Logo Przewdonik Katolicki

Kościół i kultura – konieczne nowe otwarcie

Tomasz Królak
Fot. Magdalena Bartkiewicz

Nie ma ważnych wydarzeń o charakterze ogólnopolskim: ani w formule Tygodni Kultury Chrześcijańskiej, ani też Dziedzińca Dialogu – tej wspaniałej inicjatywy papieża Benedykta

Ponad pięć lat temu witałem tu z entuzjazmem wieść o planach reaktywacji Tygodni Kultury Chrześcijańskiej na poziomie ogólnopolskim. Entuzjazm wynikał z przekonania, że bardzo brakuje nam rozmów – nas, katolików, pomiędzy sobą oraz z tymi wszystkim, którzy są lub czują, że są poza Kościołem. Wspominałem niesamowitą aurę lat 80., kiedy to Tygodnie Kultury Chrześcijańskiej, organizowane w kościołach, gromadziły na odczytach, wernisażach i seansach ludzi niekiedy bardzo się od siebie różniących, ale spragnionych wymiany myśli o tym, co najważniejsze. Po roku 1989 wszystko się skończyło. Przyszła wolność, która jakby „unieważniła” pytania stawiane w czasach komunistycznej opresji, pytania – dodajmy – wcale nie tylko polityki dotyczące. Owa opresja bowiem mobilizowała do pytań naprawdę najważniejszych: o dobro i zło, życie i śmierć, o Boga i o człowieka. Nie mogłem pogodzić się z tym, że Tygodnie to już przeszłość, bo przecież wolność wyłoniła szereg nowych dylematów dotyczących głównie tego, jak z tej wolności w sposób odpowiedzialny korzystać, jak nie ulec licznym jej pokusom (widocznym w sferze moralnej, obyczajowej, kulturowej) – ponętnym, w efekcie jednak degradującym człowieczeństwo i niszczącym dusze.
Dlatego zapowiedź, którą ogłoszono pięć lat temu po spotkaniu Rady Episkopatu ds. Kultury i Ochrony Dziedzictwa Kulturowego, przyjąłem z radością. Okazało się, że próżne były to nadzieje. Bilans tego pięciolecia wypada kiepsko. Organizowane tu i ówdzie w Polsce Tygodnie Kultury Chrześcijańskiej są cieniem ich świetności sprzed lat: gromadzą garstki ludzi, nie proponują poważnych dyskusji – ani wokół pytań ważnych dla ludzi wierzących, ani takich, które mogłyby zachęcić do rozmowy także poszukujących, niezdecydowanych czy wobec Kościoła zdystansowanych. Nie jestem pewien, czy Kościół takiej rozmowy w ogóle dziś chce, skoro w większości polskich diecezji nie powołano duszpasterzy środowisk twórczych!
Nie ma też ważnych wydarzeń o charakterze ogólnopolskim: ani w formule Tygodni Kultury Chrześcijańskiej, ani też Dziedzińca Dialogu – tej wspaniałej inicjatywy papieża Benedykta. Po paru (średnio udanych) wydarzeniach Dziedziniec umarł śmiercią naturalną i nie słychać, by ktoś po nim płakał.
Może jednak Kościół zechce wymyślić i zrealizować jakąś formułę, dzięki której szerokie kręgi ludzi dobrej woli będą dyskutować o kluczowych sprawach naszego czasu? Punktem wyjścia powinny być najciekawsze zjawiska kultury – literackie, plastyczne, filmowe, muzyczne – inspirowane odwiecznymi pytaniami człowieka. Kurialny „certyfikat” miałby tu znaczenie drugorzędne, decydować powinna artystyczna jakość dzieła, bo Kościół powinien we współczesnej kulturze zauważać i chronić wszystko to, co służy dobru człowieka i jego rozwojowi. W pewnym sensie odnowienie obecności Kościoła w kulturze jest jeszcze ważniejsze niż w czasach świetności Tygodni Kultury Chrześcijańskiej, bo sytuacja jest bardziej zawiła, pozbawiona czarno-białej jednoznaczności. Trzeba działać, zegar tyka.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki