Logo Przewdonik Katolicki

Zaangażowany tata potrzebny na cito

Weronika Frąckiewicz
Rys. Z. Komorowska/PK

Z Joanną Włodarczyk o odpowiedzi na potrzeby całej rodziny, urlopach ojcowskich i trzymaniu ręki na pulsie przez kobiety

Wraz z Fundacją Dajemy Dzieciom Siłę przygotowała Pani raport ,,Tata 2022”, który ukazuje zaangażowanie współczesnych polskich ojców w opiekę nad dzieckiem. Temu zagadnieniu poświęciła Pani znaczną część swojego życia zawodowego. Dlaczego zaangażowanie kobiet ciągle jest czymś naturalnym, a udział ojców w wychowanie potomstwa należy brać pod lupę?
– Jako socjolożka patrzę na to zagadnienie z perspektywy zmian społecznych. Bardzo długo panowało przekonanie, że w kontakcie z dzieckiem najważniejsza jest mama. Nie jest łatwo dokonać zmiany tego paradygmatu z dnia na dzień. Tym bardziej, że wszelkie zmiany społeczne zachodzą raczej stopniowo. Wielu z rodziców, obecnie około trzydziestoletnich, jako dzieci nie doświadczyło bliskości swojego ojca. Był on nieobecny, ponieważ zazwyczaj angażował się w zabezpieczenie finansowe rodziny, a wszystkim innym zajmowała się matka. Uważam, że dziś zmienia się to ewolucyjnie, a nie rewolucyjnie. Oczywiście, że chcielibyśmy, aby zmiany zachodziły szybciej, ale tak działają wszelkie przemiany społeczne, nie zachodzą z dnia na dzień.

Model dzielenia się opieką nad dzieckiem jest rzeczywistą odpowiedzią na potrzeby rodziców i dziecka czy został on wymuszony społecznie?
– Przyglądając się naszemu życiu z perspektywy socjologicznej, nigdy nie jesteśmy osobnymi jednostkami czy grupami. Zawsze wpisani jesteśmy w kontekst i pewne zależności, dlatego uważam, że wpływ na kształtujący się model mają zarówno przemiany społeczne, jak i nasze potrzeby. Z jednej strony pojawia się coraz większa presja, aby być coraz bardziej zaangażowanym w życie dziecka. Nie wynika ona z wnętrza nas, ale jest konsekwencją zmieniającego się świata. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu rodziny były wielopokoleniowe, a małżeństwa dużo trwalsze. Socjolog Urlich Beck w jednej ze swoich prac kilka lat temu zauważył, że relacja z dzieckiem jest we współczesnym świecie jedyną relacją na całe życie. Coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że warto w nią inwestować i o nią dbać. Jednocześnie te zmiany wynikają z potrzeb rodziny. Rodziny wielopokoleniowe, w których żyły poprzednie pokolenia, miały różne wady i zalety i jedną z tych zalet było to, że więcej osób brało udział w opiece nad dziećmi. Współcześni badacze wykazują, że opieka nad dzieckiem to zbyt duże obciążenie dla jednej osoby, a w rodzinie nuklearnej jedynym wsparciem dla matki w opiece nad dzieckiem może być ojciec.

Wiele osób wciąż jest przekonanych, że równy podział obowiązków w opiece nad dzieckiem to postulaty wojujących feministek. Jakie realne korzyści płyną z dzielonej w równym stopniu opieki nad dzieckiem?
– Niewątpliwie jest to dobre rozwiązanie dla kobiet, gdyż zdejmuje się z nich pewną część obciążenia, wynikającego z opieki nad dzieckiem. Z drugiej strony jednak zmiana ta wymaga jednocześnie, aby kobiety bardziej zaangażowały się w zabezpieczenie finansowe rodziny. Jednak z perspektywy Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę większe zaangażowanie ojca w opiekę nad dzieckiem to zysk przede wszystkim dla dzieci. W fundacji przeanalizowaliśmy badania dotyczące wpływu zaangażowania ojca na dobrostan dziecka. Pokazały one jednoznacznie walory takiego podejścia. Więź z ojcem od pierwszych dni życia redukuje znacząco stosowanie przemocy, ale też dzieci mające kontakt z ojcem w mniejszym stopniu prezentują zachowania autodestrukcyjne, a także wykazują mniej problemów ze zdrowiem psychicznym. Wynika to w dużej mierze z tego, że dziecko ma dodatkową osobę, z którą czuje bliskość, której może zaufać. Dla ojców bezpośrednie zaangażowanie się w opiekę nad dzieckiem również przynosi pozytywne skutki. Mężczyźni w relacji z dzieckiem często odkrywają w sobie pokłady różnych emocji i umiejętności, których nie mieli wcześniej okazji poznać. W naszej kulturze chłopcy wychowywani są mało emocjonalnie i raczej przekonuje się ich, że muszą być twardzi. W relacji z dzieckiem dorośli już mężczyźni mogą pozwolić sobie bardziej otworzyć się emocjonalnie. Korzyści z modelu dzielenia opieki płyną dla wszystkich członków rodziny.

Zaangażowanie ojców odczytywane jest jako pomoc matce. Zapominamy, że pomagać można w dźwiganiu ciężarów, a wychowanie dzieci to wspólny obowiązek. W jakim zakresie i formie polscy mężczyźni angażują się w wychowanie swoich dzieci?
– Podział jest dosyć tradycyjny. W pewnych sferach, jak zajmowanie się najmłodszym dzieckiem, przygotowywanie posiłków czy opieka nad chorym dzieckiem, widać znaczny udział matek. Ojcowie coraz częściej bawią się z dziećmi, uprawiają sport, ale również coraz więcej mężczyzn podejmuje zwykłe czynności pielęgnacyjne przy dziecku, chodzi na spacery czy do lekarza. Jednocześnie w związku z tym spotykają się z różnymi reakcjami społecznymi, nie zawsze pozytywnymi.

Według danych ZUS jedynie 1 proc. osób biorących urlop rodzicielski stanowią ojcowie. Dlaczego mężczyźni nie decydują się na dłuższy pobyt z dzieckiem w domu?
– Przede wszystkim ojcowie tłumaczą to faktem, że matka chciała wykorzystać cały urlop. Na przyszły rok zapowiedziana jest zmiana w prawie, która przewiduje dziewięć tygodni urlopu zarezerwowanego dla drugiego rodzica, bez możliwości przepisania go na rodzica, który skorzystał z dłuższego urlopu. W większości przypadków w Polsce będzie to właśnie ojciec. Dyrektywa work-life balance zakłada, że każdy rodzic powinien mieć możliwość spędzenia czasu tylko z dzieckiem. Uważam, że jest to pożądane rozwiązanie, gdyż ojcowie przestaną postrzegać się jako intruzi w relacji z dzieckiem. Z przeprowadzonych przeze mnie badań wynika, że wielu ojców ma taką obawę, że swoim zaangażowaniem w pierwszych latach życia dziecka niejako będą się wpychali między matkę a dziecko. Wielokrotnie słyszeli, że najważniejsza jest relacja dziecka z matką, więc nie chcą przeszkadzać. Dlatego tak ważne jest uświadamianie ojcom, że swoją obecnością nie przeszkadzają, a wręcz przeciwnie: są niezbędni. Drugą kwestią związaną z urlopem, o której wspominają zarówno mężczyźni, jak i kobiety, jest kwestia finansowa. Różnice w zarobkach w naszym społeczeństwie są wciąż duże, mężczyźni zarabiają więcej. Rodzice kalkulują, czyj urlop bardziej się rodzinie opłaca. Badania tymczasem pokazują, że w perspektywie długofalowej dla rodziny jest lepiej, żeby dzielić się urlopem, gdyż matka może rozwijać się zawodowo, co w przyszłości daje większe zabezpieczenie finansowe.

