Logo Przewdonik Katolicki

Jeden za wszystkich

Monika Białkowska
Spotkanie przedstawicieli konferencji episkopatów Polski i Niemiec w Warszawie, 15 września 1980 r. | fot. Wojtek Laski/East News

Przebaczenie i pojednanie ocalają godność człowieka. Aby ten proces był skuteczny, muszą być spełnione określone warunki: zwłaszcza kiedy przepraszamy albo wybaczamy w imieniu wspólnoty.

Pojednanie i przebaczenie to słowa, które w potocznym języku używane są zamiennie i niewielu zastanawia się nad ich właściwym sensem. To zresztą nie jest proste, bo o ów sens wciąż toczą się spory i pojawiają się kolejne interpretacje. 

Pierwszy krok
W najprostszej interpretacji spotkamy się ze stwierdzeniem, że pojednanie jest pojęciem ze świata świeckiego – a przebaczenie, jako wymagające od człowieka niejako więcej, dotyczy przestrzeni religijnej, duchowej człowieka. Taka jednak interpretacja jest zbyt prosta i nie pozwala nam eksplorować znaczenia obu pojęć i pogłębiać ich znaczenia. A przecież jest tu o czym rozmawiać. 
Już wejście na grunt filozofii pozwala nam rozumieć przebaczenie i pojednanie na dwa różne sposoby. Pojednanie może być rozumiane jako zawarcie pokoju, następstwem którego jest budowane dalszej, już zgodnej relacji – jest normalizacją stosunków po konflikcie. W tej perspektywie przebaczenie jest niczym innym, jak wstępem, przygotowaniem i warunkiem pojednania. 
Będzie jednak i taka część filozofów, która przebaczenia i pojednania nie będzie rozpatrywać jako części składowych jednego procesu, ale widzieć tu będzie dwie, nieco odmienne postawy. Przebaczenie dotyczyć będzie dla nich relacji między dwoma osobami i konkretnego, bezpośrednio wyrządzonego zła. Pojednanie natomiast nie odnosi się już do konkretnych osób, które zostały skrzywdzone, dla ich dzieci, krewnych czy nawet całych narodów. Zło nie stało się tutaj bezpośrednio udziałem jednających się stron, ale jego skutki zostały niejako odziedziczone. Zgodnie z tą szkołą interpretacyjną z przebaczeniem będziemy mieli do czynienia w przypadku konfliktu sąsiadów czy rodzica z dzieckiem, a z pojednaniem w przypadku narodów, które reagują na krzywdę i zło, które wydarzyło się w pokoleniu dziadków. 

Przepraszać za cudzy grzech?
Niezwykle ciekawe są pytania, jakie stawiać można o przebaczenie i pojednanie w życiu społecznym i w polityce. Często chodzi tu o sytuacje, gdzie żadna ze stron nie została bezpośrednio dotknięta złem ani bezpośrednio za zło nie odpowiada. Kiedy abp Gądecki apeluje o pojednanie narodowe, wielu może pytać, czy to ich dotyczy. Wszak brak jedności nie jest osobistą winą przeciętnego Kowalskiego, przeciwnie – ów Kowalski często jest tylko przedmiotem politycznej gry. Kiedy w przestrzeni Kościoła pojawiają się wołania o to, by biskupi jednoznacznie przeprosili za nadużycia seksualne wobec dzieci, zarówno sami biskupi, jak i wielu księży zadaje pytanie: dlaczego mam przepraszać, skoro sam osobiście nigdy nikomu nie zrobiłem krzywdy?
Jednocześnie jednak intuicyjnie oczekujemy takich właśnie zbiorowych gestów. Dlaczego i jak takie gesty powinny wyglądać, żeby były skuteczne i realnie prowadziły do przebaczenia i pojednania? 

Moralne prawo
Deklaracje przebaczenia w życiu politycznym (które można dziś na zasadzie analogii odnosić również do Kościoła) pojawiły się po roku 1945. W 1965 roku polscy biskupi wystosowali słynne orędzie, którego wezwanie: „Udzielamy przebaczenia i prosimy o przebaczenie" rozjuszyło władze PRL. 
Takie zbiorowe deklaracje mają swoją charakterystykę, która pociąga za sobą ich skuteczność i poważną rangę. 
Przede wszystkim, aby owe deklaracje były skuteczne, składają je ci, którzy mają moralne prawo do reprezentowania danej grupy czy społeczności. Tylko wówczas, kiedy to moralne (a nie tylko formalne) prawo mają, mogą skutecznie zarówno przepraszać, jak i udzielać przebaczenia i tylko wówczas ma szansę dokonać się proces pojednania. Jeśli przepraszać w imieniu społeczności lub wybaczać w imieniu społeczności będą uzurpatorzy albo ludzie, z którymi społeczność się nie identyfikuje albo nie uznaje ich za wiarygodnych, proces pojednania nie tylko się nie dokona, ale cała sytuacja wywoła tylko jeszcze większy społeczny gniew. 
Drugim warunkiem pojednania jest przyjęcie zbiorowej odpowiedzialności zarówno po stronie sprawcy zła, jak i jego ofiary. Szukając przykładu tylko w sytuacji Kościoła w Polsce, wydaje się niemożliwe pojednanie po nadużyciach seksualnych tak długo, jak strona kościelna podkreślać będzie wyłącznie osobistą winę sprawców, a po stronie skrzywdzonych każda z ofiar podkreślać będzie, że mówi tylko i wyłącznie we własnym imieniu. Wówczas można będzie mówić o jednostkowych przypadkach pojednania między konkretnym sprawcą i konkretnym skrzywdzonym – ale nie o pojednaniu w Kościele po krzywdzie seksualnych nadużyć. 
Trzecim warunkiem będzie zachowanie ciągłości danej zbiorowości, jako że przebaczenie dotyczy często dłuższej przestrzeni czasowej, zatem zarówno żyjących, jak i nieżyjących. Ze spełnieniem tego warunku w tej chwili w żadnym większym toczącym się sporze nie mamy w polskich warunkach większego problemu.

Jeden niesprawiedliwy
W tym, co nazywane bywa filozofią przebaczenia, pojawiają się trudne pytania – związane głównie z tym, na ile szczera jest zbiorowa skrucha i na ile skuteczne może być zbiorowe wybaczenie, w imieniu tych, którzy skrzywdzeni zostali realnie. Zdarzyć się przecież może, że ci, którzy doznali osobiście krzywdy, nie chcą wcale przebaczyć lub do przebaczenia nie są gotowi, wbrew deklaracjom reprezentujących ich polityków czy duchownych. Przebaczanie w ich imieniu, a wbrew ich woli, jest niczym innym, jak ponowną krzywdą, upokorzeniem człowieka. Równie ważne będzie pytanie, na ile ważny jest głos proszący o przebaczenie w imieniu wspólnoty – w której nadal znajdują się sprawcy, osobiście za swoją winę nieżałujący. Znów wracając do przykładu z życia Kościoła, można zatem pytać, na ile ważna będzie wyrażona zbiorowo i w imieniu episkopatu skrucha, jeśli w samym tym gronie pozostawać będzie choć jeden winien nadużyć, uchylający się od osobistej odpowiedzialności. 
Kolejnym trudnym pytaniem jest to o autentyczność takiej kościelnej czy politycznej skruchy: o to, czy rzeczywiście wiąże się ona z żalem i wstydem, czy gest proszenia o przebaczenie czy wołania o pojednanie jest tylko politycznym zabiegiem, marketingowym ruchem, prowadzącym do określonych korzyści. Ta trudność i to pytanie zawsze w gestach zbiorowego przebaczania i pojednania będzie się pojawiało. 

Gest i ciągłość
Jak rozpoznać, czy dane słowa i gesty są autentyczne i nie niosą ukrytych celów? Tu znów szukać można odpowiedzi nie w samych słowach i gestach, ale w ich konsekwencjach. Za szczere i autentyczne zdecydowanie łatwiej jest uznać te gesty, które idą niejako „pod prąd” przyjętej narracji, które mogą na czyniące je osoby sprowadzić kłopoty i niechęć nawet we własnym środowisku. Takim gestem był z pewnością wspomniany wcześniej list biskupów polskich do niemieckich. 
Z większym zaufaniem do deklaracji pojednania podchodzić będziemy również tam, gdzie nie kończy się na samym słowie czy uścisku ręki pod pomnikiem, ale gdzie widać idące za gestami szeroko zakrojone działania na rzecz lepszej przyszłości. Takimi działaniami mogą być przede wszystkim programy edukacyjne, publiczne debaty, wszystko to, co pozwala wspólnie budować nową rzeczywistość, już bez podziału.

Rana wspólna
Istotne jest, żeby myśląc o przebaczeniu i pojednaniu, rozumieć, dlaczego są one tak ważne. Ich waga bierze się przede wszystkim z faktu, że każde dokonane zło krzywdzi podwójnie: krzywdzi osobę skrzywdzoną, ale krzywdzi również krzywdziciela. Choć zło jest jego wyborem i jego winą, to przecież odbiera człowiekowi jego godność, dewastuje jego sumienie. Sytuacja braku pojednania czy odmowy przebaczenia jest w gruncie rzeczy zgodą na to, żeby zło nadal trwało, żeby nadal zbierało swoje żniwo. Dlatego tak ważne jest, zwłaszcza dzisiaj, stanięcie w prawdzie – nazwanie zła po imieniu, bo to jest warunkiem wstępnym tego procesu – a potem dojrzewanie do przebaczenia i pojednania. Dla dobra i godności każdego człowieka. 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki