Monika Białkowska: Kuszenie Jezusa to jest trudny temat. Nie umiemy racjonalnie myśleć o kuszeniu. Albo je bagatelizujemy, jako wymysł z dawnych czasów. Albo nadajemy kuszeniu ogromną rangę, jakby to szatan panował nad światem, a nie Bóg. Jezus był kuszony. To jest niezwykle ważne wydarzenie w Jego życiu. Ale to kuszenie miało określone ramy i znaczenie.
Tomasz Biłka OP: Pierwsze, co trzeba tu zauważyć, to fakt, że kuszenie Jezusa opisane jest przez ewangelistów zaraz po chrzcie. I w tymże kuszeniu streszczone zostają z jednej strony pokusy Adama w raju, a z drugiej strony pokusy, jakich doświadczał Izrael w czasie swojej czterdziestoletniej tułaczki po pustyni. Tu Jezus staje się Nowym Adamem, który w sposób doskonały wypełnia powołanie Izraela.
MB: Kuszenie Jezusa nie dotyczyło byle czego. Na pierwszy rzut oka to wygląda trochę cudacznie: tu jakiś chleb, tu skakanie z wieży Świątyni... Ale gra nie szła o rzeczy błahe.
TB: Kiedy się patrzy na treść tych pokus, to zasadniczo można je streścić w trzech tematach. Pierwsza pokusa jest pokusą ekonomiczną, kiedy szatan chce, żeby Jezus zamienił kamienie w chleb. Sprowadza ona Jezusa do roli reformatora społecznego. Jezus w tę rolę nie wchodzi, ale pozostaje solidarny z głodnymi i przyznaje pierwszeństwo temu, co duchowe, a nie temu, co cielesne.
Druga pokusa dotyczy cudowności: diabeł proponuje Jezusowi rzucenie się w dół ze szczytu Świątyni, żeby anioły mogły go uratować i unieść w górę. Jezus odpowiada na tę pokusę wiarą, ale taką, która nie przeczy rozumowi.
MB: Odmawia tego, co mogłoby się wydawać aktem zaufania Bogu – a w rzeczywistości jest głęboko nierozumne i nic ponad to.
TB: Trzecia pokusa wreszcie to propozycja podarowania Jezusowi wszystkich królestw świata. Jezus miałby oddać pokłon diabłu i w zamian otrzymać wszystko na ziemi. Tyle że byłoby to przyjęcie przez Jezusa Królestwa w ziemskim wymiarze, nic by wtedy przyjście Boga na świat nie zmieniało. A Jezus, odrzucając tę pokusę, mówi, że Jego Królestwo nie jest z tego świata.
To, co mnie tutaj fascynuje, to jest odkrycie, że to nie są tylko pokusy diabelskie.
MB: „Idź precz szatanie” – te słowa usłyszał sam Piotr.
TB: No właśnie. Jezus będzie kuszony później, po kuszeniu diabelskim, i przez ludzi, i przez samych apostołów. I wszystkie te pokusy dotyczyć będą jednego: żeby porzucił drogę krzyża. Żeby, jeśli chce zbawić świat, to go zbawił, ale jakoś inaczej, ale nie w ten sposób. Wracają w różnych momentach te głosy.
Ciekawą interpretację proponuje Maciej Biskup w książce Nieostatnie kuszenie. Jak przetrwać noc Kościoła. Pisze tam, że trzy zapowiedzi męki Jezusa również można czytać jako pokusy.
MB: Pierwszą jest ta, o której wspomniałam. Piotr wyznaje, że Jezus jest Mesjaszem, Jezus zapowiada swoją śmierć, a Piotr mówi: „Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie”. I w odpowiedzi słyszy: „Zejdź mi z oczu, szatanie!”.
TB: Drugim takim nieoczywistym kuszeniem jest sprzeczka apostołów o to, który z nich jest największy. Jezus stawia wówczas między nimi dziecko i wskazuje właśnie na nie. Trzecia w końcu jest scena z synami Zebedeusza, którym matka próbuje załatwić miejsce w niebie po prawicy i po lewicy Jezusa – a Jezus wyjaśnia, że nie tak będzie między nimi, jak jest w świecie, gdzie władcy narodów je uciskają.
Z czym mamy tu do czynienia, jeśli nie z ukazaniem drogi krzyża? Jezus mówi, pokazuje, na czym ta droga krzyża polega. A jednocześnie jest kuszony do jej porzucenia nie przez kogo innego, a przez swoich własnych uczniów.
MB: Tak o tym potocznie się nie myśli. Kuszenie Jezusa jest czymś, co jest jednoznacznym złem przychodzącym z zewnątrz. Kuszenie ze strony najbliższych ma zupełnie inny wymiar.
TB: To może brzmieć jeszcze ciekawiej, kiedy się przyjrzy ikonografii na ten temat. Są dwa takie przedstawienia, i oba wyrażają jedną myśl. Pierwsze to kuszenie Jezusa na fresku w kaplicy Sykstyńskiej, malowane przez Sandro Botticellego. Fresk powstawał w latach 1481–82. Botticelli namalował kuszącego Jezusa szatana, ukrywając go pod postacią pustelnika. Niewiele młodsze jest dzieło Juana de Flandes, niderlandzkiego malarza, który również tworząc przedstawienie kuszenia, diabła namalował w stroju zakonnym.
