Logo Przewdonik Katolicki

Kim byli Trzej Królowie?

Roman Zając
Rzeźba Marii Munz- -Natterer w kościele pw. Objawienia Pańskiego w Monachium fot. zatletic/Adobe Stock

Biblia określa ich terminem mágos i już o samym tym słowie można napisać opasłe traktaty. Gdy się mu przyjrzeć – pozwala nam lepiej zrozumieć opowieść o Objawieniu Pańskim.

W oryginalnym tekście greckim czytamy o Magach ze Wschodu (gr. mágoi apó anatolṓn). Tak też jest w łacińskiej Wulgacie (magi ab oriente) i w Biblii poznańskiej. Dlatego w języku angielskim przybysze, którzy przynieśli dary Dzieciątku Jezus, funkcjonują jako The Magi, we francuskim jako Les Rois Mages, a we włoskim jako Re Magi.
Słowo „mag” (gr. mágos) budzi skojarzenie z jakimś brodatym typem w szpiczastej czapce, z różdżką w ręku, który pochyla się nad szklaną kulą. Potocznie nazywamy tak człowieka zajmującego się „zawodowo” magią i czarami. Mag to dla nas synonim czarodzieja. Na nasze skojarzenia duży wpływ ma kultura popularna, między innymi literatura fantasy, w której często występują przeróżnej maści magowie. Bywa, że taki mag jest na przykład mentorem głównego bohatera. Frodo podróżuje z Gandalfem, Harry Potter ma swojego Dumbledore’a, a król Artur Merlina. Zdaniem Dwighta Longeneckera fakt, że opisani przez Mateusza przybysze ze Wschodu nazwani zostali przez niego Magami, przyczynił się do postrzegania tej historii jako pochodzącej z krainy fantazji. Powieści o magach znajdują się przecież w księgarniach w dziale „Fantastyka”.
Rozważając interesujący nas epizod, przede wszystkim powinniśmy sobie odpowiedzieć, co mógł mieć na myśli ewangelista Mateusz, kiedy użył słowa „magowie” w odniesieniu do przybyszów ze Wschodu. Jest to bardzo istotne, ponieważ znaczenie słów się zmienia. Na przykład w Ewangeliach razem z grzesznikami wymieniani są celnicy. „Niech ci będzie jak poganin i celnik” – czytamy w Mt 18, 17 o ludziach, którzy postępują w sposób naganny mimo upomnień Kościoła. Współcześni funkcjonariusze służby celnej mogą się czuć nieswojo, czytając takie fragmenty, dlatego warto wiedzieć, że w czasach Jezusa celnikami (gr. telṓnai, od télos – podatek, cło) nazywano urzędników pobierających podatki i opłaty na rzecz okupacyjnej władzy rzymskiej, dlatego uważani byli za zdrajców i kolaborantów.
Podobnie jest z magami. Współcześnie określamy tak ludzi będących aktywnymi użytkownikami magii (czyli czarodziejów bądź czarnoksiężników), ale użycie tego słowa przez Mateusza nie implikuje wcale, że w taki sposób należy je interpretować również w odniesieniu do biblijnych Magów. Przede wszystkim powinniśmy odpowiedzieć sobie na pytanie, w jaki sposób słowo mágoi, użyte przez Mateusza, wpisuje się w ówczesny kontekst kulturowy.
W kulturze hellenistycznej miało ono wiele znaczeń i funkcjonowało zarówno w pozytywnym, jak i w negatywnym kontekście. Mogło się odnosić na przykład do:
 – członków staroirańskiego medyjskiego plemienia;
 – przedstawicieli perskiej kasty kapłańskiej (zwłaszcza kapłanów irańskiego kultu ognia);
 – ogólnie Persów;
 – królewskich doradców i dworzan;
 – znawców nauk tajemnych;
 – czarodziejów praktykujących magię, wizjonerów i tłumaczów snów;
 – szarlatanów, oszustów, zwodzicieli i fałszywych proroków;
 – chaldejskich astrologów i astronomów;
 – ludzi uczonych, zgłębiających prawa natury;
 –filozofów i mędrców.

Chrześcijanie o magii i magach
Z chrześcijańskiego punktu widzenia praktyki magiczne od samego początku uważane były za poważny grzech i bluźnierstwo. Biblia konsekwentnie potępia wszelkie czary i zakazuje takich praktyk. Ojcowie Kościoła nie mieli wątpliwości, że obrzędy magiczne wiążą się ze światem duchów, a więc z demonami, przy czym, o ile dla Greków słowo daimónin nie miało znaczenia pejoratywnego, o tyle dla chrześcijan oznaczało ono po prostu złego ducha, upadłego anioła, diabła.
Poza Ewangelią według św. Mateusza w Nowym Testamencie termin mágos pojawia się jedynie w Dziejach Apostolskich – i to w znaczeniu zdecydowanie pejoratywnym.
Najpierw wspomniany został niejaki Szymon, zwany Magiem, Samarytanin, który zajmował się czarną magią i zadziwiał mieszkańców Samarii magicznymi sztuczkami, zyskując wśród nich wielkie poważanie. Kiedy jednak w Samarii pojawił się Filip, który głosił dobrą nowinę o królestwie Bożym oraz o Jezusie Chrystusie, nastąpiła tam fala nawróceń. Szymon również przyjął chrzest z rąk Filipa i wszędzie mu towarzyszył, zdumiewając się na widok dokonywanych cudów i znaków. Po przybyciu do Samarii dwóch apostołów, którzy chcieli wesprzeć pracę Filipa, Szymon był świadkiem, jak nakładali oni ręce na ochrzczonych Samarytan, a ci otrzymywali Ducha Świętego. Zaproponował, że chętnie zapłaci, aby również tego doświadczyć i otrzymać moc, co wielce wzburzyło Szymona Piotra, który zrugał go w ostrych słowach.
Kolejnym magiem, będącym bez wątpienia postacią negatywną, jest Elimas Bar-Jezus, z którym na Cyprze zetknęli się św. Paweł (wtedy zwany jeszcze Szawłem) oraz Barnaba. W obu przypadkach przytoczonych w Dziejach Apostolskich mamy ewidentnie do czynienia z szarlatanami, hochsztaplerami i oszustami, którzy wykorzystywali ludzką łatwowierność dla próżnej chwały lub z chciwości, choć niewykluczone, że byli również inspirowani przez demony, którym zawdzięczali jakąś moc. Warto zauważyć, że św. Paweł nazwał Elimasa „synem diabelskim” (Dz 13, 10), co może być aluzją do demonicznych korzeni magii.
Magowie z Dziejów Apostolskich określeni są dokładnie tym samym greckim słowem co tajemniczy przybysze ze Wschodu w drugim rozdziale Ewangelii według św. Mateusza. Niektórzy pisarze okresu patrystycznego, interpretując Mt 2, przyjęli negatywne znaczenie terminu mágoi także w tym miejscu i uważali, że opisani przez Mateusza Magowie parali się zakazaną przez Pismo magią.
Tertulian twierdził, że sen Magów, podczas którego otrzymali nakaz powrotu inną drogą, był nie tylko wskazówką dotyczącą ich podróży, ale również napomnieniem, aby porzucili swoje dawne bałwochwalcze zwyczaje.
Pewnie dlatego na niektórych starych wizerunkach Magowie wyglądają jak pokonani i niosący hołd barbarzyńcy, oddający cześć ziemskiemu władcy (przykładem może być malarstwo katakumbowe oraz mozaiki z bazyliki Matki Boskiej Większej w Rzymie i nowej bazyliki św. Apolinarego w Rawennie).
Pogląd ukazujący biblijnych Magów w taki sposób (to znaczy jako pokonanych adeptów magii) nie był jednak bynajmniej dominujący. Zazwyczaj postrzegano ich pozytywnie i w ogóle nie wiązano z magią. Przykładem może być chociażby Hymn Sofroniusza, patriarchy Jerozolimy (zm. w 638 roku): „Do wtóru liry dziś śpiew mój, na chwałę Magów się sili, co na pielgrzymkę nabożną z Persji dalekiej ruszyli. Od wschodu przybyli, z pośpiechem, tęsknotą gnani, i weszli do Jeruzalem – spośród najmędrszych wybrani”.

Magowie, czyli Mędrcy
W Wulgacie klementyńskiej, czyli łacińskim przekładzie Biblii, werset Mt 2, 1 został przełożony bardzo wiernie: Cum ergo natus esset Jesus in Bethlehem Juda in diebus Herodis regis, ecce magi ab oriente venerunt Jerosolymam. W przekładach na inne języki sprawa wygląda już nieco inaczej.
Kiedy zestawimy różne nowożytne i współczesne tłumaczenia Biblii, widać, że translatorzy starali się go unikać, prawdopodobnie po to, aby nie sprawić wrażenia, że goście ze Wschodu mieli coś wspólnego z kategorią ludzi, którą Kościół stanowczo potępiał, a do której należeli tacy grzesznicy jak Elimas Bar-Jezus czy Szymon Mag.
W prawie wszystkich polskich przekładach – nieważne, czy katolickich, czy też protestanckich – mamy konsekwentnie zwrot „Mędrcy ze Wschodu”. Znajdziemy go w: Biblii Wujka, Biblii gdańskiej, Biblii brzeskiej, Biblii Tysiąclecia, Biblii warszawskiej, Biblii warszawsko-praskiej, Biblii ekumenicznej, Biblii paulistów, Nowej Biblii gdańskiej, Biblii pierwszego Kościoła i wielu innych. Można wręcz powiedzieć, że panuje w tej kwestii międzywyznaniowy konsensus.
Wyjątkiem jest katolicka Biblia poznańska z 1975 r., gdzie czytamy: „Kiedy Jezus narodził się w Betlejem w Judei, za czasów króla Heroda, zjawili się w Jerozolimie Magowie ze Wschodu”. Podobnie tłumaczy jeszcze protestancki Przekład dosłowny (wydany przez Ewangeliczny Instytut Biblijny w 2015 r.) oraz tak zwany Przekład odzyskiwania (wydany w 2018 r. przez ewangelikalną fundację Living Stream Ministry). Ponadto w dwóch przekładach (o charakterze sekciarskim) nadano magom negatywną konotację, przypisując im profesję zakazaną przez Boga. W ariańskim tłumaczeniu Szymona Budnego z 1574 r. werset ten brzmi: „A gdy się narodził Jesus w Bethlehemie Judskiem, we dnioch Heroda Króla, oto Czarnoksiężnicy od wschodu przyszli do Jeruszalima”. Z kolei Przekład Nowego Świata, wydany przez świadków Jehowy w 1997 r. (będący polską wersją angielskiego New World Translation of the Holy Scriptures), nazywa Magów astrologami: „Kiedy już Jezus narodził się w Betlejem Judejskim za dni króla Heroda, oto astrolodzy ze stron wschodnich przybyli do Jerozolimy”. Są to jednak, co należy podkreślić, jedynie wyjątki.
Podobny konsensus (polegający na unikaniu słowa „magowie”) panuje w przekładach angielskich. Najważniejsze anglojęzyczne wydania Biblii (na przykład King James Version, American Standard Version czy World English Bible) tłumaczą greckie mágoi jako wise men from the East (czyli dosłownie „mądrzy mężczyźni ze Wschodu”). Decyzja tłumaczy Pisma Świętego nie jest oczywiście jakąkolwiek próbą fałszowania tekstu. Chodzi właśnie o to, aby – ze względu na niejednoznaczność terminu „magowie” – nie było nieporozumień. Magowie stali się w przekładach Mędrcami, ponieważ określenie to wydaje się najlepiej charakteryzować ich pozycję w społeczeństwie, z którego przybyli, gdyż zgłębianie mądrości stanowiło ich profesję. Być może idea zawodowych mędrców wydaje się nam nieco dziwna, ale również współcześnie mędrcem można zostać z nominacji. Istnieje na przykład Rada Mędrców (po angielsku Wise Men Group oraz High-Level Reflection Group), organ doradczy Unii Europejskiej, który ma zrzeszać najświatlejsze umysły i gigantów intelektu. Nota bene do grona tego elitarnego klubu zaproszono między innymi Lecha Wałęsę.
