Logo Przewdonik Katolicki

Fundusz Wsparcia Gwiazdorów

Piotr Wójcik
Pozbawione pieniędzy zostały te wszystkie podmioty artystyczne i instytucje kultury, które potrzebują ich np. na wsparcie swoich pracowników fot. Andrys Lukowski/Adobe Stock

Sytuacja pracowników kultury i artystów już przed pandemią była słaba. Obecnie jest już bardzo zła. Nieprzemyślane zasady Funduszu Wsparcia Kultury sprawiły, że rządowe wsparcie trafiło nie tam, gdzie trzeba.

W świecie kultury zawrzało. W Radiu Zet Sławomir Świerzyński, lider discopolowego zespołu Bayer Full, pytał retorycznie: „Kto pamięta taki zespół jak Kult, na litość boską”, a także: „Kto by chciał ich płytę kupić?”. Skąd się wziął ten „diss” Świerzyńskiego na Kazika? Otóż nieco wcześniej Kazik na portalu społecznościowym obwieścił, że nie chce od rządu „kradzionych pieniędzy” i zaproponował, by fani kupili po prostu koncertową płytę Kultu. Starcie dwóch tytanów wygrał chyba Kazik, gdyż oferowana płyta w mig się rozeszła.
Trudno nie odnieść wrażenia, że Kazik ma ostatnio szczęście do robienia zamieszania w debacie publicznej. A także do zarabiania na tym. Nieco wcześniej jego dosyć przeciętny kawałek stał się hitem YouTube’a, gdy kierownictwo „Trójki” zadecydowało o ściągnięciu go z listy przebojów. Nie ma natomiast szczęścia do swoich wypowiedzi, które nie grzeszą przesadną mądrością. Pieniądze z podatków nie pochodzą z kradzieży, tylko z podatków właśnie, a ludziom kultury, szczególnie tym maluczkim, pomoc jest obecnie bezwzględnie potrzebna.
Faktem jest jednak, że uruchomione przez rząd wsparcie dla kultury niekoniecznie spełniło swoje założenia. Absurdalne zasady przydzielania środków podmiotom kultury sprawiły, że mnóstwo pieniędzy trafiło nie do potrzebujących, ale do różnych gwiazd w rodzaju Sławomira Świerzyńskiego właśnie.

Miliony dla milionerów
O fatalnej sytuacji ludzi kultury mówiło się już od wiosny, czyli od pierwszego lockdownu. Zamknięte teatry czy sale koncertowe uniemożliwiły aktorom i muzykom zarabianie na życie. W czasie jesiennej fali pandemii, podczas której rząd jak ognia unika słowa lockdown, instytucje kultury także zostały zamknięte. Pracownicy kultury znów więc zostali na lodzie – nie tylko sami artyści, ale mnóstwo zawodów im towarzyszących, takich jak oświetleniowcy czy dźwiękowcy.
Rząd więc uruchomił wart 400 mln zł Fundusz Wsparcia Kultury, skierowany do podmiotów artystycznych – instytucji samorządowych, organizacji pozarządowych oraz przedsiębiorców, którzy świadczą usługi artystyczne. Tak więc ze wsparcia mogły skorzystać nie tylko teatry, ale też zespoły muzyczne działające formalnie jako firmy. Wnioski złożyło 2246 podmiotów, z których wsparcie otrzymały 2064 – wszystkie, które złożyły wniosek prawidłowo.
Gdy 13 listopada Ministerstwo Kultury ogłosiło listę beneficjentów, w sieci zawrzało. Okazało się, że dotacje otrzymało wiele gwiazd występujących jako przedsiębiorstwa. Na przykład muzycy bracia Golec, wnioskujący jako Golec Fabryka Sp. z o.o., zgarnęli niecałe 2 miliony złotych. Wspomniane już Bayer Full otrzymało 150 tys. zł, a także dodatkowo 400 tys. zł jako Bayer Full Impresariat, prowadzony przez Renatę Świerzyńską. Także ponad pół miliona złotych otrzymał discopolowy zespół Weekend oraz wokalista Kamil Bednarek. Po kilkaset tysięcy przyznano Piotrowi Kupisze (lider zespołu Feel) oraz Justynie Steczkowskiej. Na liście znaleźli się m.in. raperzy Mezo i Doniu. Nie oznacza to, że wszystkie te pieniądze trafiły do kieszeni prywatnych wymienionych muzyków. Wokół ich projektów muzycznych pracuje szereg ludzi  – muzyków czy techników, którzy, miejmy nadzieję, otrzymają z tych środków wsparcie. Mimo wszystko, gdy publiczne pieniądze trafiają do gwiazd polskiej muzyki rozrywkowej, musi budzić to niesmak.
Oczywiście większość wsparcia trafiło do teatrów, agencji koncertowych, akademii tańca czy akademii aktorskich, które z powodu zamrożenia branży nie są w stanie prowadzić działalności, a ponoszą koszty stałe, takie chociażby jak utrzymanie lokali czy wynagrodzenia pracowników etatowych. Jednak wielkie dotacje, które trafiły do gwiazd polskiej muzyki popularnej, zarabiających wcześniej miliony złotych, przyćmiły wszystko inne.

Felerny algorytm
Minister kultury Piotr Gliński ogłosił, że z powodu powstałych kontrowersji wstrzymuje wypłaty środków. Ministerstwo broniło się, że metoda przyznawania dotacji była w pełni obiektywna i na kwotach nie zaważyła np. współpraca gwiazdorów z TVP. Okazało się, że zawinił… algorytm, który automatycznie wyliczał wartość przyznawanych środków. Problem w tym, że algorytm nie wymyśla tego, co policzy. Najpierw człowiek musi wprowadzić kryteria. I właśnie te ostatnie spotkały się ze sporą krytyką komentatorów. Przede wszystkim okazało się, że kwoty były wyliczane na podstawie utraconych wpływów, które deklarowały wnioskujące podmioty. Tak więc najzamożniejsze z nich otrzymały największe wsparcie – bo na papierze straciły najwięcej. Co gorsza, nikt specjalnie nie sprawdzał, czy te utracone wpływy miały odzwierciedlenie w rzeczywistości. Wystarczyło, że zostały one wpisane we wniosku.
Poza tym nie zadziałała także selekcja wnioskodawców. Chociaż wprowadzono zasadę, że jeden podmiot może się ubiegać o dotację tylko raz, to możliwe było składanie wniosków przez podmioty ze sobą współpracujące – czyli na przykład artystę i jego agencję menedżerską. Właśnie dlatego Bayer Full mogło otrzymać w sumie dwie dotacje. Tak więc całkiem prawdopodobne, że za jeden i ten sam odwołany koncert przyznano środki dwóm lub więcej podmiotom.
W tej sytuacji wstrzymanie wypłaty środków przez ministra jest rozsądne, tylko że generuje kolejne problemy. Mianowicie pozbawione pieniędzy zostaną te wszystkie podmioty artystyczne i instytucje kultury, które ich autentycznie obecnie potrzebują. Chociażby na wsparcie swoich pracowników i współpracujących z nimi artystów. Tym ostatnim się nie przelewa. O ile na wiosnę otrzymywali przynajmniej świadczenie postojowe (2,1 tys. zł), to obecnie właściwie nie ma dla nich niczego przygotowanego. No chyba że prowadzą działalność gospodarczą, ale większość artystów zatrudnionych jest na umowach cywilnoprawnych. Głównie umowach o dzieło. Wiosną uruchomiono także program „Kultura w sieci”, dofinansowujący prezentowanie dzieł w internecie. Jednak wsparcie otrzymała z niego tylko część podmiotów. Pojawiły się też kontrowersje. Niektóre galerie internetowe nie otrzymały wsparcia, gdyż istniały już wcześniej, tymczasem dotacje otrzymały podmioty, które nie mogły się pochwalić jeszcze żadnym osiągnięciem.

Ciężkie jest życie artysty
Codzienne funkcjonowanie szeregowych pracowników kultury w Polsce to nie przelewki już od wielu lat. W 2017 r. Narodowe Centrum Kultury opublikowało wyniki badania „Sytuacja artystów w Polsce”. Jedna trzecia pytanych artystów często odczuwała obawę o swoje dochody i twierdziła, że są one niepewne. Kolejna jedna trzecia odczuwała takie obawy czasami, a ostatnia jedna trzecia nigdy. Wśród tych ostatnich przeważali muzycy oraz aktorzy. Natomiast zdecydowanie najgorsza sytuacja panowała wśród artystów plastyków oraz literatów. 40 proc. plastyków często czuło niepewność co do swojej finansowej przyszłości. Ponad jedna piąta literatów oraz jedna czwarta plastyków w ostatnich miesiącach notowała częste problemy ze związaniem końca z końcem.
Równie przykry obraz wyłaniał się z raportu „Pełna kultura – puste kieszenie”, w którym przedstawiono sytuację pracowników stołecznych instytucji kultury. Zdecydowanie najgorszą sytuację mieli tradycyjnie pracownicy warszawskich bibliotek – mediana wynagrodzeń 3971 zł brutto – a następnie domów kultury (4 tys. zł), muzeów, galerii i teatrów (po 4,5 tys.). Co piąty zatrudniony od dłuższego czasu w warszawskich instytucjach kultury pracował na umowach cywilnoprawnych. A mówimy przecież o publicznych jednostkach w stolicy, która jest znacznie droższa od pozostałych części kraju.
Pozostaje mieć więc nadzieję, że ministerstwo dojdzie szybko do ładu z algorytmem i zacznie wypłacać wsparcie dla instytucji artystycznych. Najlepiej nieco bardziej sprawiedliwie, niż chciało to zrobić początkowo. Bo to, że artyści w Polsce potrzebują wsparcia, nie ulega wątpliwości. Jednak chyba nie każdy z nich i niekoniecznie w kwotach sięgających setek tysięcy złotych.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki