Logo Przewdonik Katolicki

Filozofia pracy

Natalia Budzyńska
fot. Unsplash

Zatrzymajmy się na „filozofii pracy”. Bo czy to oznacza, że jesteśmy tak przyzwyczajeni do chamstwa, że je tolerujemy, a jeśli ktoś się na poniżające go zachowania nie zgadza, to wydaje się nam żałośnie wydelikacony lub z muchami w nosie?

Czytam o aferze, jaka toczy się wokół jednego z czołowych polskich reżyserów teatralnych. Chodzi o Krystiana Lupę i odwołanie w ostatniej chwili premiery spektaklu Les Emigrants z powodu mobbingu, jakiego miał się dopuszczać wobec współpracowników. Skandal jest duży, bo na przedsięwzięcie przeznaczono wielkie pieniądze. Budżet spektaklu według jednej z powieści niemieckiego pisarza współczesnego W.G. Sebalda, który miał się odbyć w teatrze La Comedie w Genewie, wyniósł ponad 4 mln zł. W projekt zaangażowane były takie znamienite instytucje jak festiwal w Awinionie, paryski Odeon i muzeum sztuki i designu Triennale di Milano.
Pracować z Lupą nie chce zespół z La Comedie, tłumacząc swoją decyzję „różnicami w filozofii pracy” i „trudnościami w komunikacji”. Krystian Lupa tłumaczy, że doszło do buntu pracowników technicznych, bo owszem, może i przeklął raz czy drugi, za co przeprasza, ale bez przesady, napięcie przed premierą jest duże, więc może należałoby mu wybaczyć? On tylko „egzekwował wykonanie pracy”. Wydaje się jednak, że sytuacja wygląda na bardziej skomplikowaną, a może wręcz przeciwnie – tak naprawdę jest bardzo, ale to bardzo prosta i oczywista.
Zatrzymajmy się na „filozofii pracy”. Bo czy to oznacza, że jesteśmy tak przyzwyczajeni do chamstwa, że je tolerujemy, a jeśli ktoś się na poniżające go zachowania nie zgadza, to wydaje się nam żałośnie wydelikacony lub z muchami w nosie? Ojej, jaki wrażliwy, krzyknąć na niego nie można… No proszę, oto „filozofia pracy” w przebogatej Szwajcarii, w głowach się panom od oświetlenia w teatrze poprzewracało. Krystian Lupa jest przyzwyczajony do innego stylu pracy przed ważną premierą. Ma prawo się porządzić, jest wszak gwiazdą, której lekką ręką daje się miliony na sztukę, bo sztuka jest tu najważniejsza. Owoc jego pracy. Ciesząca oczy i wrażliwość widzów, tych wybranych, elity. A genewscy techniczni to wszystko chcą zmarnować, bo nie mogą już dłużej znieść  „przytłaczającej atmosfery, upokorzeń i przykrych epitetów” (podaję za Onetem cytującym oświadczenie zespołu technicznego La Comedie). „Towarzyszyło nam przerażenie, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyliśmy w naszym zawodzie” – piszą w oświadczeniu.
Przewiduję, że zaraz odezwą się polscy aktorzy i pracownicy. Może będą mieli odwagę mówić o atmosferze w polskich teatrach. O upokorzeniach, które są normą na naszym podwórku. O naszej filozofii pracy, w której pracownik nie ma nic do gadania. Szczególnie wtedy, kiedy jego szef jest wybitną osobowością, której tyle zawdzięczamy. Przerabialiśmy to w instytucjach charytatywnych, dziennikarskich i uczelnianych, teraz czas na teatr. A wiele przed nami.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki