Logo Przewdonik Katolicki

Króluj nam Chryste!

Marcin Jarzembowski
Fot.

Z ks. Pawłem Polcynem, diecezjalnym duszpasterzem służby liturgicznej, rozmawia Marcin Jarzembowski

 

Był Ksiądz kiedyś ministrantem bądź lektorem? Jeśli tak, to kiedy następuje w młodym człowieku ten moment, który mówi mu: idź i służ?

– Tak, byłem ministrantem, a także lektorem. Uważam, że jest to zawsze zaproszenie ze strony Boga. Nieraz rozpala On w człowieku gorące pragnienie służby przy ołtarzu i taki ochotnik sam zgłasza się do kapłana. Innym razem zaprasza przez dobrego kolegę, który już jest ministrantem bądź lektorem, albo też przez księdza, który zachęca, by dołączyć do grupy ministrantów w parafii. Ja znalazłem się przy ołtarzu dzięki namowom kolegi.

 

Liturgiczna służba ołtarza to pojęcie dość ogólne. Rozróżnijmy pewne funkcje i etapy, przez które przechodzi dany kandydat.

– Pierwszym etapem jest bycie kandydatem na ministranta. Okres ten, zależnie od parafii, trwa od sześciu miesięcy do roku. Jeżeli kandydat wykaże się sumiennością i gorliwością, wtedy podczas uroczystej Mszy św. zostaje przyjęty przez proboszcza do wspólnoty ministrantów. Kolejnym etapem w służbie przy ołtarzu jest posługa lektora. Do tej grupy młody człowiek może dołączyć po przyjęciu sakramentu bierzmowania. Promocji lektorów dokonuje zazwyczaj biskup. Wśród lektorów rozróżniamy także ceremoniarzy. Do tej posługi także otrzymują błogosławieństwo z rąk biskupa.

 

Czym młody człowiek powinien się wyróżniać, decydując się na „bliskie bycie” przy Bogu, bo tuż przy tabernakulum?

– Zarówno ministrant, jak i lektor powinni być dla rówieśników przykładem chrześcijańskiego życia. Powinni prowadzić odpowiednie życie sakramentalne, być zaangażowanym w życie Kościoła, swojej parafii, prowadzić stałe życie modlitwy.

 

Kto może zostać członkiem liturgicznej służby ołtarza? Jak zachęciłby Ksiądz do wstąpienia w jej szeregi? Bo bycie ministrantem czy lektorem to nie tylko służenie do Mszy św. czy podczas nabożeństw…

– Po pierwsze, i co najważniejsze, sam kandydat musi tego chcieć, nic na siłę. Powinien wyróżniać się wśród rówieśników rozmodleniem, regularnym życiem sakramentalnym. Jak bym zachęcił? Zapraszam, proponuję w indywidualnej rozmowie raz, drugi, trzeci. I czekam, aż się ktoś zdecyduje i zapragnie w taki sposób służyć Jezusowi. Wszystkim, którzy odczuwają takie pragnienie, mogę tylko powiedzieć: odwagi!

 



 

Ks. Rafał Kwiatkowski – opiekun ministrantów

 

Parafia Świętego Antoniego w Bydgoszczy może pochwalić się rozbudowanymi szeregami członków liturgicznej służby ołtarza. Skąd wziął się tak piękny owoc?

– W tym roku szeregi służby liturgicznej powiększyły się o kolejnych 16 ministrantów. W ubiegłym roku do tego grona dołączyło 15 chłopców. Myślę, że to wynik działania Ducha Świętego, który porusza młode serca do służby na większą chwałę Panu Bogu. Ale jest w tym także „czynnik ludzki”, jakim jest budowanie określonej wspólnoty ministranckiej, która tętni życiem i jest dla tych młodych ludzi atrakcyjna. Poza zajęciami związanymi ze służbą liturgiczną ministranci naszej parafii uczestniczą w rozmaitych formach wspólnego spędzania czasu, takich jak wycieczki, pikniki, wspólna gra w piłkę.

 

W jakim stopniu pomyślność tej pracy zależy od samego kapłana – opiekuna służby liturgicznej?

Trzeba mieć dla tych chłopców czas, czyli po prostu z nimi być i towarzyszyć im wtedy, kiedy się bawią i wtedy, gdy służą Bogu przy ołtarzu. Trzeba mieć dla nich otwarte serce. Pokazać swoją postawą, że są chwile ważne, w których należy zachować powagę i dostojeństwo, ale jest również czas zabawy, radości. Trzeba młodym stawiać wymagania, bo wbrew pozorom nie pociąga ich, nie fascynuje to, co płytkie i miałkie.


Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki