Jakiż musiał być lęk, ciemność i niepewność, które pchnęły Jana Chrzciciela do wysłania uczniów do Jezusa z pytaniem: „Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?”. Oczekując w więzieniu na wyrok – który będzie wyrokiem śmierci – prorok jest rozdarty wątpliwościami. Czy dobrze rozeznał? Czy nie wprowadził w błąd tych wszystkich, którzy przychodzili do niego przez lata po radę i naukę? Czy się nie pomylił, stawiając na Jezusa?
Wspaniała jest reakcja Jezusa. Odpowiedziawszy na pytania Jana, nie tylko nie oskarża go z powodu wątpliwości, ale z pasją broni. O nikim więcej przecież nie powie, że „między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela”. Okazuje się w ten sposób, że Jan Chrzciciel jest największym prorokiem Starego Przymierza. Słowa Jezusa padają właśnie wtedy, gdy Ewangelia opowiada nam o ciemnościach targających duszą Jana...
Jakie z tego faktu płyną wnioski dla nas?
Po pierwsze, ciemność, jeśli przeżywana jest w wierności Bogu, nie jest przeszkodą do spotkania z Nim. Pamiętamy z pewnością doskonale o nocy ciemnej w życiu św. Jana od Krzyża, czy o św. Teresie z Lisieux, która tuż przed śmiercią przeżyła koszmar pokus przeciwko wierze. Mamy z cierpliwością umacniać się w takich chwilach nadzieją, że nic nas nie może odłączyć od miłości Chrystusa (Rz 8, 35–39). Po drugie, prorok niesie zawsze słowo, które go przerasta, którego sensu nigdy w pełni nie obejmuje. Dlatego zarówno ci, którzy wezwani są do podejmowania misji prorockiej w Kościele, jak i ci, którzy z tej posługi korzystają, muszą pokornie zdawać sobie sprawę z tego, że uczestniczą w przedsięwzięciu, nad którym panuje wyłącznie Bóg. Po trzecie, Bóg często działa ponad to, co jesteśmy w stanie sami sobie wyobrazić. I bądźmy Mu za to wdzięczni! Gdyby bowiem był ograniczony do tego, co my, czy nawet najlepsi spośród nas – prorocy, są w stanie wymyślić, pewnie nigdy nie stałby się w Chrystusie jednym z nas.
Czas Adwentu ma być dla nas szansą na ogarnięcie refleksją naszych ciemności. Jeśli będziemy nieść je razem z Chrystusem – jak Jan Chrzciciel i wielu innych świętych – nie będą nas niszczyć. Mogą stać się pomocą w drodze do dojrzalszego zawierzenia Bogu.