Czy wiek ojca ma wpływ na jego zaangażowanie w opiekę nad potomstwem?
– Ojcowie dwudziesto-, trzydziestoletni reprezentują inny styl zaangażowana w opiekę nad dzieckiem. Są bardziej zaangażowani, częściej korzystają z warsztatów rodzicielskich, a także innych form wsparcia. Grupami mającymi większe trudności z wejściem w model dzielenia opieki są młodzi osiemnasto-, dwudziestoletni mężczyźni, którzy jeszcze niedawno sami byli dziećmi. Być może wynika to z tego, że mają specyficzne wyzwania i trudno im odnaleźć się w dorosłości. Drugą grupę ojców o większych trudnościach stanowią mężczyźni w wieku pięćdziesięciu lat i starsi, ci, którzy zostali wychowywani w dużo bardziej tradycyjnym podejściu. Są to grupy, które jeszcze bardziej potrzebują wsparcia społeczeństwa i pokazywania innych rozwiązań. Ojcowie, niezależnie od wieku, podają zmęczenie jako główną trudność, z którą się w rodzicielstwie mierzą. Do innych wyzwań należy brak cierpliwości wobec dziecka, różnice zdań z matką dziecka co do podziału obowiązków, brak wiedzy na temat opieki i wychowania dziecka, podważanie ojcowskich kompetencji i umiejętności, a także brak wsparcia ze strony rodziców i przyjaciół. Przede wszystkim ojcowie powinni mieć możliwość udziału w szkołach rodzenia. Jest to moment nauki podstaw opieki nad dzieckiem. Coraz więcej jest już warsztatów i grup wsparcia dla ojców, choć nadal dużo mniej niż dla matek.

Czy wciąż panuje przekonanie, że mama lepiej zajmie się córką, a ojciec synem?
– Trzy czwarte spośród ojców uważa, że rodzice zarówno córek, jak i synów powinni w podobnym stopniu zajmować się dzieckiem. Co siódmy ojciec wskazuje jednak, że to ojciec jest ważniejszym opiekunem dla syna i w równym rozkładzie procentowym mówią o tym w kontekście relacji matka – córka. Ten pogląd częściej prezentują ojcowie do 30. roku życia.

Jakie czynniki środowiskowe wpływają na gotowość mężczyzny w zaangażowanie w opiekę nad potomstwem?
– Ojcowie ze środowisk wielkomiejskich łatwiej wchodzą w role i zaangażowanie opiekuńcze. W dużej mierze zależy to także od tego, jakimi ludźmi się otaczają. Jeżeli inni ojcowie opowiadają o tym, że chodzą z dzieckiem na spacer lub ich znajomy weźmie urlop rodzicielski, to może on być inspiracją. Jeżeli ojciec przebywa w środowisku, gdzie dzieckiem zajmuje się wyłącznie matka, a głównym zadaniem mężczyzny jest troska finansowa o rodzinę, to trudno jest wyjść z takich schematów i zdecydować się na inny model. W środowiskach, w których ojcowie pracują fizycznie, również trudniej jest przebić się z nowym podziałem zadań. Nie oznacza to jednak, że zmiany tam nie zachodzą. Nie wszystkie kobiety są otwarte na podjęcie pracy, czasem nie pozwala im na to zbyt niskie wykształcenie. Jeżeli dwie osoby pracują, mają wyższe wykształcenie i w miarę satysfakcjonującą pracę, to łatwiej jest rozmawiać o dzieleniu się opieką. Tymczasem gdy mężczyzna ma dość dobrze płatną pracę, a mama ze względu na niskie wykształcenie otrzymałaby niewielkie wynagrodzenie, to decyzja o pójściu do pracy i dzieleniu się opieką może nie być łatwa.

Jaki wpływ na zaangażowanie ojca w opiekę ma postawa jego partnerki?
– Często kobiety nieświadomie stosują ,,maternal gatekeeping”, czyli trzymają obszar związany z opieką nad dzieckiem tylko w swoich rękach i niechętnie się nim dzielą. Jest niezwykle istotne, jak partnerka reaguje na próby zaangażowania się ojca dziecka, czy uważa że zawsze wszystko zrobi lepiej, czy traktuje mężczyznę jako tego, któremu musi wszystko wytłumaczyć, a potem ocenia go, jak coś zrobił, czy wręcz przeciwnie: daje mu przestrzeń na robienie po swojemu i popełnianie błędów. Matce potrzebna jest otwartość i zgoda na to, że ktoś inny zajmie się dzieckiem inaczej niż ona. Istotny jest początek, moment, w którym dziecko pojawia się w domu. Mama wraca ze szpitala i często już wiele umie: przewinąć dziecko, ubrać, nakarmić. Tata się dopiero tego uczy. Ważne jest, żeby rodzice byli w tym od początku razem, a także aby dali sobie wzajemną przestrzeń do popełniania błędów.

