Logo Przewdonik Katolicki

Pokój i niepokój

Dr hab. prof. KUL Barbara Chyrowicz SSpS
Fot.

Kiedy lata temu w ramach reklamy panującego ustroju na służącej za billboard balustradzie jednego z wiaduktów w Lublinie umieszczono hasło: "socjalizm = pokój", jakiś inteligentny dowcipniś dopisał: "kapitalizm = dwa pokoje z kuchnią". Niezłe, mieliśmy może tylko jeden pokój, ale nie zbywało nam humoru. Dzisiaj mamy coś w rodzaju kapitalizmu, jedni mają pokojów aż nadto, drudzy...

Kiedy lata temu w ramach reklamy panującego ustroju na służącej za billboard balustradzie jednego z wiaduktów w Lublinie umieszczono hasło: "socjalizm = pokój", jakiś inteligentny dowcipniś dopisał: "kapitalizm = dwa pokoje z kuchnią". Niezłe, mieliśmy może tylko jeden pokój, ale nie zbywało nam humoru. Dzisiaj mamy coś w rodzaju kapitalizmu, jedni mają pokojów aż nadto, drudzy nie mają nawet tego jednego i szukają byle ciepłego kąta na dworcach, a POKOJU wciąż nam brak. Z humorem też coraz gorzej. To nie znaczy, że czynnik ekonomiczny nie sprzyja budowaniu pokoju. Wiedział o tym doskonale osiemnastowieczny ekonomista i filozof, Adam Smith, kiedy w swoim słynnym dziele "Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów" zwracał uwagę na to, że społeczeństwa prowadzące różnorakie interesy są znacznie mniej wojownicze, za to bardziej tolerancyjne, a wspólne cele sprzyjają budowie jedności między ludźmi. Kiedy brak nam podstawowych środków do życia, jesteśmy tym poważnie zaniepokojeni, szczególnie jeśli ciąży na nas odpowiedzialność za losy naszych bliskich. Okazuje się zatem, że pokój serca, który żadną miarą nie jest pochodną stanu naszego konta, może mieć z nim coś wspólnego. Różne są powody niepokoju...
Niepokoi brak środków materialnych i związana z nim często obawa o utratę pracy, a nawet tak prozaiczne zdawałoby się rzeczy jak niedomykające się uparcie okno, wiecznie cieknący kran w kuchni, samochód, który znów trzeba odstawić do mechanika, zagubione dokumenty... Znacznie głębszym źródłem niepokoju są różnorakie konflikty w jakie wchodzimy tak względem drugich, jak i względem samego siebie. Te ostatnie nazywamy konfliktami sumienia. Jeśli niepokój ten jest głębszy, trudniej też go uciszyć. Zatrzymuję się jednak nad tymi, najbardziej zdawałoby się, prozaicznymi źródłami niepokoju w przekonaniu, że pokój w samym sobie niejako buduje się powoli, poczynając od tego, co najprostsze...
Czy nasze niepokoje wywołane owym mnóstwem materialnych braków znajdują usprawiedliwienie? To będzie zależało od tego, czego konkretnie dotyczą, i jak dalece jesteśmy odpowiedzialni za ich powstanie. Zapewne wiele z nich wynika stąd, że zbyt wielką wagę przywiązujemy do materialnych uwarunkowań. Zapominamy o tym, co ważniejsze i kiedy tracimy rzeczy, wydaje się nam, że tracimy coś z nas samych... Są jednak niepokoje znacznie poważniejsze, szczególnie wtedy, kiedy braki dotyczą elementarnych potrzeb. Rodzicom sen z powiek spędzać może niepokój o to, że nie stać ich na zakup podręczników czy ciepłych ubrań dla dzieci. Czy starczy im powiedzieć: nie bądźcie zaniepokojeni, zdajcie się na Boga? Bóg nie wyśle paczki z książkami... Jeśli nie stać nas na zapłacenie czynszu czy rachunku za energię, nasz niepokój o jutro jest czymś naturalnym. Nawet wszyscy Święci Pańscy razem wzięci nie załatwią nam spłaty długu. Trudno mówi się wtedy o pokoju... Książę Pokoju nie uwolni nas od wszelkich niepokojów. Co prawda, może nam pomóc - przy naszej dobrej woli - uwolnić się od nas samych i sprawić, że przestaniemy przejmować się rzeczami, które są tego nie warte, ale przecież trzeba z czegoś żyć!
A gdyby tak życzenie pokoju związać z uwalnianiem od niepokojów? Kiedy czytamy Orędzie na Światowy Dzień Pokoju, myślimy zazwyczaj o politykach i przywódcach państw. A można by zacząć od "kuchni"?

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki