający sprawne urzędy diecezjalne, nowe parafie. Również jako pasterz nie zaniedbywał swoich obowiązków duchowych. Dbał o rozwój oświaty wśród kleru, zobowiązywał księży do rekolekcji, a za uchylanie się od obowiązków duchowych karał duchowieństwo finansowo. Dbał o budownictwo kościelne, m.in. odrestaurował i upiększył królewską katedrę w Płocku.
9 października 1784 r. otrzymał od swego brata królewską nominację na arcybiskupa gnieźnieńskiego, a tym samym na prymasa Polski i Litwy. Po kilku dniach kapituła prymasowska w Gnieźnie potwierdziła tę nominację, dokonując wyboru Michała Jerzego Poniatowskiego, a w lutym następnego roku papież wydał stosowną bullę, zatwierdzając królewską nominację i wybór kapituły.
Dopiero po czterech latach przybył z Warszawy – gdzie wypełniał wiele funkcji państwowych – do Gniezna, by odbyć ingres do katedry prymasowskiej i metropolitalnej. Pewną osobliwością mogą się wydawać po wiekach jego wcale liczne listy pasterskie, w których potrafił poświęcać uwagę tak praktycznym sprawom, jak napominanie przed jedzeniem niedojrzałych owoców czy postępowanie z żebrakami.
W swej archidiecezji gnieźnieńskiej kontynuował zaprowadzone wcześniej w diecezji płockiej i krakowskiej (gdzie był przez kilka lat administratorem) działania reformatorskie. Zwiększył m.in. o ponad 30 proc. liczbę szkół kościelnych, pilnował dyscypliny wśród duchowieństwa, a w Łowiczu założył specjalne seminarium dla organistów. Wcześniej jeszcze wspierał niemałymi sumami z prywatnego skarbca Akademię Krakowską, fundując w niej m.in. kolekcję minerałów z gór Harzu czy laboratorium fizyczne.
 
Polityka – tragedią
Działalności kościelnej i mecenatowi kulturalno-oświatowemu towarzyszyła też intensywna praca polityczna. Mimo różnic charakterologicznych pomiędzy braćmi, już od końca lat 70. XVIII w. był książę Michał faktycznym przywódcą stronnictwa królewskiego. Wyżywał się na niwie Komisji Edukacji Narodowej, której był prezesem.
Według prymasa, Rzeczpospolita mogła uchronić swój byt, działając w ramach prawno-ustrojowych nakreślonych przez coraz bardziej potężnych sąsiadów, szczególnie przez Rosję. Takie stanowisko przysporzyło prymasowi licznej opozycji politycznej i epitetu rusofila. Deklarował, że nie wierzy w sojusz z Prusami, nie tylko nie ufając zachodniemu sąsiadowi, ale i obawiając się moskiewskiej zemsty. Polityka ustępstw na rzecz Rosji miała uchronić Polskę w jego opinii przed kolejnymi rozbiorami. Od 1789 r. prymas notował coraz więcej porażek. Nie umiał przeciwstawić się skutecznie atakom na „bogactwo Kościoła”, które doprowadziły m.in. do przejęcia przez skarb państwa dóbr kościelnych diecezji krakowskiej. W obliczu coraz większej niechęci do prymasa, szczególnie ze strony posłów i senatorów, postanowił wyjechać z Polski „dla podratowania zdrowia”. Od lutego 1790 do czerwca 1792 odwiedził liczne miasta włoskie, francuskie oraz Londyn, Brukselę i Drezno, gdzie – co zaskakujące – namawiał elektora saskiego do przyjęcia polskiej korony! Następnie wrócił do Polski, angażując się w liczne sejmowe wystąpienia, poświęcone tematyce ekonomicznej.
W 1792 r. poświęcił kamień węgielny pod świątynię Opatrzności Bożej i łagodząco odpierał ataki Katarzyny II na Konstytucję 3 maja. Po wybuchu powstania kościuszkowskiego prymas przeforsował na forum Rady Nieustającej dość łagodną w wymowie odezwę antypowstańczą. Jednak gdy powstanie objęło Warszawę prymas przekazał swoje srebra stołowe jako hojną ofiarę na rzecz insurekcji. Wkrótce złożył też akces do powstania, jednak dla jego przywódców był na tyle niewiarygodny, że nie uwzględniono tej oferty. Gdy administrowany przez prymasa majątek archidiakonatu warszawskiego został w czerwcu 1793 r. przejęty przez powstańczy rząd – Radę Najwyższą Narodową, a przed pałacem prymasa postawiono szubienicę, książę Michał Jerzy Poniatowski postanowił wyjechać z kraju.
Według współczesnych ustaleń prymas zmarł z 11 na 12 sierpnia 1794 r. w wyniku krótkotrwałej, a ostrej choroby. Pochowano go w katakumbach warszawskich Powązek. Pogłoski o jego rzekomym samobójstwie nie znalazły potwierdzenia w źródłach i miały być rozsiewane przez warszawskich jakobinów w celu zaszkodzenia prymasowi, a później także dla skompromitowania jego bratanka – księcia Józefa.
Ostatni prymas niepodległej Polski był człowiekiem wielu talentów i zasług, „poległ” jednak na polu dramatycznej historii, która dotknęła Pierwszą Rzeczpospolitą u schyłku jej burzliwego dramatu dziejowego.
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki