Logo Przewdonik Katolicki

Grzybnia

Natalia Budzyńska
fot. Adobe Stock

Wszechświat trzonków, pierścieni, kapeluszy, blaszek, nóżek. Fascynację pulsującą grzybnią przejawiła Olga Tokarczuk, budując niejako na niej swoją ostatnią powieść.

Sezon na grzyby może i się już skończył, a może jeszcze nie. Przez ostatnie weekendy obserwowałam sąsiadów wysiadających z samochodu z wielkimi koszami grzybów. Moja przyjaciółka informowała mnie w każdą niedzielę, ile tym razem godzin spędziła przy „obrabianiu” maślaków. Znajoma wysyłała zdjęcia prześlicznych dorodnych borowików. Obcy mi ludzie chwalili się rydzami i ogromnymi sztukami takich czy innych brązowych kapeluszy. Gotowały się sosy, zakręcały słoiki, pachniały piece w przyspieszonym tempie suszące prawdziwki, smażyły się sowy. Zawsze lubiliśmy zbierać grzyby, tropić w mchach i wśród leśnych traw. Ale to, co dzieje się w tym roku, przechodzi wszelkie wyobrażenia. Wydaje mi się, że oszaleliśmy na punkcie grzybów. Owszem, jest coś magicznego w tym, że można tak wyjść i za darmo, ale z pewnym wysiłkiem nazbierać, zapełnić kosze, a potem zamarynować, zamrozić, wysuszyć i zjeść. Tak jakby sobie tę smakowitość zawdzięczając. A więc magia. Największa jest w lesie, bo czynność poszukiwawcza jest najprzyjemniejsza. I cały ten anturaż: poranny chłód i mgły, szarość przetykana złotem i czerwienią jesiennych liści, pajęczyny we włosach, zagrożenie zabłąkaniem, świadomość istnienia żywych stworzeń, które obserwują nas pochylonych lekko do przodu ze wzrokiem utkwionym w ziemię. A jeśli dodać do tego świadomość istnienia podziemnej grzybni bez końca? Tego nie wiadomo do końca czegoś, połączonego z różnymi elementami leśnego świata, czegoś lepkiego, grząskiego i bezsprzecznie żywego. Wszechświat trzonków, pierścieni, kapeluszy, blaszek, nóżek. Fascynację pulsującą grzybnią przejawiła Olga Tokarczuk, budując niejako na niej swoją ostatnią powieść. Na przedziwne powiązania naziemne i podziemne grzybniowego mikroświata zwróciła też uwagę islandzka artystka Björk, dając temu wyraz na swojej ostatniej płycie zatytułowanej Fossora. To niemal „oda do grzybów”, jak napisał pewien krytyk. Zainspirowały ją odradzające się na nowo grzyby, niczym w kole życia i śmierci. Zrywasz je, a one wyrastają na nowo, dzięki plątaninie nici ukrytych pod ziemią. Björk znalazła dzięki tym wizjom pulsującego podziemia sposób na opisanie relacji życia. No cóż, nawet ulubione artystki młodości się starzeją i zaczynają rozmyślać nad przemijaniem i śmiercią. Björk śpiewa o zmarłej matce, wtórują jej dzieci, a nawet wnuk. Wszyscy należą do jednej grzybni, która się rozrasta, tworząc kolonię i nawet gdy jeden z nich obumiera, to nie ginie w próżni, w końcu grzybnia pozostaje na wieki.
Dla Björk grzybnia jest metaforą dziedziczenia i jedności pokoleń. Dla naukowców grzyby otwierają kolejne możliwości i właściwości, o jakich nie mamy pojęcia. Mykolodzy mówią o zdolności grzybów do przemieniania martwej materii w żywą i o ich roli w przekazywaniu informacji między drzewami. Więc to nie tylko bezwartościowe, ciężkostrawne i wypełnione głównie wodą coś: ani zwierzę, ani roślina.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki