Jezus jako Syn Boży nie potrzebował chrztu. Jego chrzest jest zupełnie inny niż chrzest każdego człowieka. Jednakże przyjmując go nad Jordanem, nadał mu inne znaczenie. Z zewnętrznego znaku nawrócenia i pokuty za grzechy, chrzest stał się bowiem sakramentem, czyli znakiem ukazującym to, co dokonuje się wewnątrz ludzkiej duszy.
W sakramencie chrztu rzeczywiście dokonuje się, zbawczą mocą Boga, wewnętrzne odrodzenie człowieka. Daje ono człowiekowi nawet samo życie Boga, czyniąc go Jego dzieckiem. Woda, która spływa po jego głowie jest zewnętrznym znakiem wewnętrznego oczyszczenia, uwolnienia człowieka od jego win.
Znak chrzcielnicy
Sakrament chrztu od dłuższego już czasu w przeważającej większości udzielany jest dzieciom. Trudno nam zatem pamiętać ten jakże ważny moment naszego życia. Tym bardziej, myślę, z wielkim namaszczeniem spoglądamy w stronę wszystkich chrzcielnic, które były milczącymi świadkami tych wydarzeń.
Podczas zwiedzania katedry w Asyżu pokazuje się turystom romańską chrzcielnicę. To właśnie nad nią udzielono sakramentu dwojgu dzieciom, które później w bardzo różny sposób wywarły wpływ na historię świata. Jeden to polityk - cesarz Fryderyk II, drugi - święty Franciszek z Asyżu. Z kolei w katedrze w Salzburgu pokazując starą chrzcielnicę, dodaje się, że to właśnie tu przyjął chrzest Wolfgang Amadeusz Mozart.
W każdym kościele znajdziemy chrzcielnicę z kamienia, metalu czy nawet drewna. W starych świątyniach zobaczyć możemy jeszcze baptysteria - basen z wodą, często przypominający kształtem krzyż, do którego kandydat do chrztu wchodził, aby zostać zanurzonym lub polanym wodą. Ochrzczony jakby zanurzał się w misterium ukrzyżowanego Chrystusa, aby powstać do nowego życia.
Dzisiejsze baptysteria czy chrzcielnice są zdecydowanie skromniejsze. Powinny znajdować się poza obrębem ołtarza, a jednak być widoczne, aby przypominały o własnym chrzcie, i aby pobudzały do refleksji nad prawdziwą wartością tego pierwszego sakramentu, jaki przyjmuje człowiek.
Sakrament jest darem i wezwaniem
Chrzest jest darem, a jako dar jest czymś, co Bóg daje, dlatego że chce, i daje go temu, komu chce, toteż nikt nie może żądać chrztu; Bóg daje go bezinteresownie. Chrzest jest także wezwaniem - zaproszeniem, ale także bezinteresownym, które Bóg kieruje, dlatego że chce, i do tego, do kogo chce i nie możemy go rozliczać ani pytać o uzasadnienie.
Może nam się w takim rozumieniu pojawić Bóg, jako ktoś niezwykle kapryśny, lubiący igrać z człowiekiem. W rzeczywistości chodzi o coś zdecydowanie poważniejszego. Skoro nikt nie może żądać chrztu od Boga, a skoro Ten zechciał go udzielić niektórym, to nie dlatego, że z jakiegoś powodu był im to winien, ale dlatego że taka była Jego dobrowolna decyzja. Człowiek winien zatem prosić o chrzest.
Sakrament jest łaską. Bóg udziela łaski nawrócenia także poganom, aby otrzymali życie w chrzcie (Dz 11, 16-18). "Przez chrzest zapoczątkowuje się dla danego człowieka nowe życie łaski, chrzest jest prawdziwie narodzinami. Przez nie człowiek staje się cząstką świata Bożego…" (D. Barsotti). Człowiek przyjmujący ten sakrament staje się jakby "nowym człowiekiem". W zasadzie nie ma on w tym żadnej zasługi, oprócz tej, że zdecydował się przyjąć ten dar. Jest to łaska Boża.
Chrzest daje oświecenie. Przyjmujący chrzest staje się synem światłości. Jest także namaszczeniem. Jak naucza Sobór Watykański II, wierni poprzez ten sakrament są na swój sposób uczestnikami kapłańskiej, prorockiej i królewskiej funkcji Chrystusa (KK 31). Przede wszystkim współdziałają w ofiarowaniu Eucharystii, przyjmują sakramenty święte oraz oddziałują na innych świętością swego życia i czynną miłością. Każdy zatem, kto należy do tej wielkiej wspólnoty ludzi ochrzczonych winien poprzez praktykowanie cnót wiary, nadziei i miłości zmierzać do osiągnięcia świętości. To zaś winno stawać się przedmiotem ich świadectwa, a tym samym działaniem na rzecz odnawiania i rozszerzania Kościoła.
Chrzest oznacza zatem także wejście wiernego do wspólnoty chrześcijańskiej. Dzięki niemu zostajemy uwolnieni od grzechu. Wyciska on na duszy niezatarte piętno i całkowicie przemienia człowieka
Konieczność chrztu
Bóg uczynił człowieka wolnym i pozwala mu decydować; nigdy do niczego nie przymusza. Gdyby Bóg chciał nas zbawić bez naszego udziału, słusznie skarżylibyśmy się, że nie liczy się z naszą wolnością. Niemniej dosyć przerażająco brzmią słowa w Ewangelii św. Marka: "Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony" (16, 16), albo z Ewangelii św. Jana: "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego"(3, 5).
Nie możemy nigdy zapominać, że sakrament jest dobrowolną ofertą, jaką Bóg składa wolnemu człowiekowi. Jeśli człowiek zdecyduje się przyjąć chrzest z wiarą, dla Boga to ogromna radość. Jednakże jeśli człowiek odrzuci tę propozycję, Bóg nie odrzuca tego człowieka i nie zsyła żadnej choroby czy śmierci na tego, kto się odwraca plecami do Niego. Wyraźnie jednak uprzedza, że jesteśmy odpowiedzialni za to, co robimy. I chociaż nas kocha i chce z całego serca, abyśmy poszli za Nim, to nigdy nas do tego nie zmusza.
Zwykle w tym momencie pojawiają się nasze wątpliwości: a co z tymi ludźmi, którzy nie byli ochrzczeni, chociażby z pierwszymi męczennikami, którzy nie byli ochrzczeni, a w pierwszych wiekach chrześcijaństwa oddali życie za Chrystusa ?
Kościół uświadamia sobie istnienie innych gestów i sposobów, mogących powodować w jakiejś mierze skutki chrztu bez udzielania tego sakramentu. Przede wszystkim właśnie męczeństwo uchodziło od zarania dziejów za chrzest prawdziwy, a nawet za bardziej szlachetny i chwalebny. Święty Cyprian stwierdza: "Czyż moc chrztu może być większa i skuteczniejsza od wyznania wiary i męczeństwa tego, kto wyznaje Chrystusa przed ludźmi i zostaje ochrzczony we krwi?". W chrzcie krwi owoc wypływa z męki Jezusa Chrystusa. Następuje największe zbliżenie człowieka do Chrystusa i Jego ofiary.
Chrzest z wody bywa w nadzwyczajnych przypadkach zastąpiony chrztem pragnienia, który przynosi owoce chrztu, nie będąc sakramentem. Jest on wyraźną, zewnętrzną, bądź też tylko wewnętrzną gotowością przyjęcia chrztu. Chodzi tutaj o nastawienie wewnętrzne nacechowane wolą nawrócenia i miłowania. Dzięki takiej dyspozycji człowiek zyskuje zespolenie z życiem Bożym i doprowadzenie do wiecznego przeznaczenia. Racją, dla której chrzest pragnienia daje człowiekowi zbawienie, jest powszechna wola zbawcza, zaktualizowana w Chrystusowym dziele odkupienia. Każdy człowiek jest powołany, w sposób tajemniczy, i nam nie znany, do spotkania z Chrystusem umarłym i zmartwychwstałym.
Od końca IV wieku Kościół udziela chrztu dzieciom. Pojawiają się głosy, czy nie lepiej poczekać z tym sakramentem do momentu, kiedy człowiek już jako dorosły, lub prawie dorosły, będzie mógł sam zdecydować o swojej przyszłości.
Nie wolno nam zapominać, że dziecko od momentu swoich narodzin, i zanim jeszcze zacznie być odpowiedzialne za swoje czyny, jest już powołane do zbawienia. Podobnie więc jak otrzymało życie biologiczne, tak też zostało wybrane, aby otrzymać łaskę Bożą, niezależnie od tego, jaka będzie jego przyszła, świadoma odpowiedź.
W przypadku dzieci to dorośli muszą podejmować za nie decyzje, zarówno w sprawach dotyczących życia codziennego, jak i w kwestiach życia religijnego. Luis Resines Llorente uczy: "Gdyby dorośli nie podjęli za nas decyzji, wybierając to, co ich zdaniem - było dla nas najlepsze, nie bylibyśmy, tu gdzie jesteśmy. To oni zdecydowali o naszej edukacji, kulturze, zdrowiu, języku, rozrywkach czy też o ochrzczeniu nas. Kiedy przestajemy być dziećmi, musimy sami - zgodnie z naszymi zdolnościami i osobistą odpowiedzialnością - podjąć decyzję, czy będziemy nadal chrześcijanami, czy też damy sobie z tym spokój. Dlatego Kościół bierze pod uwagę zarówno decyzję dorosłego, który chce się ochrzcić, jak i decyzję rodziców, którzy pragną, by ich dziecko było chrześcijaninem i którzy zobowiązują się podjąć w tym kierunku niezbędne działania".
Chrzest to moje życie
Przeżywając Uroczystość Chrztu Pańskiego, zechciejmy pomyśleć o swym własnym chrzcie, który jest znakiem wolności i pełnią życia. W pamiętnikach Alberta Camusa znajdziemy zapis dotyczący jego pobytu w Nowym Jorku. Camus pisze, że błąkał się po kamiennych wąwozach tego miasta jak uwięzione zwierzę, aż w końcu dotarł do portu. Tam "oczekiwała mnie czarna, pokryta gnijącym korkiem, moja woda chrzcielna". W przeciwieństwie do tego wielkiego skamieniałego miasta, które pisarz odebrał jako więzienie, morze symbolizuje tutaj wolność. A woda morska staje się przypomnieniem wody chrzcielnej - źródła, z którego pochodzi życie.
Dar Boga
Św. Grzegorz z Nazjanzu pisze: "Chrzest jest najpiękniejszym i najwspanialszym darem Boga… Nazywamy go darem, łaską, namaszczeniem, oświeceniem, szatą niezniszczalności, obmyciem odradzającym, pieczęcią i wszystkim, co może być najcenniejsze. Darem - ponieważ jest udzielany tym, którzy nic nie przynoszą; łaską - ponieważ jest dawany nawet tym, którzy zawinili; chrztem - ponieważ grzech zostaje pogrzebany w wodzie; namaszczeniem - ponieważ jest święty i królewski (a królów się namaszcza); oświeceniem - ponieważ jest jaśniejącym światłem; szatą - ponieważ zakrywa nasz wstyd; obmyciem - ponieważ oczyszcza; pieczęcią - ponieważ strzeże nas i jest znakiem panowania Boga" (Orationes 40).