Logo Przewdonik Katolicki

Abyśmy byli jedno

Michał Szułdrzyński
fot. Magdalena Bartkiewicz

Czyżby organizatorzy akcji „Stop Komunii Świętej na rękę!” chcieli podważyć wiarygodność polskich biskupów w sercach wiernych? Czyżby chcieli podzielić katolików?

Kilka dni temu na ulicach polskich miast zawisły sugestywne billboardy. Pobrudzone dłonie trzymają w ręku Eucharystię, z której ciekną krople krwi. „Stop Komunii Świętej na rękę!” – głosi napis, zaś odnośnik prowadzi do strony internetowej, na której czytamy o „niebezpiecznym eksperymencie”, który pod pretekstem ochrony zdrowia prowadzi do podawania wiernym Komunii na rękę. Zdaniem organizatorów akcji podczas przyjmowania Komunii na rękę może dochodzić do masowej profanacji, gdyż cząstki Świętej Hostii mogą nie spotykać się z „należytą czcią”. Autorzy akcji uważają, że praktyka Komunii na rękę nie ma uzasadnienia sanitarnego, powołując się na zdanie grupy lekarzy. „Nigdy tego nie rób! Przyjmowanie Komunii na rękę prowadzi do rozpraszania wielkiej ilości fragmentów” – krzyczy do nas baner.
Przyznam, że sprawa wzbudziła moją nieufność. Nawet nie tyle ze względu na organizatorów, czyli Stowarzyszenie im. ks. Piotra Skargi, które powołało do życia inną organizację – Ordo Iuris, która pojawia się zawsze tam, gdzie mamy do czynienia z kontrowersyjnymi projektami legislacyjnymi. Ordo Iuris na przykład popierało projekt ustawy antyaborcyjnej zakładający karanie matek, które zdecydowały się na przerwanie ciąży, przez co projekt nie zyskał poparcia Episkopatu Polski. Ale nie to wydało mi się w tej billboardowej kampanii dziwne.
Pierwszą bowiem myślą, jaką miałem, zapoznając się z tą akcją, było przekonanie, że ktoś próbuje podzielić osoby wierzące. Akcja była przecież niczym innym, jak tylko wprowadzeniem zamętu w duszach wiernych. Przecież podawanie Komunii na rękę zostało zalecone przez polski Episkopat. Czy to znaczy, że biskupi są zwolennikami profanacji – jak sugerują organizatorzy akcji? Komisja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów Episkopatu szybko wydała komunikat mówiący, że „Nie można zarzucać profanowania Eucharystii osobom pragnącym z różnych powodów przyjąć z wiarą i czcią Komunię Świętą do rąk, zwłaszcza w okresie pandemii”.
Czyżby organizatorzy akcji chcieli przekonać część wiernych, że zalecenia Episkopatu Polski prowadzą do... profanacji? Czyżby chcieli powiedzieć, że Episkopatowi nie zależy na dyscyplinie sakramentów? Czyżby chcieli podważyć wiarygodność polskich biskupów w sercach wiernych? Czyżby chcieli podzielić katolików? Wszak u części z nich, którzy będą chcieli posłuchać organizatorów akcji, może się zrodzić przekonanie, że są „lepszymi katolikami” aniżeli ci, którzy przyjmując Komunię na rękę, mają się rzekomo dopuszczać profanacji.
Chciałbym wierzyć, że akcja „Stop Komunii Świętej na rękę!” wynikała z troski o Kościół. Mam jednak wrażenie, że jej organizatorzy osiągnęli efekt odwrotny od zamierzonego. Chodząc do kościoła, widzimy, że w świątyniach jest coraz mniej ludzi. Coraz mniej osób przyjmuje też Komunię. Zamiast budować ich jedność, ta akcja doprowadziła do podziałów; zamiast zachęcać do przyjmowania Komunii, sieje zamęt i wątpliwości. Komu to służy?

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki