Logo Przewdonik Katolicki

Głosić nadzieję jutra

bp Damian Muskus OFM
il. Agnieszka Robakowska

W samym środku naszego adwentowego czuwania słyszymy wezwanie do radości. Niedziela Gaudete przypomina nam, że chrześcijaństwo jest głoszeniem radości większej niż serca tych, którzy ją głoszą; nadziei, która nieskończenie przewyższa najmądrzejszych; nowiny, która jest lepsza niż wszystko, co wymyślił świat. Radość to jeden z najpewniejszych znaków, dzięki którym rozpoznajemy uczniów Jezusa.

Źródła tej radości wskazuje On sam, gdy, odpowiadając na pytanie wysłanników Jana Chrzciciela, mówi o odzyskanym wzroku niewidomych, słuchu głuchych, nowym życiu zmarłych. Zbawiciel przychodzi i pokazuje, że odtąd nasze życie się zmienia i jest to zmiana na lepsze. Od tych znaków, przecież nadzwyczajnych i upragnionych dla tych, którzy doświadczyli ich skutków, ważniejsze jest jednak coś innego. „Błogosławiony jest ten, kto nie zwątpi we Mnie” – mówi Pan. Błogosławieni są ci, którzy wytrwają w wierności i mimo pytań, zwątpień i błądzenia nie tracą nadziei, która jest silniejsza niż kraty więzienia, do którego wtrącono Jana. Silniejsza niż wszystkie ludzkie zniewolenia. Jezus nazywa szczęśliwymi tych, którzy przetrwają prześladowania i zło i nie zwątpią w Niego, choć taka cicha, niezłomna wierność wiele kosztuje.
Drugiego źródła ewangelicznej radości upatrywać należy w pokorze. Prorok Jan był stanowczy i żarliwy w nawoływaniu do nawrócenia i głoszeniu nadziei, która się wypełnia. Był wielki mocą orędzia, które głosił, a nie z powodu swoich ambicji, uzdolnień czy osobistych kompetencji. Nigdy misja prorocka nie wbiła go w pychę, poczucie wyższości czy wyjątkowego znaczenia wśród ludzi. Nie budował swojej pozycji na tym, że tłumy idą za nim i go słuchają, nie wykorzystywał tego faktu do zbijania osobistego kapitału popularności. Przeciwnie. Mówił o sobie – słyszeliśmy te słowa tydzień temu – że nie jest godzien nosić sandałów Temu, który idzie za nim. A dziś sam Jezus mówi o Janie: „najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on”, dając świadectwo o pokorze proroka. Te dwie cechy – wierność i pokora – ostatecznie zresztą zaprowadziły gorliwego pustelnika na śmierć. Wierność kazała mu upominać Heroda i jego żonę mimo świadomości skutków, jakie może wywołać taka bezkompromisowość. Pokora nie pozwoliła Janowi porwać tłumów w swojej obronie. Złożył ofiarę życia z powodu cech, o których mówimy, że są źródłem radości uczniów Jezusa.
Dlaczego pokora sprawia, że jesteśmy szczęśliwi? Pycha prowadzi człowieka na manowce, do kłamstwa na temat samego siebie. Pokora jest odważna w poszukiwaniu prawdy o sobie samym, o swoich dobrych i słabych stronach, o możliwościach i ograniczeniach. Taka wiedza wyzwala. Czujemy się wolni i bezpieczni, choć świadomi własnej kruchości, bo żywa jest w nas nadzieja, że Bóg daje ratunek i ocalenie. Pokorny człowiek upodabnia się do Niego, do Tego, który nie zawahał się swojej nieskończonej wielkości uniżyć do tego stopnia, że przyszedł na świat jako Niemowlę.
Takich proroków dziś potrzebujemy dla podtrzymania słabnącej wiary, dla otworzenia oczu w Kościele na Jezusa, który jest wśród nas. Takimi prorokami sami powinniśmy się stać dla świata, dla siebie wzajemnie. Potrzebni są prorocy silni Duchem Bożym, wierni pomimo prześladowań, zła i ciemności, a zarazem pokorni tak bardzo, że ich życie staje się biografią Boga samego. Potrzebni są prorocy, którzy są bezkompromisowi w głoszeniu Ewangelii, nawet jeśli czasem odczuwają bezsilność i własną małość. Potrzebni są prorocy, którzy są jednoznaczni w miłości i świadczą o Bogu, który ocala, a nie potępia. Takich proroków dziś słuchajmy – ludzi, którzy pomimo trudnego „dziś” potrafią z mocą i radością głosić nadzieję jutra, wspierać utrudzonych i zwracać nasze serca ku przychodzącemu Panu.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki