Logo Przewdonik Katolicki

Trudny powrót

Piotr Wójcik
fot. J_art/Getty Images

Chociaż w Polsce dużo mówi się o znaczeniu rodziny i wartości macierzyństwa, nasz system ekonomiczno-społeczny okazuje się wyjątkowo nieprzyjazny dla matek.

Pisaliśmy niedawno w „Przewodniku” (7/2023), że polski system emerytalny „karze” matki za przerwy w zatrudnieniu zdecydowanie niższym świadczeniem – i ta „kara” jest jedną z najwyższych wśród państw Zachodu. Matki bywają także dyskryminowane na rynku pracy. Dziecko jest przez pracodawców traktowane nie jako zaleta – np. dowód chęci brania na siebie odpowiedzialności – lecz obciążenie. W ten sposób piękne słowa zderzają się z praktyką dnia codziennego.
Polska rzeczywistość nie zachęca kobiet do posiadania dzieci, gdyż macierzyństwo na wiele sposób uniemożliwia im pełne uczestniczenie w życiu społecznym. Oczywiście rodzicielstwo zawsze zmniejsza zakres wolności osobistej. Człowiek zaczyna być odpowiedzialny za drugą osobę, nie może sobie już kształtować dnia tylko pod swoje potrzeby. Jednak w przypadku matek w Polsce ten zakres wolności zmniejsza się po narodzinach dziecka znacznie bardziej niż powinien. I niż mógłby.

Im młodsze, tym bardziej pod górę
Aktywność zawodowa Polek od lat stanowi problem. Przez długi czas była bardzo niska. W ostatnich latach wiele Polek jednak weszło lub wróciło na rynek pracy. Zachęciły je do tego niskie bezrobocie oraz przyzwoicie rosnące pensje. Mimo tej poprawy kobiety w Polsce nadal odstają pod względem zatrudnienia od mężczyzn. Według OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju, skupiająca 38 wysoko rozwiniętych i demokratycznych państw) w 2021 r. zatrudnionych było 77 proc. Polaków i tylko 65 proc. Polek w wieku produkcyjnym. Tak zwana luka w zatrudnieniu kobiet i mężczyzn wynosi więc 12 punktów procentowych. Tak duża różnica wynika m.in. z faktu, że wiele matek rezygnuje na jakiś czas – lub na stałe – z pracy. Często nie jest to efekt ich własnej decyzji, ale wypadkowa różnych okoliczności, które nie sprzyjają łączeniu pracy z rodzicielstwem. W ten sposób Polska nie tylko traci niewykorzystany potencjał części kobiet, ale też zniechęca do macierzyństwa te młode Polki, które nie chcą rezygnować z pracy zawodowej.
Przyczyny tego stanu rzeczy możemy znaleźć w opublikowanym w marcu badaniu Polskiego Instytutu Ekonomicznego „Mama wraca do pracy – bariery behawioralne i kierunki wsparcia”. W danych zebranych przez PIE widać wyraźnie, że aktywność zawodowa matek jest wyraźnie związana z wiekiem dziecka. Do ukończenia pierwszego roku życia zdecydowana większość matek nie pracuje, co nie jest zaskoczeniem, gdyż przysługuje wtedy urlop macierzyński i rodzicielski, poza tym dziecko potrzebuje w tym okresie najwięcej opieki. Co dziesiąta matka z dzieckiem poniżej pierwszego roku życia jednak kontynuuje aktywność zawodową. Zapewne w tym przypadku to ojcowie dziecka skorzystali z urlopu rodzicielskiego. W Polsce takie sytuacje niestety nadal należą do rzadkości, ale występują.

pracujaca-mama.jpg
il. Zosia Komorowska

W kolejnych latach wciąż wiele matek nie wraca jednak do pracy. Wśród kobiet mających dziecko w wieku 1–4 lata jedna trzecia kobiet nie pracuje. Ten czwarty rok życia stanowi wyraźną granicę, powyżej której łączenie rodzicielstwa z pracą zaczyna być łatwiejsze. Wśród matek dzieci w wieku pięciu lat bez pracy pozostaje jedna czwarta, a dzieci w wieku dziewięciu lat już „tylko” jedna piąta. Można więc wyciągnąć dwa wnioski. Po pierwsze, z systemem opieki nad dziećmi poniżej wieku przedszkolnego coś wyraźnie szwankuje, gdyż aktywność zawodowa matek dzieci w tym wieku bardzo wyróżnia się na minus. Po drugie, także znacząca część matek dzieci chodzących już do szkoły nie wraca na rynek pracy. Mówimy tutaj przecież o kobietach mających 
30–40 lat, a więc będących w okresie, w którym większość pracowników przeżywa zawodowy rozkwit. A także o kraju, w którym stopa bezrobocia jest niższa niż 3 procent. A mimo to co piąta matka dziecka w wieku 9 lat nie ma zatrudnienia.

Gęstniejąca atmosfera
Główną bezpośrednią przyczyną odejścia z pracy była własna decyzja o zwolnieniu. Wskazuje na to 42 proc. niepracujących matek dzieci w wieku 1–9 lat. W przypadku kolejnych 29 proc. niepracujących młodych matek umowa o pracę na czas określony dobiegła końca i nie została przedłużona przez pracodawcę. 15 proc. młodych matek została po prostu zwolniona zaraz po powrocie. Brak wcześniejszego zatrudnienia dotyczy tylko 14 proc. 
kobiet mających dzieci wieku 1–9 lat. Zdecydowana większość niepracujących młodych matek w Polsce przed macierzyństwem była więc zatrudniona, jednak po urodzeniu dziecka z różnych powodów wypadła z rynku i już na niego nie wróciła.
Najczęściej wymienianym powodem niepodejmowania pracy jest opieka nad dziećmi. Wskazuje na to prawie trzy czwarte niepracujących matek dzieci w wieku 4–6 lat i przeszło połowa w wieku 7–9 lat. W tej ostatniej grupie co piąta niepracująca matka nie potrafi znaleźć odpowiedniej pracy. Brak możliwości łączenia rodzicielstwa z pracą wydaje się główną barierą dla aktywności zawodowej matek w Polsce.
Oczywiście nawet zniesienie wszelkich barier nie sprawi, że niepracujące matki będą masowo zatrudniane. Wiele kobiet uznaje przerwę w aktywności zawodowej za najlepsze rozwiązanie na pierwsze lata życia dziecka. Analitycy PIE przeprowadzili nie tylko badanie ilościowe, ale też jakościowe. W przeprowadzonych wywiadach część matek stwierdziła, że nie chce oddawać dziecka ani do żłobka, ani przedszkola. Inne deklarowały chęć cieszenia się macierzyństwem, którego nie byłyby w stanie w pełni docenić po szybkim powrocie do pracy. Pozostanie w domu przynajmniej w pierwszych latach po narodzinach potomka dla części kobiet jest więc wartością samą w sobie. Warto zaznaczyć, że także one zamierzają wrócić do aktywności zawodowej, ale w stosownym czasie.
W innych wywiadach znalazły się już jednak znacznie mniej optymistyczne historie. Niektóre z ankietowanych musiały odejść z dotychczasowej pracy, gdyż po powrocie były w niej niemile widziane, a atmosfera stała się tak gęsta, że najlepszym rozwiązaniem było złożenie wypowiedzenia. W innych przypadkach w czasie urlopu macierzyńskiego firma znajdywała inną osobę na to samo stanowisko, więc po powrocie matka była zwyczajnie zwalniana. Przypomnijmy, że prawo chroni przed zwolnieniem tylko matki i ojców będących na urlopie macierzyńskim lub rodzicielskim. Nic nie stoi na przeszkodzie wręczenie pracownikowi wypowiedzenia – oczywiście z zachowaniem odpowiednich terminów – zaraz po jego powrocie do pracy. To przykre doświadczenie wielu młodych matek w Polsce.
Niektóre kobiety nie wracały do pracy ze względu na zbyt wysokie wymagania stawiane przez pracodawców oczekujących zaangażowania ponad miarę. O ile przed macierzyństwem taki katorżniczy tryb pracy był jeszcze dla nich do przyjęcia, to po urodzeniu dziecka – i korekcie życiowych priorytetów – postanowiły dać sobie z nim spokój przynajmniej na jakiś czas.

Dziecko pani nie sprzyja
Ciekawsze są wywiady z matkami, które po urlopie macierzyńskim wróciły do pracy. Ich doświadczenia doskonale obrazują problemy strukturalne w naszym kraju, których nie jest w stanie rozwiązać nadwiślańska polityka prorodzinna. Pierwszym z nich jest oczywiście znalezienie miejsca w żłobku lub przedszkolu – część matek sygnalizowała spore trudności w tym względzie. Nawet ulokowanie dziecka w placówce opiekuńczej nie rozwiązywało jeszcze wszystkich problemów. Matki wskazywały na trudność zapewnienia dziecku opieki wczesnym rankiem oraz kłopoty z odebraniem pociechy przed zamknięciem placówki. Nieodpowiednie, czyli zbyt krótkie, godziny otwarcia żłobków i przedszkoli to często przytaczany przez młodych rodziców problem.
Poza barierami strukturalnymi znajdziemy także te kulturowe. „Z rozmów z kobietami wyłaniał się klasyczny schemat, w którym ojciec dziecka niewiele angażuje się w opiekę, również wtedy, gdy matka wraca do pracy. Niektóre kobiety opisywały, że podczas gdy one w pierwszych latach życia dziecka zajmowały się jego wychowaniem, to ich mężowie mocno angażowali się w życie zawodowe, nieraz wręcz spędzając całe dnie w pracy. I to w żaden sposób nie miało się zmienić także wtedy, gdy kobiety te miały wrócić do pracy” – czytamy w raporcie PIE. Wskazujące na ten problem matki odczuwały poczucie niesprawiedliwości i oczekiwały większego wsparcia.
Dla matek, które zostały zwolnione lub musiały odejść z dotychczasowej pracy, pojawił się problem znalezienia nowego zatrudnienia. Niektóre szukały nowej pracy dłużej niż rok, a rekordzistka prawie trzy lata. Podczas rozmów kwalifikacyjnych regularnie pojawiały się pytania o dzieci, rodzinę i obowiązki opiekuńcze, chociaż według Kodeksu pracy pracodawca nie powinien się tym interesować. Czasem pojawiały się nawet pytania o dalsze plany prokreacyjne, co jest już zupełnie skandaliczne. Matkom niejednokrotnie dawano też wyraźnie znać, że małe dziecko nie jest ich zaletą. „Niektórzy pracodawcy, gdy słyszeli, że mam ponadroczne dziecko, mieli obawy. Woleliby zatrudnić kogoś, kto ma starsze dzieci albo osoby bez dziecka. Niektórzy tego nie ukrywali – i albo się uśmiechali i mówili, że się odezwą, albo mówili wprost” – opowiadała jedna z badanych kobiet.
Dla większości ankietowanych pytanie o dzieci było wyraźny sygnałem, że rozmowa kwalifikacyjna nie zakończy się dla nich dobrze. W niektórych przypadkach rekruterzy wprost oznajmiali wątpliwości co do posiadania przez kandydatkę małego dziecka. „Szczególnie ciekawy wydaje się przypadek jednej z rozmówczyń, która poruszyła temat dzieci, zapewniając, że nie będą one sprawiać, iż będzie gorszym pracownikiem – bo w razie choroby dzieckiem zajmie się emerytowana babcia. Dopiero to oświadczenie przekonało pracodawcę” – piszą autorzy raportu PIE. Młoda matka, żeby zdobyć pracę, musiała więc zaoferować pracodawcy usługi opiekuńcze babci dziecka w pakiecie.

Firma przyjazna rodzicom
Możliwie szybki powrót matek do pracy jest ważny nie tylko z perspektywy całego społeczeństwa, ale też ich samych. Autorzy raportu PIE wskazują, że im dłuższa przerwa w zatrudnieniu, tym większe powstają obawy i wątpliwości w odniesieniu do swoich kompetencji. Spadek pewności siebie skutkować może aplikowaniem na stanowiska poniżej kwalifikacji lub gorzej płatne, a także rezygnacją z awansów czy szkoleń zawodowych.
Analitycy PIE proponują więc szereg rozwiązań, które ułatwiłyby Polkom powrót do aktywności zawodowej po narodzinach potomka. Elastyczne godziny pracy czy rozszerzanie dostępu do opieki żłobkowo-przedszkolnej są dosyć oczywiste. Znacznie ciekawsze jest umożliwienie młodym matkom pracy w skróconym wymiarze z zachowaniem pełnego wynagrodzenia – na przykład 6 godzin dziennie. W ten sposób matki nie miałyby problemu chociażby z odbiorem dziecka ze żłobka. Poza tym młodzi rodzicie powinni być chronieni przed zwolnieniem nie tylko w czasie urlopu rodzicielskiego, ale też w pierwszych tygodniach lub miesiącach po powrocie. Rząd mógłby także ułatwić identyfikację „firm przyjaznych rodzicom”, przyznając certyfikaty lub tworząc branżowe bazy danych. W czasach wszechobecnego marketingu wiele firm zapewne chciałoby się znaleźć w tym doborowym gronie.
Rząd powinien też promować bardziej egalitarny podział obowiązków domowych, np. przy pomocy kampanii informacyjnej podkreślającej rolę ojców w wychowaniu dzieci. Sam fakt, że taka kampania jest w ogóle potrzebna, jest oczywiście dosyć przykry i fatalnie świadczy o mężczyznach w Polsce. Wszak docenianie roli rodziny to nie tylko opowiadanie wzniosłych haseł, ale też zmienianie pieluch.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki