Fundacja Gajusz prowadzi w Łodzi hospicjum perinatalne. Ostatnio w internecie zaczęły pojawiać się nieprawdziwe informacje na temat hospicjów perinatalnych. Jakie mity są obecne w świadomości Polaków?
– Przede wszystkim wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że takie hospicja w Polsce istnieją, i to od kilkunastu lat. Sugestie, że zaczną powstawać teraz na zlecenie polityków i że będą to „kliniki do porodu martwych płodów”, „nowe rodzaje getta”, są po prostu fałszywe, a nawet absurdalne.
Czemu więc służą hospicja?
– Niektórzy twierdzą, że takie placówki mają określony światopogląd, nacechowanie religijne. Rolą hospicjum perinatalnego jest przede wszystkim pomoc rodzinie w kryzysie. Gdy pada przerażająca diagnoza o nieuleczalnej chorobie jeszcze nienarodzonego dziecka, nikt nie powinien być sam. Niezależnie od swoich przekonań.
A jednak wielu lekarzy nie informuje rodziców o istnieniu tych hospicjów. Dlaczego?
– Trudno powiedzieć. Działalność hospicjów perinatalnych od kilku lat jest dofinansowywana przez NFZ, zatem podstawą przyjęcia jest skierowanie. Niestety, wiele pacjentek informację o nas znajduje w internecie. Dostajemy rozdzierające serce wiadomości z błaganiem o pomoc. Nie tak powinno być. To lekarz stawiający diagnozę powinien poinformować pacjentkę, gdzie szukać wsparcia.
Jak Wasze hospicjum pomaga rodzicom?
– Gdy rodzina zgłasza się do hospicjum perinatlnego, zaczynamy od rozmowy o jej potrzebach, doświadczeniach, lękach, wyobrażeniach. Spotykają się z lekarzem, który raz jeszcze omawia wadę letalną i jej konsekwencje. Czasami potrzebne jest kilka spotkań w tej spawie, bo ludzie nie zawsze od razu są w stanie zrozumieć czy przyjąć do wiadomości okrutne wieści.
Bardzo ważne jest wsparcie psychologiczne, którego udziela doświadczony terapeuta. Istotny jest tu czas. Dobrze zatem, jeśli pacjenci trafiają do nas możliwie wcześnie. Gdy mamy około 20 tygodni do porodu, możemy dobrze przygotować rodziców na ten dzień. Oswoić obawy, omówić możliwe scenariusze, dokładnie wszystko zaplanować.
Czy jest w ogóle coś, co pomaga rodzicom nieuleczalnie chorych, tak malutkich dzieci? I jak wygląda pomoc duchowa?
– Mamy hospicyjnego kapelana. Bardzo już doświadczonego w kontaktach z rodzinami spodziewającymi się narodzin nieuleczalnie chorego dziecka. Oferujemy wsparcie duchowe, jeśli pacjenci sobie tego życzą. Ksiądz może także przyjechać do szpitala, by udzielić chrztu. Wiele godzin spędził już, czekając na zakończenie porodu.
Dbamy także o pamiątki, bo z doświadczenia wiemy, że to bardzo ważne. Możemy zorganizować profesjonalną sesję fotograficzną, czy zrobić gipsowe odciski małych stópek i rączek. Zapewniamy także miniaturowe ubranka, często w rozmiarze xxxs, by maluszek trafił w ramiona mamy pięknie ubrany. Jeśli dziecko przeżyje poród i zostanie wypisane ze szpitala (to rzadkie przypadki, ale się zdarzają), rodzina może zostać objęta wsparciem naszego hospicjum domowego lub stacjonarnego. Jeśli dziecko odejdzie tuż po porodzie, możemy pomóc w organizacji pogrzebu lub na życzenie rodziny doradzić, co włożyć do malutkiej trumienki.
Czy rodzice niewierzący znajdą w hospicjum wsparcie i zrozumienie swojej sytuacji? Z wielu powodów może być im trudniej niż katolikom.
– Nasze doświadczenie pokazuje, że decyzja o urodzeniu dziecka niewiele ma wspólnego z wyznaniem religijnym. Opiekowaliśmy się kiedyś rodziną, która od razu zadeklarowała, że są ateistami. Powiedzieli, że dla nich spotkanie z dzieckiem jest niezwykle ważne, bo innego nie będzie… To była bardzo mądra i dojrzała decyzja