A modlitwa moja chwyta mnie za serce i ugniata myśl, pręży wolę, wydobywa najlepsze siły z ukrycia, budzi z uśpienia wygodnictwa i z ciasnego podwórka samolubstwa. To wołanie każdego serca, każdej rodziny zebranej przy stole, każdych ust przyjmujących posiłek jest prawdziwym hymnem rodzin, warstw, klas, narodu i narodów. Czyż nie będzie to rachunkiem sumienia? Kto jest głodny w moim domu, wśród towarzyszy pracy? Czemu to pocztylion taki blady? Dlaczego dzieci dozorcy nie widać na podwórku? Czemu krawcowa mojej żony zapłakana? Dlaczego kolega X chodzi z postawionym kołnierzem? Dlaczego koleżanka Y nie ma zelówek? Czemu chłopiec z magazynu kaszle? Komu nie dopłaciłem należności, nie zwróciłem długu? Komu odmówiłem pomocy? Modlitwa postawi mi przed oczyma szereg ludzi, z którymi spotykałem się co dzień, a których nie widzę lub może nie chcę dostrzec. To jest dopiero rzeczywistość dnia każdego!
Popłynie więc moja modlitwa o chleb powszedni dla wszystkich. Pomyślę, zastanowię się: jak pomóc, jaką drogą nasycić wszystkie usta, okryć nagie ciała? Czyż nie łatwiej będzie mi wtedy zrozumieć wysiłek ludzi szukających dróg do odmiany doli wyzyskiwanych, głodnych, opuszczonych, odartych z nadziei i wiary w lepszą przyszłość? A może i ja przyłożę rękę do pługa i zaorzę pole chwastów, by zasiać je ziarnem dobrym!
Książkę można kupić tutaj