Niestety rzadko docierają tutaj turyści i pielgrzymi. W czasie pobytu w Rzymie jest tak wiele kościołów i zabytków do zobaczenia, że wiele perełek sztuki chrześcijańskiej nam umyka. Z zewnątrz kościół nie wyróżnia się niczym szczególnym, w zasadzie nie zachęca do wejścia, biorąc pod uwagę inne, bardziej okazałe świątynie. A jednak wejdźmy, nie zawiedziemy się.
To, co widzimy po wejściu, zapiera dech w piersi. Kościół, zbudowany na planie koła, ma okrągłą bryłę. Wewnątrz ustawione są w okręgu kolumny. Na środku widzimy ołtarz. Ze względu na kształt rotundy włoska nazwa kościoła brzmi: Basilica di Santo Stefano Rotondo.
Brutalne okrucieństwo
Kościół zbudowany został na początku V wieku, w okresie, gdy zamożni chrześcijanie rzymscy fundowali okazałe świątynie. W 415 roku w Jerozolimie odkryto relikwie św. Szczepana. Prawdopodobnie dlatego – gdy podjęto decyzję o budowie kościoła ku czci pierwszego męczennika – postanowiono nawiązać do śmierci Chrystusa, za którego Szczepan przelał krew, bowiem część bazyliki Grobu Pańskiego w Jerozolimie, w której mieści się grób Pana Jezusa, ma kształt rotundy.
Przejdźmy się po wnętrzu kościoła. Od razu rzucają się w oczy sporych rozmiarów freski, przedstawiające moment męczeństwa rzymskich chrześcijan. Jest tu przedstawiona także rzeź niewiniątek, ukrzyżowanie Jezusa czy ukamieniowanie Szczepana. Freski odznaczają się dosadnym przedstawieniem okrucieństwa Rzymian oraz bardzo szczegółowym zobrazowaniem makabrycznych tortur, którym zostali poddani święci męczennicy.
To wszystko z powodu miłości
Dlaczego czcimy męczenników – świadków nadziei? Nie dlatego, że ponieśli okrutną śmierć czy zostali tak brutalnie zamordowani, ale dlatego, że byli wierni, kochali do końca Boga i ludzi oraz przebaczali swoim oprawcom. Benedykt XVI powiedział, że męczennicy są „nadzieją dla świata, bo dają świadectwo, że miłość Jezusa jest silniejsza od przemocy i nienawiści”. Podobnie mówi papież Franciszek: „Tylko miłość może dać powód do krzyża: miłość tak wielka, że bierze na siebie cały grzech i przebacza go, wchodzi w nasze cierpienie i daje nam siłę, by je znieść, wchodzi nawet w śmierć, by ją pokonać i nas zbawić. W krzyżu Chrystusa jest cała miłość Boga, jest Jego ogromne miłosierdzie”.
Męczennik jest wolny
Benedykt XVI pytał: „skąd bierze się siła, by stawić czoło męczeństwu? Z głębokiego i ścisłego zjednoczenia z Chrystusem, ponieważ męczeństwo i powołanie do męczeństwa nie są rezultatem wysiłku człowieka, ale są odpowiedzią na inicjatywę i na powołanie Boga, są darem Jego łaski, która uzdalnia nas do ofiarowania własnego życia z miłości do Chrystusa i do Kościoła, a także do świata. Gdy czytamy żywoty męczenników, zdumiewa nas pogoda i odwaga w podejściu do cierpienia i śmierci: moc Boga objawia się w pełni w słabości, w ubóstwie tego, kto zawierza się Jemu i tylko w Nim pokłada swoją nadzieję. (…) męczennik jest osobą w najwyższym stopniu wolną, wolną w stosunku do władzy, wobec świata; jest osobą wolną, która w jedynym, ostatecznym akcie oddaje Bogu całe swoje życie i w najwyższym akcie wiary, nadziei i miłości oddaje się w ręce swojego Stwórcy i Odkupiciela; poświęca swoje życie, by całkowicie złączyć się z ofiarą Chrystusa na krzyżu. Jednym słowem, męczeństwo jest wielkim aktem miłości w odpowiedzi na ogromną miłość Boga”.
Uzupełnić listę
Święty Jan Paweł II w 1994 roku – w związku z przygotowaniem Jubileuszu roku 2000 – wydał list apostolski Tertio Millennio Adveniente. Sporo miejsca poświęcił w nim właśnie męczennikom. Papież Polak podkreślił, że „historyczne wydarzenia związane z postacią Konstantyna Wielkiego nigdy nie potrafiłyby zapewnić takiego rozwoju Kościoła, jakiego byliśmy świadkami w pierwszym tysiącleciu, gdyby nie ów posiew męczeński oraz wielkie dziedzictwo świętości pierwszych pokoleń chrześcijan”. Jan Paweł II zauważa, że męczeństwo chrześcijan XX wieku ma wymowę ekumeniczną. Także obecny papież zwraca na to uwagę. Oprawca nie pyta, czy jego ofiara jest katolikiem, prawosławnym czy protestantem – dla niego liczy się to, że jest chrześcijaninem, którego nienawidzi.
Święty Jan Paweł II polecił w tym dokumencie, by uzupełnić listę współczesnych męczenników. Z okazji obecnego Jubileuszu Franciszek kontynuuje inicjatywę swojego poprzednika. Dlatego w ramach Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych powołał Komisję ds. Nowych Męczenników – Świadków Wiary, której zadaniem jest „gromadzenie pamięci o tych, którzy nawet w innych wyznaniach chrześcijańskich byli w stanie oddać swoje życie, aby nie zdradzić Pana”.
Kochać jak On
Na koniec jeszcze raz Benedykt XVI: „My prawdopodobnie nie jesteśmy powołani do męczeństwa, ale nikt z nas nie jest wykluczony z Bożego powołania do świętości, do życia wedle wysokiej miary życia chrześcijańskiego, a to wymaga brania na siebie krzyża każdego dnia. Wszyscy, zwłaszcza w naszych czasach, w których zdają się brać górę egoizm i indywidualizm, powinniśmy przyjąć jako pierwszy i podstawowy obowiązek staranie się o to, by pogłębiać i rozwijać każdego dnia miłość do Boga i do braci, aby przemienić nasze życie, a tym samym przemienić także ten świat. Przez wstawiennictwo świętych i męczenników prośmy Pana, by rozpalił nasze serca, abyśmy potrafili kochać tak, jak On umiłował każdego z nas”.