Logo Przewdonik Katolicki

Wyznanie

Natalia Budzyńska
Fot. unsplash / grant whitty, wesley tingey

Od jakichś dwóch tygodni obserwuję w mediach katolickich i w mediach społecznościowych dyskusję na temat spowiedzi. Dyskutują księża i świeccy.

Pojawiają się głosy rozsądne i nierozsądne, wiele proponuje zmiany, obnaża błędy, zastanawia się nad sensem spowiedzi usznej, przypomina historię tego sakramentu i to, że przez kilka wieków nikt nie znał takiego mebla jak konfesjonał. Ja się bardzo cieszę, że ta dyskusja w ogóle zaistniała. Nie dlatego, żebym była przeciwna sakramentowi pojednania, to uwalniający moment, w którym można doświadczyć bezwarunkowej miłości Chrystusa. Ale umówmy się: nie zawsze się da. Mamy różne doświadczenia. Jako dorośli rozumiemy, że problem nie tkwi w rycie spowiedzi indywidualnej, ale w człowieku. Ksiądz udzielający nauki zamiast być figurą miłosiernego Boga, często zamienia się w psa ogrodnika i pozostawia nas z poczuciem winy, a wielu z postanowieniem, że to już ostatni raz. Cała ta dyskusja zaczęła się od kontrowersyjnego wezwania Rafała Betlejewsiego sugerującego zakaz spowiedzi dzieci, co spowodowało rozmowę o tym, czy spowiedź pierwszokomunijna jest faktycznie potrzebna. Czy w ogóle takie małe dzieci mają się z czego spowiadać i czy ich pierwsze zetknięcie z tym pięknym sakramentem powinno wyglądać tak, tak wygląda. Czyli jak? Pamiętacie?
Ja pamiętam do dziś: siedziałam przy stole z całą listą przewinień wydrukowanych w książeczce i wypisywałam na kartce swoje. W konfesjonale myślałam tylko o tym, żeby dobrze wypowiedzieć formułkę i wyrecytować wszystko w odpowiedniej kolejności, bo kompletnie nie rozumiem, dlaczego księża tak wielką przykładali do tego wagę. Do formułek. Zdarzało się, że odsyłali, bo ktoś coś pomylił. Grzechy można było mieć wypisane na kartce, ale formułka musiała być wykuta na pamięć. Udało mi się, ale i tak ksiądz skrzyczał mnie za jeden z grzechów. Pamiętam za jaki: rok wcześniej razem ze starszymi koleżankami na Mszy św. przyjęłam komunię. O rok za wcześnie! Bez zdania katechizmu! Bez spowiedzi! O, jak wielkie było to przewinienie!
Ktoś może powiedzieć: ależ to były inne czasy, inni księża, teraz są uczeni prawidłowych zachowań. Chcąc uniknąć tego rodzaju doświadczeń, postanowiłam, że moje dzieci przystąpią do wczesnej Komunii św. I pamiętam pierwszą spowiedź mojej córki, której podczas próby (tak, są próby spowiedzi!) katechetka wmawiała, że na pewno popełniła pewien grzech, którego ona nie wymieniła. Mój syn miał więcej szczęścia, ale do czasu. Przyszedł wstrząśnięty do domu, kiedy usłyszał w konfesjonale reakcję na wyznane grzechy: jak mogłeś coś takiego zrobić! Był dzieckiem. A przecież wystarczy tylko jedno: dowiedzieć się, że Bóg nas kocha. To powinna być jedyna reakcja na wyznanie grzechów. Wszystko się wtedy zmienia. Wiem to, bo tego doświadczam.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki