Będąc w Senegalu, ze znajomym, miejscowym księdzem pojechałem odwiedzić jego wioskę. Gdy weszliśmy do jego rodzinnych zabudowań, składających się z typowych afrykańskich chatek, podszedł mężczyzna w więcej niż średnim wieku. „To jest mój ojciec” – został mi przedstawiony. Przywitałem się tak uprzejmie, jak tylko potrafię. Zamieniliśmy kilka słów i poszliśmy dalej. Spotkaliśmy kolejnego mężczyznę w podobnym wieku i ponownie został mi przedstawiony jako ojciec. Gdy sytuacja powtórzyła się znowu, odciągnąłem mego znajomego na bok i poprosiłem o wyjaśnienia: „Przepraszam, ilu ty masz ojców?”. Ten odpowiedział spokojnie: „Pięciu”. Zdębiałem. Okazało się, że każdy brat ojca jest ojcem i nie jest to li tylko grzecznościowa nomenklatura, typu brat cioteczny, ale każdy z nich jest traktowany jak rodzony ojciec i takie są z nim budowane relacje rodzinne. Co więcej, występują plemiona, w których dziecko nie wie, który z tych ojców jest tym rodzonym i nikomu wiedza ta nie jest jakoś bardzo do życia potrzebna. No dobrze, ale matka to już na pewno jest jedna! A otóż też nie, gdyż każda żona ojca jest też jednocześnie matką (w islamie panuje wielożeństwo). Zatem dzieci wychowują się w sporym stadku ojców i matek. Często zastanawiam się, dlaczego nasze europejskie dzieci tak często płaczą, podczas gdy dzieci w Afryce są dużo spokojniejsze i mniej płaczliwe. Czyżby właśnie ta stadna struktura społeczna mogła mieć z tym jakiś związek?
Dlaczego o tym piszę? Zarówno pierwsze zdanie fragmentu Księgi Izajasza, jak i Listu św. Pawła, czytane w pierwszą niedzielę Adwentu, mówią o Bogu Ojcu. Dla wielu z nas, wychowywanych w wąskiej rodzinie, o jednym ojcu i jednej matce, ten obraz Boga Ojca obciążony jest stosunkami panującymi między dzieckiem a ojcem, wyniesionymi z naszych lat dziecięcych. Bywa, że jest tam sporo pretensji i niezaspokojonych pragnień. Nie wchodzę tu w rozstrzyganie, czy są one słuszne, czy nie, ale subiektywnie obecne i ciążące. Myślę, że dla ludzi wychowanych w tych przytoczonych na wstępie kulturach afrykańskich, wiadomość, że Bóg jest ojcem, ma zupełnie inne znaczenie. Ot, jeszcze jeden ojciec więcej. Wszystko.