Logo Przewdonik Katolicki

Ani bio, ani etyczna

Anna Druś
Liberté, égalité, paternité, czyli wolność, równość, ojcostwo – pod tymi hasłami Francuzi protestują przeciwko prawu fot. Robert DEYRAIL / Gamma-Rapho via Getty Images

Kolejna batalia we Francji o ustawę bioetyczną. Senat wykreślił z niej kontrowersyjne zapisy o tworzeniu ludzkich chimer czy in vitro dla lesbijek, ale już wiadomo, że izba niższa do nich powróci. Przy wtórze protestów na ulicach z obu stron sporu.

Mobilizacja się opłaciła – takimi słowami podsumowała senacką batalię o nowe prawo organizacja La Manif pour tous, której członkowie zmobilizowali dużą część konserwatywnej części społeczeństwa francuskiego w oporze przeciw nowej ustawie bioetycznej. Na plakatach widniały takie hasła jak „Ani bio, ani etyczna” albo „Chimery ludzko-zwierzęce? Żartujesz, Macron”. „Tekst tego prawa łamie społeczeństwo, a rząd musi to wreszcie wziąć pod uwagę” – czytamy w oświadczeniu opublikowanym 4 lutego.
Właśnie w nocy z 3 na 4 lutego, po dwóch dniach gorącej parlamentarnej debaty, francuski Senat przyjął w głosowaniu tekst ustawy po licznych poprawkach, usuwających z niego kontrowersyjne zapisy, o które walczyła i walczy francuska lewica. Wśród nich znajdowały się m.in. legalizacja technik wspomaganego rozrodu dla par homoseksualnych, czyli jedno z haseł przewodnich rządów Macrona znane tu jako „PMA pour tous”, czyli wspomagany rozród dla wszystkich.

Burzliwa batalia
O ustawie bioetycznej, zaproponowanej jesienią 2019 r. pisaliśmy w lipcu minionego roku („Przewodnik” 28/2020). Właśnie wtedy Zgromadzenie Narodowe intensywnie pracowało nad jej treścią, włączając kolejne kontrowersyjne przepisy. Przyjęty wówczas kształt nowego prawa miał być następnie zaopiniowany przez Senat, co przedłużyło się aż do lutego bieżącego roku. W międzyczasie jesienne wybory uzupełniające do izby wyższej francuskiego parlamentu zmieniły jednak jej skład na bardziej konserwatywny względem tego, jaki rozpoczynał prace nad kontrowersyjnym prawem. Ku zdziwieniu i wściekłości lewicowych polityków ustawa bioetyczna została tam napisana praktycznie od nowa, i z mocno liberalnej zmieniona w taką, która chroni tradycyjne wartości.
– Oszukaliście nas. Przyjmujecie tę ustawę bez naszego udziału, jako wynik wielkiego bałaganu – podsumował Bernard Jomier, senator z Paryża, należący do klubu parlamentarnego socjalistów, republikanów i ekologów (SOC).
Rzeczywiście, senackie prace nad kształtem nowego prawa, regulującego życie obywateli w wielu delikatnych kwestiach, przebiegały w burzliwej atmosferze. Od początku jej procedowaniu towarzyszyły uliczne protesty, które jeszcze wzmogły się w ostatni weekend stycznia, poprzedzający obrady w Senacie. Gorąca atmosfera panowała również na sali obrad. Podczas pierwszego czytania poprawianego tam projektu, czyli 2 lutego, obradowano do wieczora, zaś drugie czytanie, zakończone głosowaniem, trwało od popołudnia 3 lutego do godz. 1.30 dnia następnego. Nie obyło się bez prawnych forteli, do których uciekali się konserwatywni politycy, aby móc przepchnąć ustawę pozbawioną kontrowersyjnych zapisów.

Długa lista kontrowersji
Tych zaś była cała lista. Po pierwsze, ustawa bioetyczna, która trafiła pod obrady Senatu Francji, rozszerzała dopuszczalność wspomaganego rozrodu na „wszystkich dorosłych Francuzów”, sugerując, że „każdy ma prawo do dziecka”. Oznaczałoby to zatem możliwość przeprowadzania zabiegów in vitro nie tylko u bezpłodnych małżeństw, jak to jest teraz, ale też u par homoseksualnych, korzystających z banków nasienia lub banków komórek jajowych oraz u samotnych kobiet.
Po drugie, dawała możliwość zamrażania komórek jajowych przez kobiety, które chcą własne macierzyństwo odłożyć na późniejszy okres życia, w wieku rozrodczym skupiając się na karierze i rozwoju osobistym. Zgodnie z tamtym zapisem miałoby to być możliwe niezależnie od wskazań medycznych.
Po trzecie, wprowadzała możliwość tzw. macierzyństwa dzielonego dla par lesbijskich, w których jedna z kobiet jest dawczynią komórki jajowej, a druga nosi w sobie i potem rodzi „ich” wspólne dziecko. Ten zapis był krytykowany głównie jako przedsionek do legalizacji surogacji, czyli macierzyństwa na rzecz innej osoby.
Po czwarte, ustawa bioetyczna miała również wprowadzić „drobną” zmianę w możliwościach dokonywania aborcji ze względów medycznych. Obecnie obowiązująca we Francji ustawa pozwala na przeprowadzenie zabiegu bez podania przyczyny tylko do 12. tygodnia życia dziecka w łonie matki, jednak przerwanie ciąży z przyczyn medycznych, zwane również „aborcją terapeutyczną” jest możliwe do przeprowadzenia w dowolnym momencie rozwoju dziecka, czyli aż do porodu. Dotychczas za powody medyczne uznawano sytuację, w której ciąża zagraża życiu matki albo „z dużym prawdopodobieństwem rozwijające się w jej łonie dziecko urodzi się nieuleczalnie chore lub umrze niedługo po porodzie”.
Według nowej ustawy za niebezpieczeństwo dla życia matki można było uznać tak nieostre pojęcie jak „niepokój psychospołeczny”, spowodowany np. myślami samobójczymi z powodu bycia w ciąży czy złą sytuacją materialną po spodziewanym porodzie. W interpretacji wielu osób właśnie ten zapis mógł stać się furtką do przeprowadzania legalnych aborcji z powodów medycznych nawet w 9. miesiącu ciąży. Zwolennicy zapisu argumentują, że lekarze i tak biorą pod uwagę „niepokój psychospołeczny” jako zagrożenie dla życia kobiety spowodowane ciążą, więc ustawa bioetyczna miałaby jedynie porządkować istniejącą sytuację.

Ludzko-zwierzęce chimery, czyli hodowla organów
Największym echem w Europie odbił się jednak ten zapis ustawy, który pozwalał na eksperymenty medyczne z udziałem ludzkich embrionów, prowadzące m.in. do powstawania ludzko-zwierzęcych chimer. Eksperymenty tego typu mają według założeń prowadzić do hodowli u zwierząt ludzkich narządów do przeszczepów, ale na razie, z uwagi na swój kontrowersyjny charakter, są przeprowadzane na niewielką skalę, m.in. w USA i Japonii. Profesor genetyki Uniwersytetu Stanforda, Japończyk Horomitsu Nakautchi już w 2017 r. wyhodował mysią trzustkę w embrionie szczura. Następnie przeszczepił ją myszy z cukrzycą. Narząd się przyjął i był w stanie kontrolować poziom cukru we krwi. Ten udany eksperyment zachęcił prof. Nakautchiego, by teraz w podobny sposób wyhodować u zwierzęcia narząd ludzki, z wykorzystaniem ludzkich komórek macierzystych. Wszystko miałoby się dokonać jeszcze na etapie rozwoju embrionalnego zwierzęcia i zaowocować powstaniem w jego ciele ludzkiego organu, gotowego do przeszczepu.
Obecnie obowiązujące we Francji prawo zabrania tego rodzaju eksperymentów, a propozycja, aby były one możliwe wywołała lawinę komentarzy bioetyków. Zdaniem Jean-René Binet’a, profesora prawa na uniwersytecie Franche-Comté, zezwolenie na chimery rodzi przede wszystkim pytanie o kwestię „uczłowieczenia” embrionów zwierzęcych. Naukowiec zastanawia się, „przy jakim procencie komórek ludzkich wbudowanych w embrion zwierzęcy będzie można uznać, że zwierzę stało się tak bliskie człowiekowi, że stanie się nim naprawdę?”.
– To byłoby przekroczenie granicy, którą należy chronić. Chodzi o kwestię specyficzności człowieka – zauważył z kolei Blanche Streb, dyrektor ds. formacji i badań w stowarzyszeniu Przymierze na rzecz Życia.
Inni zaś zwrócili uwagę na kwestię niszczenia ludzkich embrionów, co ma miejsce przy produkcji ludzkich komórek macierzystych. „Nigdy nie może być etycznie dozwolone niszczenie istoty ludzkiej na jakimkolwiek etapie jej rozwoju, nawet jeśli ma to służyć produkcji organów do przeszczepu” – napisał ks. Brice de Malherbe zajmujący się kwestiami bioetycznymi w paryskim Kolegium Bernardynów, które jest miejscem spotkań i dialogu chrześcijaństwa ze współczesnym światem.

Zagrożenie czasowo zażegnane
Wygląda na to, że te głosy przekonały przynajmniej większość francuskich senatorów, ponieważ zarówno zapis pozwalający na eksperymenty z chimerami, jak i inne wymienione wyżej kontrowersyjne zapisy, zostały usunięte z przegłosowanego projektu ustawy bioetycznej. Z obu stron sporu słychać jednak głosy, że to wcale nie oznacza przyjęcia bardziej chroniącego życie prawa. Francuska ścieżka legislacyjna ostatnie słowo przyznaje bowiem izbie niższej Parlamentu, czyli Zgromadzeniu Narodowemu, gdzie obecnie większość mają socjalliberałowie. Ci zaś już zapowiedzieli, że przywrócą usunięte przez Senat zapisy, a ustawa miałaby trafić do podpisu prezydenta Emmanuela Macrona jeszcze przed wakacjami.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki