Głoszenie Boga bliskiego jest zachętą do myślenia o sobie jako o dziecku, które idzie trzymane za rękę przez ojca: dla niego wszystko jawi się inaczej. Świat, wielki i tajemniczy, staje się znajomy i bezpieczny, ponieważ dziecko wie, że jest chronione. Nie boi się i uczy otwierać: spotyka inne osoby, znajduje nowych przyjaciół, z radością uczy się rzeczy, których nie znało, a potem wraca do domu i opowiada wszystkim, co widziało, podczas gdy rośnie w nim pragnienie, by stać się dorosłym i czynić rzeczy, które widziało, jak robi jego tata. Dlatego Jezus zaczyna właśnie tutaj, dlatego bliskość Boga jest pierwszą proklamacją: będąc blisko Boga, przezwyciężamy lęk, otwieramy się na miłość, wzrastamy w dobroci i odczuwamy potrzebę i radość głoszenia.
Jeśli chcemy być dobrymi apostołami, musimy być jak dzieci: usiąść „na kolanach Boga” i stamtąd patrzeć na świat z ufnością i miłością, aby świadczyć, że Bóg jest Ojcem, że tylko On przemienia nasze serca i daje nam tę radość i pokój, których sami nie możemy sobie zapewnić.
Trzeba głosić, że Bóg jest blisko. Ale jak to robić? W Ewangelii Jezus zaleca, żeby nie wypowiadać wielu słów, ale czynić wiele uczynków miłości i nadziei w imię Pana: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy. Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie”. To jest sedno głoszenia: darmo dawane świadectwo, służba. Powiem wam jedno: zawsze jestem zadziwiony „gadułami”, które dużo mówią, a nic nie robią.
Anioł Pański, niedziela 18 czerwca
To piękne, że w tym roku obchody Światowego Dnia Dziadków i Osób Starszych i Światowe Dni Młodzieży przypadają blisko siebie. Obydwa wydarzenia mają za temat „pośpiech” Maryi w wydarzeniu nawiedzenia Elżbiety, a tym samym prowadzą nas do refleksji nad więzią między młodymi a osobami starszymi. Pan ufa, że młodzi spotykając się z nimi, przyjmą wezwanie do pielęgnowania pamięci i rozpoznają w nich dar przynależności do większej historii. Przyjaźń osoby starszej pomaga młodemu człowiekowi nie sprowadzać życia do teraźniejszości i pamiętać, że nie wszystko zależy od jego zdolności. Z kolei dla osób starszych obecność osoby młodej otwiera nadzieję, że to, co przeżyli, nie zostanie utracone, a ich marzenia zostaną zrealizowane. Krótko mówiąc, nawiedzenie Elżbiety przez Maryję i świadomość, że miłosierdzie Pana jest przekazywane z pokolenia na pokolenie, ujawniają, że nie możemy iść dalej – a nawet zbawić się – sami i że interwencja Boga zawsze objawia się w całości, w dziejach ludu.
Orędzie na Światowy Dzień Dziadków i Osób Starszych, przypadający 23 lipca
Przeżywamy moment dziejowy, który nie sprzyja zwracaniu uwagi na najuboższych. Wołanie o dostatek staje się coraz głośniejsze, podczas gdy głosy osób żyjących w ubóstwie są uciszane. Istnieje skłonność do pomijania wszystkiego, co nie pasuje do modeli życia przeznaczonych szczególnie dla młodszych pokoleń, które są najbardziej wrażliwe w obliczu mających miejsce przemian kulturowych. To, co nieprzyjemne i powodujące cierpienie, jest odsuwane na bok, podczas gdy cechy fizyczne są wywyższane, jakby były głównym celem do osiągnięcia. Rzeczywistość wirtualna zastępuje prawdziwe życie i coraz łatwiej pomylić te dwa światy. Ubodzy stają się obrazami, które mogą poruszyć na kilka chwil, ale kiedy ich napotykamy konkretnie na ulicy, to wówczas następują irytacja i marginalizacja. Pośpiech, codzienny towarzysz życia, uniemożliwia zatrzymanie się, pomoc i troskę o drugiego człowieka. Przypowieść o dobrym Samarytaninie nie jest opowieścią o przeszłości, ale pytaniem o teraźniejszość każdego z nas. Łatwo przekazywać zadania innym; ofiarowanie pieniędzy, aby inni prowadzili działalność charytatywną, jest wielkodusznym gestem; osobiste zaangażowanie jest powołaniem każdego chrześcijanina.
Dziękujmy Panu, że jest tak wielu mężczyzn i kobiet żyjących poświęceniem dla ubogich i wykluczonych, dzieląc się z nimi; osób w każdym wieku i różnego statusu społecznego, którzy oddają się gościnności i angażują u boku tych, którzy są w sytuacjach marginalizacji i cierpienia. Nie są to nadludzie, ale „sąsiedzi”, których spotykamy każdego dnia i którzy w milczeniu stają się ubogimi wraz z ubogimi. Nie tylko coś dają: słuchają, prowadzą dialog, starają się zrozumieć sytuację i jej przyczyny, aby udzielić odpowiednich rad i właściwych odniesień. Zwracają uwagę na potrzeby materialne, ale także duchowe, na integralną promocję osoby. Królestwo Boże staje się obecne i widoczne w tej wielkodusznej i bezinteresownej służbie. Jest naprawdę jak ziarno, które pada na dobrą glebę życia tych ludzi i przynosi owoce.
Orędzie na Światowy Dzień Ubogich, który będziemy obchodzić 19 listopada