Słuchając fragmentów Ewangelii podobnych do przywoływanego tym razem, ma się pokusę, by sobie powiedzieć: to nie dla mnie. Programem każdego chrześcijanina jest wprawdzie stać się uczniem Chrystusa i wszyscy jesteśmy wezwani, by się z każdą Ewangelią mierzyć. Jak jednak być uczniem, który wyrusza „jak owca między wilki” głosić, jeśli czujemy, że sami potrzebowalibyśmy najpierw raczej spotkać apostoła, niż stawać się nim dla innych? Czy opisane zadanie nie jest ponad siły dla zwykłego, „normalnego” wierzącego?
Zauważmy, że opisana w Ewangelii misja musiała być podobnie trudna dla uczniów Jezusa. Nie należeli przecież do grona dwunastu, ale do grupy 72 uczniów, którzy byli mniej ściśle związani z Jezusem. Ich liczba odpowiada liczbie narodów po potopie (por. Rdz 10). Co więcej, nie przeżyli jeszcze zmartwychwstania Chrystusa. Nie byli wspólnotą, która umocniona Duchem głosiła Ewangelię. Czy rozesłanie uczniów nie było więc przedwczesne? Czemu miało służyć ich głoszenie niejako w połowie drogi?
Przypomnijmy sobie jedną z autodefinicji Jezusa: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem” (J 14, 6). Kolejność określeń jest bardzo ważna. Najpierw trzeba wyruszyć, by mieć szansę na dotarcie do prawdy. Jedynie prawda odnaleziona dzięki pójściu za Chrystusem może doprowadzić nas do pełni życia.
Rozesłanie 72 uczniów jest realizacją tego właśnie programu. Tylko w drodze, tylko naśladując sposób życia Drogi – Chrystusa – możemy odnaleźć prawdę. Tylko ryzykując głoszenie tego, co zrozumieliśmy dotąd o Bogu, możemy zrobić kolejny krok w rozwoju wiary i pogłębić naszą przynależność do Boga. To, co mają głosić uczniowie, nie przekracza zresztą tego, co mogą potwierdzić swoim doświadczeniem. Nie są zaproszeni w tym momencie, by opowiadać o Chrystusie i Jego zmartwychwstaniu, mają raczej przekonywać, że przybliżyło się królestwo Boże.
Mają jednak wyruszyć i zaryzykować podzielenie się odnalezioną cząstką prawdy z innymi. Nie da się pogłębić swojej wiary, odnaleźć prawdy, przeżywając życie w wygodnym fotelu, grzęznąc w naszych małych stabilizacjach, nie podejmując niewygody i niepewności drogi. Tylko ryzykując, możemy odnaleźć prawdę i pełnię życia.