Logo Przewdonik Katolicki

Dom z sercem

Lucyna Muniak
Fot.

Jak nam się kojarzy dom pomocy społecznej? Smutno, szaro, zamknięci w sobie, snujący się bez celu po korytarzach ludzie. Sfrustrowani i kiepsko opłacani pracownicy. Beznadzieja i marazm wyglądające z każdego zakamarka. A jednak może być inaczej... Dom Pomocy Społecznej dla dzieci i młodzieży niepełnosprawnej intelektualnie prowadzony przez Zgromadzenie Sióstr św. Elżbiety w Łopiennie...

Jak nam się kojarzy dom pomocy społecznej? Smutno, szaro, zamknięci w sobie, snujący się bez celu po korytarzach ludzie. Sfrustrowani i kiepsko opłacani pracownicy. Beznadzieja i marazm wyglądające z każdego zakamarka. A jednak może być inaczej...
Dom Pomocy Społecznej dla dzieci i młodzieży niepełnosprawnej intelektualnie prowadzony przez Zgromadzenie Sióstr św. Elżbiety w Łopiennie jest placówką opiekuńczą, w której znajdują swój dom wyłącznie dziewczęta. Są one często opuszczone przez rodziny. Niełatwo z nimi nawiązać kontakt. Trzeba je otoczyć opieką przez całą dobę. Jest to niewątpliwie trudne zadanie, ale jak się okazuje, można je zrealizować.
To ma być ich dom...
Jasne, przestronne pomieszczenia. Uśmiechnięte twarze. Siostra Izabella Kowalewska pokazuje mi dom mieszczący się w wyremontowanym pałacyku. - Wszystkie dziewczęta podzielone są na trzy grupy - tłumaczy - pierwsza, to grupa najbardziej sprawna, trzecia najmniej. Jesteśmy właśnie w sali pierwszej grupy. Z drugiego jej końca jak strzała, trochę niezgrabnie, mknie do mnie Magda z rozłożonymi rękoma. Przytula się na powitanie. Wszędzie wzbudzam zaciekawienie. Natomiast w centrum zainteresowania jest siostra dyrektor. Wszystkie podopieczne chcą się z nią podzielić swoimi sprawami. - Siostro, mamy nowy kwiatek - cieszy się jedna ze starszych pensjonariuszek, Wiesia. - A na Święta Bożego Narodzenia będziemy miały stroik. I mamy czysto, i ja lubię te święta, ładnie śpiewamy, i są prezenty, i gwiazdor, i ... Potok słów. Idziemy dalej, oglądamy sypialnie. Wszędzie kolorowo, pachnie czystością. Wchodzimy do kolejnej, a tam Ewa szybko chowa serwetkę, którą wycierała buzię koleżance. Później ostrożnie kładzie ją do łóżka pod kołdrę. - Dałam jej jeść - tłumaczy. - Bardziej sprawne podopieczne opiekują się tymi mniej sprawnymi - wyjaśnia siostra Martyna Sarzyńska, która do nas dołącza. W każdej sypialni stoi 5-6 łóżek i dlatego dwa lata temu siostry podjęły trud rozbudowy domu. - Musimy działać zgodnie ze standardami Unii Europejskiej - tłumaczy siostra Izabella. - W nowym skrzydle będzie mieszkać pierwsza grupa. Po dwie osoby w pokoju. Znajdzie się tam też sypialnia dla siostry wychowawcy, a na dole nowe pokoje do rehabilitacji. - Budujemy ten dom właściwie dzięki ludziom dobrej woli. Praktycznie całe wyposażenie to dar serca - wzdycha siostra dyrektor, wspominając o kłopotach finansowych związanych z budową. Po dwóch latach starań siostry otrzymały częściowe dofinansowanie z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Rehabilitacja i wielkie serce
- Przyznam, że czasami z zażenowaniem słucham, iż w naszym domu jest inaczej niż w świeckich domach tego typu - mówi siostra Izabella - tak jakby to było coś nadzwyczajnego. Bo przecież to jest zupełnie normalne, tak powinien wyglądać każdy dom. Przecież one tutaj mieszkają. Tutaj się uczą nowych rzeczy, tutaj śpią, jedzą i zawiązują przyjaźnie. Upośledzenie umysłowe idzie często w parze z dysfunkcją ruchu. Walczyć z tym można poprzez rehabilitację. Oglądam tablicę z medalami zdobytymi przez mieszkanki domu na paraolimpiadach, właściwie brakuje już dla nich miejsca. - To też jest forma rehabilitacji - słyszę za plecami. Rehabilitacja to zarazem wyjazdy na obozy, kolonie i olimpiady. W sali terapii zajęciowej właśnie trwa haftowanie. Z zaskoczeniem podziwiam Ewę, która z prędkością maszyny do szycia, z niezwykłym skupieniem i dokładnością wypełnia narysowany na tkaninie wzór. Sala do muzykoterapii, sala rehabilitacyjna i wanna do hydromasażu są niezbędne. Część wychowanek uczy się w klasach integracyjnych oraz bierze udział w zajęciach warsztatów terapii zajęciowej w Kłecku. Nawet w parku okalającym pałac latem mogą odbywać się zajęcia rehabilitacyjne.
Integracyjnie
Podopieczne sióstr elżbietanek z Łopienna uwielbiają wyjazdy. Wyjeżdżają zawsze, kiedy jest ku temu okazja na obozy, wycieczki krajoznawcze i olimpiady specjalne. Co roku biorą udział w przedstawieniach jasełek, które są przygotowywane wspólnie z dziećmi z miejscowej szkoły podstawowej. Dwa razy w tygodniu dzieci mieszkające w Łopiennie ochoczo przybiegają na próbę. Nikt ich nie zmusza. - Wtedy trudno czasami opanować ten żywioł - śmieje się siostra Martyna. - W tym roku przygotowaliśmy przedstawienie o tym, jak ludzie piszą i czytają listy, a najważniejszym listem jest Ewangelia. Ten spektakl, w którym występuje ok. 30 aktorów, będzie wystawiany wielokrotnie, m.in. podczas corocznego przeglądu przedstawień o tematyce Bożonarodzeniowej w gnieźnieńskim Teatrze im. Aleksandra Fredry. Kończy się moja wizyta u sióstr w Łopiennie. Spoglądam na park otaczający ośrodek i myślę sobie, że wszystkie jego mieszkanki mają sporo szczęścia, bo trafiły właśnie tutaj.
Tekst i zdjęcie :

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki