Przede wszystkim powiedział, że stara się żyć Ewangelią. „Osiem Błogosławieństw to fragment, który bardzo mnie oświeca, ale przede wszystkim wyznacza normę, według której będziemy sądzeni. Byłem spragniony, a daliście mi pić. Byłem chory, a odwiedziliście mnie, byłem w więzieniu, a przyszliście do mnie. Czy zatem Jezus jest komunistą?” – pyta Franciszek. I zaraz dodaje, że wiele osób chciałoby zredukować przesłanie Ewangelii jedynie do wymiaru społeczno-politycznego. To w tym kontekście pada cytowane na początku, rzekomo kontrowersyjne zdanie, w którym papież przyznaje się do bycia komunistą. A jednak, kończąc ten wątek rozmowy, Franciszek komunistów krytykuje. Jego zdaniem podebrali oni wartości chrześcijańskie, które ostatecznie wypaczyli i przedstawili w złym świetle. Powtórzył tym samym swoją wypowiedź z 2016 r.
Dlaczego o tym piszę? Ponieważ wypowiedzi papieża często budzą kontrowersje albo konsternację. Owszem, niektóre wypowiedzi obecnego papieża bywają kontrowersyjne. Jak chociażby ta o odpowiedzialności armii rosyjskiej za agresję na Ukrainę z tej samej rozmowy dla „America Magazine", w której papież sugeruje, że „najbardziej okrutne oddziały, choć pochodzą z Rosji, nie są złożone z ludzi z rosyjskiej tradycji, ale z Czeczenów i Buriatów”. Niektórzy odebrali to jako próbę obrony albo przynajmniej zmniejszenia winy Rosji. Ale czy rzeczywiście taka jest właściwa interpretacja sensu papieskich słów? Łatwo przywykliśmy do przechodzenia nad słowami Franciszka do porządku dziennego, mówiąc: Nie pierwsza taka wypowiedź. Łatwo też zapomnieliśmy, że i niektóre wypowiedzi Benedykta XVI czy Jana Pawła II również budziły u niektórych kontrowersje czy konsternację.
Nie mam zamiaru usprawiedliwiać każdej papieskiej wypowiedzi. Wszak papież może się pomylić w ocenie sytuacji. Może się nawet mylić konsekwentnie. Jest człowiekiem, słabym i omylnym, grzesznym – jak każdy z nas. Oczekiwałbym jednak od dziennikarzy rzetelności. Przedstawiania wypowiedzi w całym kontekście, nie wyrywania ich i nie manipulowania nimi. Oczekiwałbym też od użytkownika jakiegokolwiek środka społecznego przekazu pewnej dozy krytycyzmu. Tak jak kierowca, nawet jeśli ma pierwszeństwo, powinien kierować się zasadą ograniczonego zaufania, tak odbiorca informacji nie powinien bezkrytycznie przyjmować każdej. Niestety, także środki społecznego przekazu podlegają mechanizmom rynkowym, formułując nieraz tytuły dla zwiększenia klikalności, co ma się przełożyć na większe wpływy z reklam. Na dobór treści i sposób ich prezentacji wpływa też profil, wyznaczona linia programowa. Naturalnie, wobec papieża również mam oczekiwanie, że będzie się starał tak dobierać słowa, by nie budziły wątpliwości. Ale sam z dziennikarskiego i kaznodziejskiego doświadczenia wiem, że pomiędzy słowem wypowiedzianym a usłyszanym bywa wiele zakłóceń zniekształcających przekaz.
Skoro więc słowami Franciszka posługiwano się w różnych mediach dla uzasadnienia własnych tez, my postanowiliśmy te wypowiedzi przywołać – informacyjnie. Czyni to Monika Białkowska. Dziennikarka podejmuje też inny temat, który w ostatnim czasie również stał się kontrowersyjny, a to za sprawą pomysłu zakazu spowiedzi dzieci. Do tego szczegółowego tematu jeszcze wrócimy, ale jak na razie chcieliśmy – biorąc pod uwagę czas spowiedzi przedświątecznych – przypomnieć kilka podstawowych prawd związanych z tym sakramentem, jego formą, a przede wszystkim z tym, co należy do jego istoty. I znów – informacyjnie. Czytelnik sam dostrzeże, jak absurdalne były niektóre postulaty czy zarzuty wobec spowiedzi, jakie pojawiły się w przestrzeni publicznej. Gdzie wątek spowiedzi dzieci często był tylko punktem wyjścia do podważenia sensu spowiedzi w ogóle.
A korzystając z okazji, skoro dotarliśmy do Niedzieli Gaudete, wszystkim Czytelnikom życzę radości w oczekiwaniu na przyjście Zbawiciela. Ale również gotowości, która wyrazić się może w dobrze przeżytej spowiedzi przedświątecznej.