Tydzień temu pisałem o cierpliwości Boga, o tym, jak kocha On proces – dojrzewania w wierze i dawaniu siebie innym. A dziś Jezus mówi, by radykalnie odcinać to, co jest powodem grzechu. Jak to zatem jest – powoli i cierpliwie czy szybko i zdecydowanie?
Miałem taki okres w życiu, w którym byłem uzależniony od sprawdzania wiadomości w telefonie (e-maile, SMS-y, informacje z Kościoła i świata). Cały czas byłem napięty, a jeżdżąc samochodem, ryzykowałem wypadek, bo nie mogłem poczekać, żeby poznać nowe treści. Problem zauważałem, ale usprawiedliwiałem siebie myślą, że pracując w redakcji tygodnika, trzeba być na bieżąco. Potrzebowałem nieco czasu, by dojrzeć do radykalnej decyzji. Wracając jednego dnia z redakcji do parafii, kilka razy zaglądałem do telefonu w samochodzie. Gdy dojechałem, zadzwoniłem od razu do operatora sieci komórkowej i poprosiłem o zablokowanie dostępu do internetu (nie muszę pewnie dodawać, że konsultant był zdziwiony). Jak tylko skończyłem rozmowę, poczułem ulgę i dumę z siebie.
W pewnych sytuacjach nie da się stosować półśrodków. Mając skłonność do częstego sięgania po alkohol, trzeba usunąć go ze swojego bliskiego otoczenia. Wchodząc w pornografię, trzeba usunąć te treści z komputera. Będąc blisko zdrady małżonka, zerwać kontakty z daną osobą.
W czasie liturgii chrztu, podczas wyrzeczenia się zła, pada pytanie o Szatana i grzech. Dość łatwo przychodzi nam odpowiedź – oczywiście, że się wyrzekamy. Ale jest jeszcze i trzecie pytanie: „Czy wyrzekacie się wszystkiego, co prowadzi do zła, aby was grzech nie opanował?”. To jest trudniejsze – bo do zła może doprowadzić coś, co samo w sobie jest dobre. Dbanie o zdrowie, siłownia, pływanie – to przecież nie grzechy. Ale jeśli np. codziennie rano idę pobiegać, a przez to małżonek ma na głowie cały dom i dzieci, wówczas to jest coś, co szkodzi naszej rodzinie. Jeśli ktoś pracuje już nie po to, by zapewnić dobre warunki dzieciom, ale popada w pracoholizm, przez co dzieci rzadko go widzą, to nie jest to dobre. Podobnie bywa zresztą także i z religijnością – można przesadzić z praktykami duchowymi, zaniedbując obowiązki i relacje.
To jest logika Ewangelii – tracąc, zyskujesz. Skupiając się tylko na tym, co trzeba usunąć, trudno się zmobilizować. A chodzi przecież o dobro i większą miłość.
Po kilku miesiącach nieużywania internetu w telefonie odzyskałem wolność i ponownie zadzwoniłem do operatora.