W środowiskach o nastawieniu patriarchalnym koronnym argumentem jest to, że naturalnym jest, że to kobieta powinna zajmować się dzieckiem.
– Biologicznie jesteśmy zbudowani tak, aby biegać po sawannach, a nie pracować w biurze czy być w małżeństwie przez całe życie. Teraz funkcjonujemy zdecydowanie bardziej społecznie niż biologicznie. Wiele osób nie ma świadomości, że te formy opieki są różnorodne także w świecie zwierząt, nie zawsze potomstwem zajmuje się matka. Dla nas ludzi kluczowe jest to, jak chcemy, aby wyglądał nasz świat. Czy zależy nam, aby dzieci miały dobrą relację z mamą i z tatą, aby wiedziały, że mogą się do obojga rodziców zwrócić z trudnością, czy chcemy, aby ojciec wracał z pracy i był wielkim nieobecnym?

Podobne badania jak w tym roku przeprowadziła Pani osiem lat temu. Czy przez ten czas zaszły istotne zmiany?
– Nie są one bardzo duże, ale w niektórych aspektach występują. Choć nadal co trzeci ojciec wskazuje, że to mężczyzna powinien być głównie odpowiedzialny za zabezpieczenie materialne rodziny, to już 5,8 proc. z nich deklaruje, że powinna być to głównie odpowiedzialność matki (1,0 proc. w 2014 r.). W pozostałych przypadkach w porównaniu z odpowiedziami z 2014 r. mniejsze odsetki ojców wskazują na równą odpowiedzialność rodziców za poszczególne obszary życia rodziny. Za to znacząco wzrosły odsetki respondentów wskazujących osobną odpowiedzialność matki i ojca w takich obszarach, jak podejmowanie decyzji w ważnych sprawach dziecka czy rozmowa z dzieckiem o jego problemach. W odpowiedziach dotyczących opieki nad dzieckiem ta tendencja jest również wyraźnie widoczna, choć jedynie na poziomie postaw. Przy deklaracjach dotyczących realizacji obowiązków, czyli tego, jak faktycznie podział wygląda w ich rodzinie, różnice są natomiast nieznaczne, a czasami nawet odwrotne – większy odsetek badanych wskazuje na równą odpowiedzialność zarówno matki, jak i ojca. Szczególnie ciekawa wydaje się zmiana w obszarze opieki nad dzieckiem do pierwszego roku życia. Większy odsetek ojców nie tylko wskazuje na to, że ojciec powinien być główną osobą zajmującą się pielęgnacją niemowlęcia (z 1,8 proc. w 2014 r. do 6,3 proc. w 2022 r.), jak i faktycznie był (jest) nią (odpowiednio, z ok. 2,8 proc. do ok. 6,6 proc.). Dodatkowo w pytaniu dotyczącym postaw wobec podziału ról przy opiece nad dzieckiem na poszczególnych etapach jego życia odnośnie do dziecka do pierwszego roku życia w 2022 r. 6,9 proc. ojców wskazało ojca jako głównego opiekuna, podczas gdy w 2014 r. takiej odpowiedzi nie wskazał żaden z badanych. Istotną zmianą którą zauważyliśmy, jest to, że ojcowie coraz częściej wskazują na brak pozytywnych wzorców z własnego dzieciństwa. Osobiście jestem optymistką co do przyszłości w kontekście zaangażowania ojców w opiekę nad dziećmi. Już wydarzają się pozytywne zmiany, których nie da się zastopować. Widać, że ojcowie są bardziej zaangażowani w opiekę. Jednak zdecydowanie są to zmiany ewolucyjne, nie rewolucyjne. Wątpię , że w ciągu dziesięciu lat dojdziemy do spektakularnej przemiany społecznej, natomiast myślę, że w ciągu kilku pokoleń zaobserwujemy zupełną zmianę modelu opieki nad dzieckiem.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki