To nie jedyna przypowieść Jezusa, którą można umieścić na antypodach wzruszających filmów amerykańskich, gdzie happy end należy do cech gatunku. Panny głupie są głupie od początku do końca, co doprowadza do pełnej katastrofy, po której już tylko napisy końcowe. Wszystkich przyzwyczajonych do wielkich produkcji filmowych, zwykle podszytych kiczem, bardzo to drażni i budzi niezgodę. Ale czy doprawdy to rozdrażnienie jest natury – że tak powiem – estetycznej? Bo to nieładnie, gdy film tak się kończy. Czy być może drażni nas – dzieci tych czasów – coś jeszcze? Być może trudna jest dla nas do zniesienia żelazna konsekwencja, konieczność, nieuchronność jej ponoszenia. Nie biorę czapki na mróz, to odmrażam uszy, palę śmieciami w piecu, to truję siebie i innych, wcinam hamburgery, zatem ważę pół tony… Nie cierpimy tych wszystkich nieuchronności i konsekwencji. Być może pielęgnujemy w sobie podświadomą nadzieję, że Bóg nas przed tym ustrzeże. Pomoże nam znaleźć jakąś trzecią drogę i wykiwać los, zrobić go w konia z pieśnią na ustach, no bo przecież nie ma cwaniaka nad warszawiaka. A tu – bęc! – między oczy. Żadnej trzeciej drogi, żadnych taryf ulgowych, żadnego dryblingu, co by życie choć trochę oszukać. Głupi – głupim, mądry – mądrym. Ufff…
Ale drażnić nas może coś jeszcze. Owa bezczelność tych rzekomo mądrych niewiast. Tak mądre kobiety powinny być też dobre. Powinny przecież wspierać, nawet gdyby ta pomoc miała je pociągnąć na dno, na zatracenie. Powinny bohatersko przynajmniej próbować, przynajmniej podjąć ryzyko. A nie tak kunktatorsko, z wyrachowaniem wystawiać i tak już głupie kobiety na spore ryzyko. To już lepiej solidarnie, razem, z honorem lec. A tymczasem dla Chrystusa sztama mądrości z głupotą nie wydaje się pomysłem atrakcyjnym. Wyraźnie w jego opowiadaniu między tymi dwoma postawami widoczny jest dystans i nie kroczą jedne panny trzymając się pod ręce z drugimi. Mądre nie bardzo chcą brać odpowiedzialność za głupotę tych drugich. Nie prawią im kazań, nie trzymają noska dużo wyżej, ale też nie fraternizują się z nimi.
I tak ma wyglądać świat według Jezusa? Oj… A może jednak na głupotę naprawdę nie ma lekarstwa?