Logo Przewdonik Katolicki

Wolontariuszka...

Bernadeta Kruszyk
Fot.

W stołówkowej kuchni zjawia się punktualnie o 6.00 rano. "Nastawia" zupę i idzie na Mszę świętą. Potem wraca, by obrać kilogramy ziemniaków, nakroić chleba i doglądać gotującej się strawy. To ciężka praca - ale jak mówi - Bóg daje i siły, i zdrowie... Genowefa Kondrans urodziła się osiemdziesiąt lat temu w Nowym Sączu. Po drugiej wojnie światowej wraz z mężem, którego...

W stołówkowej kuchni zjawia się punktualnie o 6.00 rano. "Nastawia" zupę i idzie na Mszę świętą. Potem wraca, by obrać kilogramy ziemniaków, nakroić chleba i doglądać gotującej się strawy. To ciężka praca - ale jak mówi - Bóg daje i siły, i zdrowie...
Genowefa Kondrans urodziła się osiemdziesiąt lat temu w Nowym Sączu. Po drugiej wojnie światowej wraz z mężem, którego poznała w czasie okupacji niemieckiej, przyjechała do Gniezna i tutaj została. Przez wiele lat pomagała w parafii pw. św. Wawrzyńca w Gnieźnie - była, jak mówi, i kościelnym, i sprzątaczką. Tam też poznała siostrę Felicję Sieracką ze Zgromadzenia Sióstr św. Wincentego ? Paulo, z którą przyjaźni się i pracuje nieprzerwanie od ponad dwudziestu lat. - Początkowo opiekowałyśmy się ludźmi starymi i schorowanymi - wspomina - zanosiłyśmy im posiłki, doglądałyśmy domu, a gdy przyszedł ich czas, ubierałyśmy i przygotowywałyśmy do "ostatniej drogi". Z czasem po jedzenie zaczęli przychodzić i młodsi. Było ich coraz więcej i więcej... Tak powstała ta stołówka.
Ora et labora
Praca w stołówkowej kuchni rozpoczyna się bardzo wcześnie, bo o 6.00 rano. Pani Genowefa rozpala ogień, nastawia zupę i idzie na Mszę świętą. Potem wraca, by obrać ziemniaki, nakroić chleba i doglądać gotującej się strawy. Każdego dnia, z wyjątkiem niedzieli, przygotowuje jej ponad dwieście litrów. Czasami jest to barszcz, czasami kapuśniak, a czasami grzybowa, fasolowa, grochowa lub inna (w niedzielę, wspólnie z siostrą Felicją, zbiera datki na jej przyrządzenie). Po 10.00 zaczynają przychodzić ci, dla których ją gotuje. Dziennie wydawanych jest około dwustu porcji, z których część trafia do ubogich rodzin, a część wydawana jest zjawiającym się o godzinie 13.00 bezdomnym. Bywa, że w zastępstwie siostry Felicji pani Genowefa osobiście nalewa im zupę. Mówi, że są bardzo grzeczni, dziękują. Spotkani przypadkiem na ulicy kłaniają się i często pytają, co będzie na obiad. To miłe.
Dopóki dobry Bóg pozwoli...
Drugiego grudnia 2003 roku pani Genowefa obchodziła osiemdziesiątą rocznicę urodzin. Wśród wielu życzeń i powinszowań dostała także te najważniejsze - od Ojca Świętego Jana Pawła II. Napisał, by Bóg dał jej wiele siły i zdrowia. Bóg daje, gdy ktoś prosi - mówi pani Genowefa. O zrezygnowaniu nie myśli, choć pewnie i na to przyjdzie czas. Na razie pracuje i pracować będzie dopóki dobry Bóg pozwoli. Przez dwadzieścia lat zdążyła się przywiązać i do sióstr szarytek, i do stołówkowej kuchni. Poza tym dobrze jest pomagać i zrobić coś dla innych. Tak po prostu, z potrzeby serca. O swej bezinteresowności pani Genowefa nie chce zresztą wiele mówić - robi to, co robi i koniec. A robi wiele. Jak mówią panie ze Stowarzyszenia Miłosierdzia św. Wincentego ? Paulo, to wspaniała kobieta, której w sumiennym wypełnianiu obowiązków nie przeszkadza ani choroba, ani wiek. Wspaniała także dlatego, że od lat z niezmiennym zaangażowaniem i oddaniem, bez oczekiwania na jakiekolwiek pochwały i nagrody, służy bliźnim. Dzięki takim ludziom jak ona słowo wolontariusz nabiera szczególnego znaczenia.
Tekst i zdjęcia:

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki