Wyjątkowo nie będę czarowała, że biografia Izaaka Babla autorstwa Aleksandra Kaczorowskiego jest dla wszystkich. Wydaje mi się, że – pomimo czytelnego języka i płynnej narracji (czytaj: naprawdę świetnie się czyta!) – jest to rzecz dla koneserów literatury. Decyduje o tym zarówno jej rodzaj, jak i wybór głównego bohatera. Myślę, że ta książka może albo kogoś pochłonąć od pierwszych stron, albo zrazić już na etapie oglądu okładki, której graficznie nic nie brakuje, ale na której widnieje tytułowa postać.
Pisarz i człowiek
Pojawia się zasadnicze pytanie: jak postrzegamy pisarzy? Czy tylko poprzez ich dorobek literacki i warsztat, czy jednak bierzemy też pod uwagę to, jakimi byli ludźmi? Sama mocuję się wciąż z tym pytaniem i nie uważam, żeby którakolwiek ze skrajnych opcji była słuszna. To znaczy nie uważam, żeby można było oceniać czyjąś twórczość zupełnie w oderwaniu od życia autora, jego zachowania wobec innych itp. Z drugiej strony, nie umiem przekreślić wartości czyichś dzieł literackich, poznając kompromitujące szczegóły z jego życia.
Izaak Babel (właśc. Bobel) należy do wybitnych rosyjskich pisarzy pochodzenia żydowskiego, którego biografia, mówiąc najdelikatniej, jest bardzo skomplikowana, a mniej delikatnie – z perspektywy polskiego czytelnika – kontrowersyjna. Trzeba wielkiej odwagi, żeby wziąć się za tak trudny temat i w dodatku w dobie agresji Rosji na Ukrainę. Ale podczas lektury nie czuje się, żeby autorowi towarzyszyło podobne przeświadczenie i żeby męczył się z „wyjaśnianiem” kolejnych ciemnych kart w życiu Babla. Więcej: mam wrażenie, że Kaczorowski nie tylko wysoko ceni twórczość Babla, ale i ma dla niego wiele zrozumienia i sympatii. Jego opowieść o nim jest fascynująca. To, co wydawało się najtrudniejsze do pokazania, przekuwa na siłę tego obrazu. Pokazuje Babla-pisarza w takim samym stopniu jak Babla-człowieka. I to jest największa siła tej książki. Do tego dochodzi świetny, plastyczny język. Aż się prosi powiedzieć, że Kaczorowski mógłby śmiało zasłużyć na miano ucznia Babla, który był mistrzem krótkiej formy, pierwszych zdań (ale, jak dodaje Kaczorowski – drugich i kolejnych), ciął zbędne słowa z chirurgiczną precyzją, co nie kolidowało z tworzeniem przez niego barwnych, poetyckich opisów.
Kaczorowski też zaczyna swoją opowieść od mocnego początku. Zacytuję go, bo to najlepiej wytłumaczy moją konsternację:
„– Nie chciałaś trefnego, spróbuj koszernego – powiedział telegrafista i wepchnął odcięty członek w usta młodej kobiety. Jej mąż z kulą w głowie i opuszczonymi spodniami konał obok na podłodze wagonu. Z zewnątrz dochodziły odgłosy wystrzałów, Żydów wyrzucano na śnieg.
Tak mogła zaczynać się powieść Izaaka Babla Czekiści”.
Tego się nie DA opisać!
Zaczynać biografię pisarza od konfabulacji na temat tego, co mógł napisać? Odważnie. Dopiero po lekturze całości wiem, że po pierwsze Kaczorowski miał podstawy do zredagowania tego tekstu w taki sposób, a po drugie, ten zabieg wiele mówi o nim samym i o tym, na czym mu zależało przy tworzeniu tej biografii. Przede wszystkim – nie miała być nudna. Tak jak nudnym nie można nazwać życia jego bohatera. Przy czym od razu zaznaczę, że całość jest bardzo merytoryczna i faktograficzna, co nie przeszkadza autorowi wtrącać cytaty z książek Babla, jego ironiczne wypowiedzi czy fragmenty listów.
Czasami zastanawiałam się, czy Kaczorowski nie za bardzo szarżuje w opisywaniu jego książek i czy biografii nie zamieni w książkę krytyczno-literacką. Ale przyjęta przez niego narracja – czytelnika Babla – bardzo mi odpowiadała. Pokazał, co stanowiło clou jego życia, a była nim literatura. Dlatego wydaje mi, że każdy, kto ją kocha, doceni tę książkę również z tego powodu. Pokazuje, że w całym tym mrocznym świecie – sowieckiej Rosji – pełnym zmieniających się układów, zbrodniarzy, z którymi rosyjski pisarz musi się w jakiś sposób dogadać, bo inaczej zginie, rozczarowań ideologiami – poczucie sensu tworzenia wartościowej literatury może przetrwać.
Kaczorowski ujął to tak: „Na zdjęciu wykonanym po powrocie z frontu [wojny polsko-bolszewickiej] Babel wygląda, jakby postarzał się o dziesięć czy piętnaście lat. Wychudzony na skutek przebytego tyfusu, owrzodzony, zawszony, z nieobecnym wzrokiem, do końca życia cierpiał na ataki astmy. Był świadkiem zbrodni, których nie mógł zapomnieć. Dowiedział się wszystkiego o wojnie, o Konarmii, o bolszewikach – i o sobie samym.
Wierzył już tylko w literaturę”.
Dekadę później Babel zobaczy kolejne zbrodnie związane z kolektywizacją wsi prowadzonej przez Stalina i wykrzyczy znajomemu po powrocie z reporterskiej wyprawy spod Kijowa: „Nie może pan sobie tego wyobrazić! Tego, co widziałem na własne oczy na wsi – nie da się opowiedzieć! Tego się nie da opisać! Ja te-go nie poj-mu-ję!”.
Wierny do końca
W obliczu wojny, wielkiej zbrodni, pisarze przyjmują najczęściej dwie skrajne postawy: jedni skrupulatnie notują codzienne zdarzenia, wierzą w sens zostawionego świadectwa, drudzy – milkną zupełnie, nierzadko tracąc wiarę w literaturę. Babel miał okresy twórczego impasu, ale wydaje się, że jednak nie stracił tej wiary do końca. A została ona wystawiona na wielkie próby. To oczywiście truizm, ale musi tu wybrzmieć.
Władze sowieckie nie uznawały autentyzmu w literaturze. Stalin zarządził, że „realizm socjalistyczny” będzie jedynym słusznym nurtem w sztuce i literaturze. Pierwsza autobiograficzna powieść Babla, która przyniosła mu sławę nie tylko w Rosji, ale i w całej Europie, Armia Konna, została uznana przez Stalina za nieprawomyślną. A sam Babel – mimo wielu protektorów na najwyższych szczeblach aparatu politycznego i ludzi pióra (na czele z Gorkim) – znalazł się na celowniku władzy radzieckiej. Niektóre z jego nowych opowiadań nie zostały dopuszczone do druku, a sztuki teatralne wystawione na podstawie jego dramatów – zostały zdjęte. A to było dopiero preludium tego, co go czekało. Finałem było aresztowanie w maju 1939 r., uwięzienie, torturowanie i skazanie na śmierć.
Z tej perspektywy zadziwia jego determinacja tworzenia w Rosji. Tym bardziej, że nie tylko udawało mu się wyjeżdżać na Zachód, ale we Francji „ulokował” pierwszą żonę; tam urodziła się im córka. Pomógł wyjechać na Zachód siostrze i matce. Ale sam wracał, tłumacząc, że tylko tu może pracować. Pozostał chyba do końca idealistą, przywiązanym do swojej ojczyzny. A może bardziej do jej wizji, którą nosił w sobie? Miała ona kształt Odessy w jej najlepszym okresie rozkwitu, a nawet więcej – kształt, jaki mogłaby mieć, gdyby nie wojna domowa, bolszewizm, i gdyby mogła się rozwinąć jak Marsylia, do której zawitał i którą się zachwycił.
Na pewno nosił w sobie czuły obraz żydowskiej Mołdawanki, gdzie spędził dzieciństwo i o której tak pisał: „Chodzenie po ulicach nie wydawało mi się zajęciem czczym. […] Znałem wszystkie szyldy, mury kamienic, wystawy sklepowe. Znałem je w sposób osobliwy, tylko na własny użytek, i byłem zupełnie pewien, że widzę w nich to, co najważniejsze i tajemnicze […] Czuję jego [rodzinnego miasta] charakter tak, jak czujemy zapach matki, zapach tkliwości, zapach słów i uśmiechu, kocham zaś dlatego, że byłem w nim szczęśliwy, smutny i namiętnie zatopiony w swoich rojeniach jak nigdy już później”.
Babel wychował się w zasymilowanej rodzinie żydowskiej. Nie utożsamiał się z żydostwem, ale nie było mu ono obojętne, o czym świadczą liczne opisy sztetli i Żydów w jego książkach. Ich największą wartością jest realizm. Zresztą, realizm i naturalizm to naczelne cechy jego prozy. Ale te opisy to też unikalne świadectwo świata, który przestał istnieć na skutek pogromów Polaków, czystek Stalina i Holokaustu.
Babel dał też głos ofiarom tych wydarzeń: „żytomierscy Żydzi w czerwcu [1920r.] padli ofiarą […] dwóch pogromów; sprawcami pierwszego byli Polacy, drugiego Kozacy, którzy odbili miasto. […] taki przebieg wypadków nie był wyjątkiem, tylko regułą. Maleńki Żyd – filozof, właściciel sklepu ze starzyzną […] powiedział mu: «Wszyscy mówią, że walczą o sprawiedliwość i wszyscy grabią. Gdyby chociaż jedna władza była dobra»”.
---
Babel. Człowiek bez losu
Aleksander Kaczorowski
Czarne 2023