Z badań przeprowadzonych przez Fundację Edukacji Zdrowotnej i Psychoterapii w maju br. wynika, że uczniowie spędzali dziennie średnio 9 godzin przed ekranem – to pełen etat z nadgodzinami. Jest wysoce prawdopodobne, że teraz wygląda to analogicznie. Zbyt intensywny kontakt z zaawansowanymi technologiami wywołuje m.in. efekt jednoczesnego pobudzenia i znużenia. Młody człowiek czuje się zbyt znużony, by zająć się działaniami typu czytanie książek, jednak jednocześnie jest zbyt pobudzony, by na przykład zdrzemnąć się. W rezultacie przepełnia go nuda i zaczyna ją zabijać w internecie. Instagram, Snapchat, TikTok, grupy na Discordzie – wszędzie tam jest pełno dzieci i nastolatków, szukających z jednej strony sposobu na nudę, z drugiej próbujących pielęgnować relacje rówieśnicze czy nawiązywać nowe znajomości.
Co robią dzieci pozostawione samotnie w domu przed komputerami? W chwili obecnej mówimy o dolnej granicy wieku 9 lat, bo tyle mają niektórzy z czwartoklasistów. Jak donoszą terapeuci i psychiatrzy dziecięcy, coraz więcej dzieci przeżywa silne lęki, poczucie izolacji i osamotnienia.
Co dzieje się z dzieckiem doświadczającym poczucia osamotnienia i lęku? Czy będzie o tym rozmawiać z równie zestresowanymi rodzicami? A może odezwie się do wychowawcy, spędzającego w tej chwili przed komputerem jeszcze więcej czasu niż podopieczni?
Jak można się domyślić – sięga po najprostsze i najbardziej intuicyjne narzędzie, jakie posiada: komunikatory internetowe, grupy, media społecznościowe. Szuka nowych znajomości, po części by uzyskać pomoc, po części by zabić nudę i ból.
Problem uwodzenia dzieci online
Można oczywiście zakładać, że dzięki temu może rozładują swoje emocje, więc mimo wszystko nie jest źle. Jednak zbytni optymizm ostatecznie zabija najnowszy raport Europolu, czyli Agencji Unii Europejskiej ds. Współpracy Organów Ścigania. Okazuje się, że w okresie od marca 2020 r. dramatycznie wzrosła liczba przypadków wykorzystania seksualnego dzieci online. Jak to się dzieje? Napastnicy seksualni wykorzystują poczucie osamotnienia dzieci i kontaktują się z nimi za pośrednictwem internetu – na przykład jako członkowie tych samych grup. Po uzyskaniu początkowego zaufania (z reguły przedstawiają się jako rówieśnicy), wyrażeniu zainteresowania, zaoferowaniu wsparcia emocjonalnego, proponują podzielenie się pewnymi rzeczami, które jednak muszą pozostać w sekrecie przed dorosłymi. Na tym etapie zwykle następuje przesyłanie materiałów erotycznych, „świńskich” dowcipów itp. w celu znieczulenia na treści pornograficzne i przekonania dziecka, że „wszyscy to robią”. Potem następuje przekonanie dziecka do przesłania rozbieranego zdjęcia czy filmiku, a następnie szantażowanie go ujawnieniem materiałów rodzicom, przyjaciołom i całemu światu. W rezultacie dziecko produkuje coraz drastyczniejsze materiały, wikłając się w błędne koło szantażu coraz bardziej.
Napastnicy seksualni tworzą zorganizowane, rozrastające się i jednocześnie dobrze ukryte grupy online. Dzielą się zarówno materiałami pornograficznymi z udziałem dzieci, jak i skutecznymi strategiami ich pozyskiwania.
Kanadyjskie Centrum Ochrony Dzieci przeprowadziło międzynarodowe badanie, które wykazało, iż 70 proc. ofiar boi się bycia rozpoznanym publicznie jako osoby występujące w materiałach pornograficznych. Co gorsza, wiktymizacja następuje za każdym razem, gdy materiał ten jest powielany w kolejnych miejscach internetu. Owszem, policja (zwłaszcza współpracując na poziomie międzynarodowym) odnosi sukcesy w ściganiu grup przestępczych, jednak jak sami przyznają: to, co dzieje się w okresie ostatnich miesięcy, powoduje przeciążenie systemu. Zwyczajnie – jest tego za dużo, by skutecznie zająć się wszystkimi przestępstwami.
Wykorzystanie transmitowane na żywo
Kolejnym ze zjawisk, o których donosi Europol, jest wzrastająca liczba livestereamów, czyli wideorelacji nadawanych w czasie rzeczywistym, „na żywo” z wykorzystania seksualnego dzieci. Liczba ta gwałtownie wzrosła w czasie kryzysu COVID-19.
Czas lockdownu i restrykcje dotyczące przemieszczania się spowodowały m.in. właśnie wzrost „zapotrzebowania” na livestreaming wykorzystania seksualnego dzieci. Głównym źródłem tego procederu okazały się Filipiny. Wiele rodzin, które utraciły źródła zarobkowania, zaczęło (korzystając też z faktu zaprzestania nauki w szkołach i ciągłej obecności dzieci w domu) sprzedawać pokazy pornograficzne z udziałem dzieci, prezentowane na żywo, w celu zapewnienia możliwości przeżycia rodzinie. Proceder ten występuje jednak też w Europie i w Polsce. Można spodziewać się kolejnego wzrostu takich zachowań wskutek kryzysu ekonomicznego i pozbawienia środków do życia ludzi pracujących w kolejnych zamykanych działach gospodarki.
Na ile policja jest w stanie sobie radzić z tym problemem? Podstawowym miejscem wymiany informacji oraz materiałów pornograficznych jest obszar internetu zwany Darknetem. Jest to obszar, do którego nie mają dostępu przeciętni użytkownicy. Przestępcy infiltrują grupy skupiające nieletnich, zapraszając ich do swoich (zwykle niewielkich i starannie strzeżonych) grup łączących osoby dorosłe z nieletnimi. Dostanie się do takich grup w Darknecie jest niemożliwe bez kontrybucji własnej. Oznacza to, że np. policjant starający się zinfiltrować taką grupę, musiałby sam dostarczyć wysokiej jakości pornografię pedofilną.
Materiały pornograficzne produkowane przez nieletnich
Ostatnim z alarmujących zjawisk jest fakt, że pojawia się coraz więcej pornografii pedofilnej produkowanej i dystrybuowanej (sprzedawanej) przez nieletnich. Jest to związane z nieskrępowanym i niekontrolowanym dostępem dzieci do smartfonów pozwalających na nagrywanie wysokiej jakości wideo.
Młodzież produkuje takie materiały w kilku celach: z nudów lub zaciekawienia seksualnego dla samego siebie, na prośbę sympatii (rzeczywistej lub poznanej online), w wyniku szantażu – by zapobiec upublicznieniu wcześniej wyprodukowanych materiałów erotycznych lub pornograficznych oraz w celach zarobkowych.
Wnioski?
Jak widać z raportu Europolu, sytuacja jest na tyle dramatyczna, że wymaga podjęcia realnych działań, gdyż narasta liczba dzieci zranionych na całe życie wskutek wykorzystania seksualnego. Przypomnijmy, że to problem na skalę międzynarodową, dotyczący też małych Polaków. Pierwszym krokiem, który należy wykonać, jest ustalenie z każdym dzieckiem korzystającym z internetu zasady zakazu nawiązywania kontaktów z nieznanymi, nauczenie sposobów ucinania takich znajomości na poszczególnych platformach i aplikacjach, z których korzystają. Inna rzecz, choć już od nas niezależna, to zastanowienie się nad kosztami wysłania dzieci i młodzieży po raz kolejny na nauczanie zdalne. Czy rzeczywiście bilans kosztów i strat (zwłaszcza biorąc pod uwagę doświadczenie Szwecji, gdzie szkoły cały czas funkcjonują normalnie) usprawiedliwia podjęte decyzje?