Wydane niedawno Kompendium pastoralne o rodzinnym pogrzebie dziecka martwo urodzonego i towarzyszeniu w żałobie osieroconej rodzinie przygotowane przez Radę ds. Rodziny Konferencji Episkopatu Polski oraz Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka przychodzi z pomocą przede wszystkim księżom. Oprócz wielu kwestii formalnych, prawnych i liturgicznych szczegółowo wyjaśnia punkt widzenia i emocje osieroconych rodziców tak, by ksiądz miał szansę nieść im realną pomoc. W ten sposób już nie tylko w teorii, ale również w praktyce zmieniać się może podejście Kościoła do dzieci martwo urodzonych i do ich rodziców.
Można powiedzieć, że cała duża część Kompendium poświęcona spotkaniu księdza i rodziców po stracie dziecka jest zbiorem wskazań, ale przede wszystkim wielkim marzeniem o tym, jak owo spotkanie powinno wyglądać, by nikogo nie raniło. I nie jest to wyrzut, kierowany w czyjąkolwiek stronę. Wraz ze wzrostem świadomości o rozwoju dziecka nienarodzonego, z rozwojem nauki i zmianą prawa wszyscy stajemy przed nową rzeczywistością. Marzenie o tym, jak to spotkanie powinno wyglądać, właśnie w nowej rzeczywistości jest tym, do czego wszyscy będziemy dorastać.
Słowa
Jak wyglądać powinno to spotkanie rodziców i księdza w całym dramacie zderzenia ze śmiercią dziecka?
Nikt śmierci dziecka przed narodzeniem, niezawinionej przez rodziców, nie powinien mylić z aborcją: to pierwsza kwestia, na którą Kompendium zwraca uwagę i którą mocno podkreśla. Ksiądz pytać powinien rodziców o imię zmarłego dziecka, jeśli zostało mu ono nadane i dalej konsekwentnie się nim posługiwać. Nie wolno tu mówić o „płodzie”, „embrionie”, „zarodku” czy tym bardziej o „materiale poronnym”. Rodzice nie są „niedoszłymi rodzicami”, ale po prostu rodzicami dziecka, które urodziło się martwe. Dobór słów jest tu ważny, bo cierpiący po stracie ludzie właśnie na te słowa są wrażliwi.
Rozmowa
„Kapłan winien kategorycznie powstrzymać się od szczegółowego przepytywania rodziców o przebieg ciąży i okoliczności śmierci dziecka. Granicą pytań jest to, co rodzice sami zechcą powiedzieć” – stwierdza Kompendium. Jednocześnie zaleca, by przy spotkaniu w kancelarii parafialnej ksiądz poprowadził krótką modlitwę w intencji zmarłego dziecka, jego rodziców i starszego rodzeństwa. Powinien również zaoferować swoją pomoc i gotowość wsparcia. „Rodzice widząc otwartą postawę kapłana, powiedzą, czego im trzeba” – zapewniają autorzy Kompendium.
Pogrzeb
Rodzice przychodzą do kancelarii po to głównie, by dopiąć kwestie pogrzebu. Tu ksiądz ma do spełnienia ważną rolę. Wciąż pokutuje w Kościele w Polsce przedsoborowe myślenie o pogrzebie dziecka zmarłego przed chrztem i o tak zwanym „pokropku”. Przed Soborem w Kościele nie było pełnej liturgicznej formy pochówku dzieci nieochrzczonych – był jedynie obrzęd pokropienia jego trumny wodą święconą, odprawiany bardzo skromnie, niemal ukradkiem. Dziś ksiądz powinien powiedzieć rodzicom, jak wygląda liturgia pogrzebowa i podkreślić, że jej celem jest nie tylko pochowanie zwłok, ale przede wszystkim zawierzenie dziecka Bożemu Miłosierdziu.
Cmentarz
Ważne i stosunkowo nowe są wskazania dotyczące miejsca pochówku dziecka martwo urodzonego. Na wielu cmentarzach wciąż znajdują się duże kwatery dzieci. Dziś Kościół chce odchodzić od takiej praktyki. „Kapłan winien zachęcić rodziców, aby ci zdecydowali się pochować dziecko w grobie rodzinnym – czytamy w Kompendium. – Dziecko należy do rodziny i winno spoczywać z przodkami. Członkowie rodziny w przyszłości powinni również spocząć razem z nim. Taka praktyka ukaże równą godność przysługującą za życia wszystkim zmarłym w rodzinie osobom, narodzonym i nienarodzonym. Kapłan powinien zainspirować rodziców do zamieszczenia na grobie płytki nagrobnej z imieniem i nazwiskiem dziecka, jeśli płeć została ustalona, lub z przykładowym epitafium «Tu spoczywa nasze dziecko» z podaniem daty śmierci, gdy płeć pozostaje nieznana. (…) Należy odwieść rodziców od ukrywania faktu pochówku dziecka w grobie rodzinnym z obawy przed reakcją otoczenia”.
Autorzy Kompendium bardzo mocno podkreślają, że błędny jest sprzeciw niektórych grup, fałszywie powołujących się na nauczanie Kościoła i przekonujących, że pochowanie nieochrzczonego dziecka w poświęconej ziemi jest profanacją katolickiego cmentarza. Przypominają, że ksiądz powinien się takim tezom zdecydowanie sprzeciwić i pokazywać piękno postawy rodziców, którzy szanują godność człowieka i chcą go pochować zgodnie w obrządkiem Kościoła: nawet jeśli ten człowiek nie zdążył się urodzić.
Duchowość
Formalności pogrzebowe są łatwiejszą częścią spotkania rodziców i księdza. Trudniejsze są rozmowy duchowe, które przy tej okazji nastąpią. Księża otrzymują tu w Kompendium całą masę wskazówek, na co powinni zwrócić uwagę: jest to na przykład kwestia zebrania pamiątek po zmarłym dziecku, ale i odmienny sposób przeżywania żałoby przez kobiety i mężczyzn, co może prowadzić do konfliktów między małżonkami, a nawet wyjaśnienie, dlaczego nie trzeba i nie warto ukrywać poronienia przed starszym rodzeństwem dziecka. Ksiądz powinien też przybliżyć rodzicom specyfikę i wielowymiarowość procesu zdrowienia po stracie: wyjaśnić, że powtarzane przez ludzi dookoła zdania o potrzebie zapomnienia o utraconym dziecku nie jest dobrym sposobem na zakończenie żałoby, ale patologiczną formą braku akceptacji straty.
Ksiądz rzecz jasna również w konfesjonale spotka się z rodzicami po stracie. „Rodzice, zwłaszcza głęboko wierzący, niejednokrotnie bardzo się obawiają ujawnienia przed spowiednikiem odczuwanego przez nich buntu i pretensji wobec Boga oraz faktu obwiniania go za śmierć dziecka” – piszą autorzy Kompendium, przypominając jednocześnie bardzo jednoznacznie: „Kierując trudne emocje do Boga, rodzice nie popadają w stan grzechu. Wprost przeciwnie, są one dowodem na to, że traktują Boga jako żywą Osobę, z którą prowadzą dialog i którą obdarzają swoimi emocjami”.
Bez łatwych odpowiedzi
Choć Kompendium kierowane jest przede wszystkim do księży, również inni, towarzyszący rodzicom przeżywającym stratę dziecka, mogą się z niego wiele nauczyć. Nauczyć się trzeba przede wszystkim wystrzegania banału i tanich pocieszeń. Mówienie przeżywającym żałobę: „wola Boża”, „Bóg tak chciał”, „będziecie mieli inne dzieci”, „pomyślcie o kolejnym dziecku”, „żałoba i płacz są oznaką niewiary i braku zaufania wobec Boga, który wie, co jest dobre dla człowieka”, „wasze dziecko jest teraz szczęśliwe”, czy „macie aniołka w niebie”, nie leczy ran, ale potęguje frustrację i budzi gniew. „Duszpasterz koniecznie powinien wystrzegać się łatwych, szybkich i utartych odpowiedzi, przesiąkniętych potocznym myśleniem – czytamy w Kompendium. – Z pokorą należy uznać, że nie na wszystkie pytania znajdziemy wyczerpujące odpowiedzi. Lepszym rozwiązaniem jest szczere i otwarte przyznanie przez kapłana, że nie potrafi udzielić odpowiedzi na dane pytanie niż stawanie wobec rodziców w roli adwokata Boga, którego trzeba za wszelką cenę bronić przed krytycznymi pytaniami osieroconych”.
Studia
Takie podejście wymaga wiedzy i świadomości: nie przyjdzie intuicyjnie albo przyjdzie w pojedynczych przypadkach. Dlatego autorzy Kompendium, świadomi problemu, proponują drogę jego rozwiązania. Postulują wprowadzenie odrębnego przedmiotu studiów w seminariach duchownych, który to przedmiot podejmował będzie problematykę towarzyszenia w żałobie osobom osieroconym. Przedmiot ten nie powinien ograniczać się do wykładów, ale opierać przede wszystkim na warsztatach, ćwiczących kompetencje komunikacyjne. Niezbędne jest również permanentne samokształcenie księży w tej tematyce oparte na bogatej literaturze przedmiotu. Jeśli przynajmniej to ostatnie oczekiwanie zostanie spełnione, będziemy ciut bliżej spełnienia marzenia o trudnym spotkaniu, które nie rani.