MB: To już jest daleko posunięta interpretacja – i trudno znaleźć jej korzenie gdzieś w źródłach, choćby w samym opisie kuszenia. Niezależnie od tego, jak może się wydawać czasem pociągająca.
TB: Ale ta interpretacja pokazuje nam prawdę, że samo kuszenie jest w gruncie rzeczy dyskusją teologiczną, dyskusją dwóch autorytetów religijnych: Jezusa i tego drugiego, w szatach duchownych. Ta dyskusja dotyczy tego, na czym polegać ma misja Jezusa, na czym polega Jego synostwo, jaką drogą za Jezusem mają iść Jego uczniowie.
MB: Ta dyskusja, jak się wydaje, wciąż trwa.
TB: I będzie trwała, bo kiedy zastanowić się nad naturą tych pokus, to każda z nich w gruncie rzeczy mówi o tym, na co każdy z nas jest wrażliwy, to znaczy o pewnym sukcesie i o tym, jak go zdobyć. Pierwsza będzie mówiła o sukcesie ekonomicznym, ale też o tym jak, dając chleb, łatwo można zdobyć serca ludzi, aż po ich uwiedzenie i zniewolenie. Druga będzie mówiła o wabiących ludzi nadzwyczajnościach. Trzecia będzie pokazywała, że czasem dla sukcesu wystarczy zawrzeć polityczny pakt ze złym duchem. Wszystkie z pewnością są o sukcesie. Tyle że Jezus teologię sukcesu, która wielu wciąż wabi – On ją zdecydowanie odrzuca. Idzie drogą krzyża, to znaczy drogą miłości, która nie cofa się przed złem. Idzie drogą doświadczenia spotkania z człowiekiem w każdym jego doświadczeniu w historii. I to jest miarą Królestwa Bożego, to jest logika Jezusa – a nie logika sukcesu.
MB: Logika sukcesu jest prostsza.
TB: I dlatego tak ważne jest pytanie, którą drogą pójdzie Kościół. Bo może iść drogą zapewniania sobie ludzkiego poklasku i szacunku przez działania charytatywne. Może pójść drogą cudowności, niezwykłych zjawisk gromadzących tłumy. Może pójść drogą politycznego sojuszu z władzą.
MB: Dopiero kiedy tak to ustawimy, widać, jak bardzo te pokusy są realne i aktualne. Jeśli pójście którąś z tych dróg jest odrzuceniem drogi krzyża, to jest jednocześnie zdradą Jezusa…
TB: Stąd tak ważne było zobaczenie, że Jezus może być kuszony również przez apostołów. Bez złej intencji. Ze szlachetnych pobudek. Ale w sposób, który prowadzi go gdzie indziej, nie na krzyż. I tu dopiero widzimy, jak cały czas blisko jesteśmy tej zdrady, jak ocieramy się o nią każdego dnia.
MB: Ale czy „my”? Coraz mniej chętnie używam w Kościele tego jednoznacznego „my”. Przecież za polityczne sojusze nikt z nas nie odpowiada. Przecież mój czy twój głos nie powstrzyma szarlatana, który wmawia ludziom, że ich uzdrawia, a biskup się temu przygląda i klaszcze.
TB: A ja uważam, że pewne niedobre działania instytucjonalne są możliwe ze względu na bierność poszczególnych członków. Brałem niedawno udział w dyskusji, w której dominowało przekonanie, że działania biskupów i nasze działania dzieli przepaść. Ale sam na przestrzeni ostatnich lat, w tym również bycia z osobami skrzywdzonymi, zauważam, że kolejne pojawiające się głosy wybrzmiewają coraz mocniej i w efekcie uniemożliwiają dalsze krzywdzenie. Ci, którzy krzywdzą, już wiedzą, że realnie patrzy im się na ręce. I nie chodzi tu o to, żeby ktoś się bał. Chodzi o to, że głos poszczególnych wiernych naprawdę zaczyna mieć przełożenie na to, którą drogą pójdzie Kościół. Dlatego nie ma we mnie zgody na mówienie, że wobec przestrzeni instytucjonalnej my jesteśmy bezbronni czy bezradni. Dopóki będzie się milczało i pozwalało na zdradę drogi krzyża, ktoś nadal będzie to robił. Ale jeśli w nas będzie duch proroczy, jeśli będziemy się temu głośno przeciwstawiać – to nie będzie możliwe.
---
Monika Białkowska
Doktor teologii fundamentalnej, dziennikarka „Przewodnika Katolickiego”, autorka internetowego programu „Reportaż z wycinków świata”, a także książek Nawet jeśli umrę w drodze, Siostry. O nadużyciach w żeńskich klasztorach, Teologia przy rosole (wraz z ks. prof. Henrykiem Seweryniakiem)
Tomasz Biłka OP
Dominikanin, malarz, kaznodzieja Dominikańskiego Ośrodka Kaznodziejskiego w Łodzi. Prowadzi galerię sztuki ZIELONA 13, w której realizuje m.in. własny projekt kuratorski „Wiara Widząca”, mający na celu rozpoznanie współczesnych zjawisk z pogranicza sztuki i wiary