Nazwanie biblijnych Magów Mędrcami nadało im sznytu filozofów i naukowców.
Papież Benedykt XVI w książce o dzieciństwie Jezusa wyraził pogląd, że biblijnych Magów ze Wschodu należy rozumieć jako ówczesnych uczonych, którzy byli z jednej strony naśladowcami Abrahama (ponieważ tak jak on na wezwanie Boże wyruszyli w drogę), a z drugiej strony naśladowcami Sokratesa i kontynuatorami jego pytań o prawdę większą od tej głoszonej przez oficjalną religię – a tym samym przedstawicielami najwyższej formy mądrości świata, który możemy w uproszczeniu nazwać pogańskim.
W ujęciu biblijnym mądrości nie należy sprowadzać oczywiście do samej tylko wiedzy, nawet jeśli byłaby ona faktycznie imponująca. Znam wielu ludzi z tytułami naukowymi, których nigdy nie nazwałbym mędrcami. I na odwrót, zdarzało mi się czasem spotkać człowieka bez wykształcenia, którego mądrość zaskakiwała.
Mark Allan Powell, wykładowca Nowego Testamentu na Trinity Lutheran Seminary w Columbus, w stanie Ohio, zaproponował dość przewrotną interpretację, że biblijni Magowie bynajmniej nie byli mędrcami, ale… głupcami, gdyż to właśnie kwalifikuje ich najlepiej jako kandydatów do boskiego objawienia i bardziej współgra ze słowami Jezusa, które zapisał Mateusz: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom” (Mt 11, 25). W istocie mędrcami w opowieści o wizycie Magów są raczej żydowscy arcykapłani i uczeni w Piśmie, którzy posiadali odpowiednią wiedzę, znali księgi święte, a jednak nie wykorzystali tej wiedzy we właściwy sposób. Bóg odrzucił więc królów (Heroda) i mędrców (arcykapłanów i uczonych w Piśmie), za to objawił się pogańskim przybyszom ze Wschodu, oddającym się praktykom astrologicznym uważanym przez Żydów za kwintesencję głupoty i tak naprawdę niewiele pojmującym. Magowie wyruszyli za Gwiazdą, a potem udali się w złe miejsce i rozmawiali z niewłaściwą osobą, wykazując się skrajną naiwnością (o czym świadczy fakt, że na dworze Heroda pytali o nowo narodzonego króla żydowskiego, jakby nie rozumieli, co to oznacza w uszach despotycznego władcy, obsesyjnie bojącego się utraty władzy). Na dodatek ich prezenty były elementami używanymi w magii, a więc niezbyt stosownymi dla Zbawiciela świata.
A jednak dzięki tajemniczemu połączeniu Bożej łaski i miłości dotarli do celu. Czasem racjonalna wiedza, a nawet zdrowy rozsądek mają się bowiem nijak do Bożej Mądrości. Warto tu przypomnieć słowa św. Pawła:
Gdzie jest mędrzec? Gdzie uczony? Gdzie badacz tego, co doczesne? Czyż nie uczynił Bóg głupstwem mądrości świata? Skoro bowiem świat przez mądrość nie poznał Boga w mądrości Bożej, spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących. Tak więc, gdy (…) Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest (…) głupstwem dla pogan (…). To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi (1 Kor 1, 20–26)


Roman Zając
Biblista i demonolog, absolwent Instytutu Nauk Biblijnych KUL, jako pierwszy zebrał całą dostępną wiedzę dotyczącą Mędrców ze Wschodu

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki