Logo Przewdonik Katolicki

Został proboszczem. Awansował?

ks. Artur Stopka
fot. Unsplash

Trudno uciec od skojarzenia Kościoła z każdą inną instytucją, w której pracownik pnie się po szczeblach kariery zawodowej. A jednak Kościół nie jest jak każda inna instytucja.

Jaka jest pierwsza reakcja na informację, że znajomy ksiądz został proboszczem albo biskupem? Mnóstwo ludzi, pobożnych katolików, zrobi to samo – złoży temu duchownemu gratulacje. Dokładnie tak samo, jak na wiadomość, że ktoś dostał awans w pracy, został kierownikiem, dyrektorem itp. Mało kto zadaje sobie pytanie, czy w przypadku księżowskich nominacji jest czego gratulować. Jeszcze mniej osób zastanawia się, czy powodem do gratulacji powinno być na przykład przyjęcie święceń prezbiteriatu.

Od najniższego do najwyższego
Często można usłyszeć określenie „hierarchia kościelna” albo – użyte na przykład jako synonim zamiast terminu „biskup” – słowo „hierarcha”. Nawet bez zaglądania do słownika mnóstwo ludzi kojarzy, że hierarchia to jakiś układ, w którym poszczególne elementy są uporządkowane według pewnego kryterium. Hierarchia to struktura, w której składniki ułożone są od najniższego do najwyższego, od najmniej istotnego do najważniejszego itp. Istnieje hierarchia wartości, którymi kierują się w swych decyzjach ludzie. Nie znaczy to wcale, że wszyscy na świecie posługują się identyczną. Jednak na przykład wyznawcy tej samej religii zazwyczaj te same (lub podobne) wartości uznają za priorytetowe, a inne traktują jako mniej ważne.
Doświadczenie życiowe szybko uczy ludzi, że hierarchia funkcji istnieje w każdej instytucji, którą stanowi więcej niż jeden człowiek. Wielu już w dzieciństwie odkrywa, że nawet w dwuosobowym zespole wykonującym jakieś zadanie zwykle ktoś jest ważniejszy, podejmuje decyzje, a ten drugi je wykonuje. Jednak dojście do tego, kto nawet w tak niewielkim gronie jest na szczycie, a kto niżej, wcale nie jest proste i oczywiste. Ustalanie hierarchii między ludźmi to trudny proces, w trakcie którego zastosowanie znajdują bardzo różne argumenty. Z argumentem siły włącznie.

Rangi, stanowiska, kariera
Istnieją jednak hierarchie od dawna stabilne i funkcjonujące wydawałoby się zawsze sprawnie oraz skutecznie bez jakiegokolwiek zagrożenia. Za jedną z nich uważana jest dość powszechnie hierarchia w Kościele katolickim.
W obowiązującym od 1983 r. Kodeksie prawa kanonicznego druga część nosi tytuł „Hierarchiczny ustrój Kościoła”. Co ważne, poprzedza ją część pierwsza zatytułowana „Wierni”. Jak zwrócił uwagę w swoim komentarzu do KPK ks. Tadeusz Pawluk, Kodeks ukazawszy w części pierwszej wewnętrzną strukturę Kościoła, jako ludu Bożego, w części drugiej zajął się Kościołem w aspekcie instytucjonalnym, a więc od strony struktury zewnętrznej. Część jej poświęcone dzieli się na dwie sekcje: pierwsza poświęcona jest najwyższej władzy Kościoła, natomiast druga Kościołom partykularnym, czyli przede wszystkim diecezjom.
Skoro w odniesieniu do struktury Kościoła jest mowa o hierarchiczności, jako czymś oczywistym, a także pojawia się kwestia władzy, łatwo o skojarzenia z osiąganiem kolejnych rang i stanowisk w rozmaitych instytucjach, w których również funkcjonują hierarchie. To zajmowanie coraz wyższych posad popularnie nazywa się robieniem kariery. A zdobycie każdego kolejnego szczebla w firmowej drabince funkcji uważane jest za sukces, zasługujący na gratulacje.

Kto by chciał być pierwszym
Można odnieść wrażenie, że duchowny katolicki już w seminarium przyzwyczajany jest do wspinania się na kolejne stopnie hierarchii. Najpierw obłóczyny, czyli przyjęcie stroju duchownego, potem posługi lektoratu i akolitatu, następnie admissio, czyli dopuszczenie do następnego etapu formacji, którego zwieńczeniem będą święcenia diakonatu. No i po zakończeniu seminaryjnej formacji – święcenia prezbiteratu. Każdy z wymienionych kroków bywa okazją do składania gratulacji, podobnych do tych, jakie składa się osiągającym kolejne pozycje w karierze zawodowej.
Problem w tym, że to wcale nie są kolejne stopnie kościelnej kariery, choć mogą na takie wyglądać. A dopuszczenie do każdego z nich, choć bywa niejednokrotnie traktowane w kategoriach sukcesu, w swej istocie nie powinno być tak postrzegane.
Pan Jezus nie założył Kościoła jako struktury opartej na awansie. Wręcz przeciwnie, można powiedzieć, że odwrócił nie tylko rozumienie władzy, ale również „kariery” we wspólnocie Jego uczniów. Po tym, jak matka synów Zebedeusza zabiegała dla nich o stanowiska i pozycje „po prawej i po lewej” stronie Chrystusa w Jego królestwie, dał On precyzyjną wykładnię. Powiedział, że kto by między Jego uczniami chciał stać się wielkim, niech będzie ich sługą. „A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym, na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu” (Mt 20, 27–28) – wytłumaczył.

Drabinka kroków i stanowisk
Zastanawiając się nad możliwościami kariery w Kościele, warto zwrócić uwagę na „hierarchię” święceń. Są tylko trzy stopnie sakramentu święceń: diakonat, prezbiterat i biskupstwo. Absolwenci seminarium duchownego po przyjęciu dwóch pierwszych z nich, na tej ścieżce mają tylko jedną szansę „awansu”. Nie ma tu rozbudowanej drabinki kolejnych kroków i stanowisk do zdobycia. Zdecydowana większość księży nie będzie nikim więcej niż prezbiterami, choć jak napisał św. Paweł „Jeśli ktoś dąży do biskupstwa, pożąda dobrego zadania” (1 Tm 3, 1). Apostoł Narodów nie traktował biskupstwa jako zaszczytu i docenienia dotychczasowych zasług.
Na stronie jednej z przemyskich parafii można znaleźć materiały omawiające „Hierarchię kościelną”. Jest tam informacja na temat „precedencji w Kościele katolickim”. Precedencja to inaczej „porządek pierwszeństwa”. Na samym szczycie podanej listy znalazł się Biskup Rzymu, czyli papież. Następnie wymieniono kardynałów, patriarchów, metropolitów i arcybiskupów.
Kto zajrzy do Kodeksu prawa kanonicznego odkryje, że nawet kardynałowie dzielą się na trzy stopnie – biskupów, prezbiterów i diakonów. Możliwe jest w tym gronie przechodzenie na coraz wyższe stopnie.

Kościół znacznie prostszy
Wspomniana strona internetowa wymienia dalej biskupów diecezjalnych, innych biskupów (koadiutorów i pomocniczych), wikariuszy generalnych, sądowych i biskupich. Dalej w tym wyliczeniu znaleźli się przełożeni wyżsi instytutów życia konsekrowanego i stowarzyszeń życia apostolskiego na prawie papieskim, dziekani, proboszczowie, wikariusze parafialni oraz diakoni.
Jest też informacja, że księża diecezjalni „są wyróżniani przez papieża godnościami protonotariusza apostolskiego, prałata honorowego Jego Świątobliwości i kapelana honorowego Jego Świątobliwości, a przez biskupa godnością kanonika katedralnego lub kolegiackiego, gremialnego lub honorowego oraz przywilejem noszenia rokiety (komży o węższych rękawach, podbitej kolorową tkaniną) i mantoletu (swego rodzaju peleryny sięgającej kolan)”.
Jednak, jak poinformowały media na początku 2014 r., papież Franciszek zlikwidował tytuł prałata Jego Świątobliwości oraz infułata. Pozostawił jedynie tytuł kapelana Jego Świątobliwości. Ówczesny rzecznik Konferencji Episkopatu Polski, ks. Józef Kloch, komentował: „Zbliżamy się zapewne do Kościoła z czasów apostolskich, a więc Kościoła, który był znacznie prostszy”.

Kościół z dwiema wieżami
Nowy metropolita katowicki abp Adrian Galbas SAC, wręczając 9 czerwca  dekrety nowym proboszczom i administratorom parafii, poprosił, aby swych nominacji nie traktowali jako awansu czy nobilitacji, ale okazję do zwiększenia wysiłków. Kilka dni później, ogłaszając kolejne zmiany personalne (dotyczące zwłaszcza wikariuszy, ale również niektórych urzędów i instytucji kościelnych), podkreślał, że dekrety, które otrzymali księża, nie są wolą Bożą, lecz jedynie decyzją biskupa, ludzką decyzją, które może okazać się błędna. „Jednak ty możesz ją przyjąć jako wolę Bożą. To będzie jednak twój wybór, a nie wybór biskupa” – mówił, zwracając się do zebranych księży.
Choć hierarchiczna struktura mogłaby sugerować co innego, Kościół nie jest ani jako wspólnota, ani jako instytucja, oparty na kolejnych awansach ani tytułach. Nie jest miejscem do robienia kariery, chociaż może sprawiać takie wrażenie i wciąż nie brak w nim takich, którzy o tym zapominają. Ktoś może traktować jako awans i nobilitację nominację na proboszcza parafii, której kościół ma tytuł bazyliki. Zdarzyło się nawet, że za kolejny krok w karierze ktoś potraktował parafię, gdzie świątynia miała dwie wieże, a nie jedną. Świat funkcjonuje w dużej mierze opierając się na kolejnych awansach i robieniu kariery. Wydawałoby się, że i Kościół może podobnie funkcjonować. Jednak Pan Jezus powiedział „Nie tak będzie między wami” (Mk 10, 43).

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki