Jego Świątobliwość Tichon, patriarcha moskiewski, ur. w 1865 r., od listopada 1917 r. patriarcha Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. Poświęcił życie obronie wiary i Kościoła w pierwszym okresie władzy sowieckiej, znosząc ataki, kalumnie i wszelkiego rodzaju naciski. Zmarł 7 kwietnia 1925 r.
Paul Schneider, pastor luterański, ur. w 1897 r. Za publiczny sprzeciw wobec nazizmu uwięziony w 1937 r. w obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie, gdzie był bity i torturowany, ponieważ nie chciał oddawać czci swastyce. Zamknięty w bunkrze obozowym, zmarł po czternastu miesiącach, 18 lipca 1939 r., na skutek tortur i eksperymentów pseudomedycznych.
W.G.R. Jotcham, kanadyjski baptysta, lekarz i misjonarz, ur. w 1915 r. Pracował w leprozorium w Katsina, w muzułmańskim regionie Nigerii. Ofiarnie niosąc pomoc chorym podczas epidemii zapalenia opon mózgowych, zaraził się i zmarł w wieku 23 lat.
Z pewnością stanowią przykład chrześcijańskiej postawy, choć nie należą do Kościoła katolickiego. Czy jest możliwe, aby ich i wielu im podobnych katolicy otaczali podobną czcią, jak osoby beatyfikowane i kanonizowane, wpisane do kalendarza liturgicznego?
Opinia i heroiczność
Na początku października br. w Rzymie odbył się, zorganizowany przez Dykasterię Spraw Kanonizacyjnych, kongres pod hasłem „Świętość dzisiaj”. Uczestnicy zwrócili uwagę przede wszystkim na dwie kwestie – na klasyczne pojęcie opinii świętości oraz heroiczność cnót. Zdaniem kard. Marcello Semeraro, prefekta dykasterii, obydwie wymagają wyjaśnienia i doprecyzowania.
„Opinię świętości trzeba powiązać z tym, co Sobór Watykański II określa mianem sensus fidei, zmysłu wiary, czyli wrażliwości na prawdę chrześcijańską, na słowo Jezusa” – wyjaśniał Radiu Watykańskiemu. Wskazywał też, że heroiczność cnót może sugerować jakieś nadzwyczajne ludzkie umiejętności. „Tymczasem heroizm to przede wszystkim pokora, z jaką rozpoznaje się głos Pana i odpowiada się na Jego wezwanie” – wskazywał.
Przemawiając 6 października do uczestników kongresu, papież Franciszek mówił o tym, jak bardzo ważne jest dzisiaj odkrywanie świętości w ludzie Bożym: w rodzicach, którzy z miłością wychowują swoje dzieci, w mężczyznach i kobietach, którzy z zaangażowaniem wykonują swoje codzienne obowiązki, w osobach starszych, które nadal się uśmiechają i służą mądrością.
Drogocenne perły
„Świętość wyrasta z konkretnego życia wspólnot chrześcijańskich. Święci nie pochodzą z «równoległego świata»; są wierzącymi i należą do wiernego ludu Bożego oraz są osadzeni w codziennym życiu” – tłumaczył następca św. Piotra. W tym kontekście podkreślał znaczenie wychwytywania i doceniania przez każdy Kościół partykularny przykładów życia chrześcijańskiego dojrzewających w Ludzie Bożym. „Święci to drogocenne perły; są zawsze żywe i aktualne, nigdy nie tracą wartości, bo stanowią fascynujący komentarz do Ewangelii” – stwierdził Franciszek.
W czasie poświęconego współczesnemu rozumieniu świętości kongresu ogłoszona została znacząca decyzja, która przeszła właściwie bez echa. Podano, że w związku ze zbliżającym się Jubileuszem roku 2025 papież przywrócił do istnienia specjalną Komisję ds. Świadków Wiary. Na stronach Vatican News można przeczytać, że ma się ona zajmować badaniem i promocją historii życia osób, które choć nie mogą zostać kanonizowane z różnych racji, stanowią przykład chrześcijańskiej postawy. „Wcześniej organ ten powołał Jan Paweł II w roku 2000 na czas trwania Wielkiego Jubileuszu” – podał watykański serwis, dodając, że obecnie Franciszek postanowił utworzyć stałą komisję przy Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych.
Bo nie był katolikiem
Prefekt dykasterii wyjaśniając, co znaczy określenie „świadkowie wiary”, przywołał postać Dietricha Bonhoeffera, niemieckiego ewangelickiego teologa i pastora, zamordowanego z powodu antynazistowskiej postawy 9 kwietnia 1945 r. w obozie koncentracyjnym we Flossenbürgu. „Kościół nie ogłosił go męczennikiem, ponieważ nie był katolikiem. Jednakże chodzi tu o znaczącą postać w odniesieniu do chrześcijańskiego świadectwa” – powiedział kard. Semeraro. Zaznaczył, że jest wiele innych osób podobnych do Bonhoeffera.
Dla uważnych obserwatorów pontyfikatu papieża Franciszka decyzja o powołaniu na stałe instytucji zajmującej się niekatolickimi świadkami wiary nie powinna być zaskoczeniem. Już w bardzo ważnym wywiadzie, jakiego w grudniu 2013 r. udzielił włoskiemu dziennikowi „La Stampa”, opowiadał o proboszczu z Hamburga, który zajmował się beatyfikacją katolickiego księdza, zgilotynowanego przez nazistów za uczenie dzieci katechizmu. Następny na liście skazańców był luterański pastor, zamordowany z takiego samego powodu. Ten niemiecki proboszcz tłumaczył swojemu biskupowi, że chce się zajmować obydwoma postaciami, a nie tylko katolikiem.
Podobne sformułowania
W tej samej rozmowie Franciszek mówił o „ekumenizmie krwi”. Wskazywał, że w niektórych krajach morduje się chrześcijan za noszenie krzyżyka czy posiadanie Biblii. „Zanim ich zabiją, nikt nie pyta, czy są anglikanami, luteranami, katolikami czy prawosławnymi. Dla swych oprawców są chrześcijanami” – podkreślał.
Podobnego sformułowania użył św. Jan Paweł II już w roku 1994. W liście apostolskim Tertio Millennio Adveniente, wydanym w związku z przygotowaniem Jubileuszu roku 2000, napisał, że w XX stuleciu wrócili męczennicy, którzy są często nieznani. Papież Polak apelował, aby Kościoły lokalne, zbierając konieczną dokumentację, uczyniły wszystko dla zachowania pamięci tych, którzy ponieśli męczeństwo. „Będzie to miało niewątpliwie charakter i wymowę ekumeniczną. Chyba najbardziej przekonujący jest ten ekumenizm świętych, męczenników” – zaznaczył, dodając, że komunia świętych mówi głośniej aniżeli podziały.
Cztery lata później Komisja Ekumeniczna Komitetu Centralnego Wielkiego Jubileuszu Roku 2000 w liście do Komitetów Narodowych napisała, że na szczególną uwagę zasługuje świadectwo wiary dawane przez chrześcijan, aż do przelania krwi. Akcentując, że „pamięć o ich świadectwie i wierze jest rękojmią nadziei na przyszłość”, komisja stwierdziła, że przydałoby się opracowanie „wspólnego kalendarza” lub „martyrologii ekumenicznej”, kompendium chrześcijan – katolików, prawosławnych, anglikanów, protestantów – którzy złożyli świadectwo o Chrystusie, naszym Zbawicielu, czasem nawet przelewając krew.
Kanonizacja? Niekoniecznie
7 maja 2000 r. w Koloseum odbyło się, z udziałem Jana Pawła II, Ekumeniczne wspomnienie świadków wiary XX wieku. Obecni byli przedstawiciele kilkunastu Kościołów i wspólnot kościelnych z całego świata. Jak wyjaśniało później L’Osservatore Romano, w nazwie spotkania nie było słów „celebracja” i „męczennicy”, aby zgromadzenie nie było interpretowane jako swego rodzaju beatyfikacja. „Mowa była jedynie o świadkach wiary, a nie o męczennikach oficjalnie uznanych przez Kościół” – podkreślono w relacji.
W homilii wygłoszonej wtedy w Koloseum Jan Paweł II mówił o licznych świadectwach, które dotarły do działającej w ramach Komitetu Wielkiego Jubileuszu Komisji ds. Nowych Męczenników. Powiedział też, że przykład bohaterskich świadków wiary ma naprawdę wielką wartość dla wszystkich chrześcijan. „Prześladowanie dotknęło w XX w. prawie wszystkie Kościoły i Wspólnoty kościelne, jednocząc chrześcijan w miejscach cierpienia i czyniąc z ich wspólnej ofiary znak nadziei na nadchodzące czasy”.
Po papieskiej homilii i wyznaniu wiary nastąpiło wspomnienie świadków wiary, obejmujące wszystkie kontynenty oraz różne Kościoły i wspólnoty kościelne. Przywołano zarówno katolików, jak i członków innych chrześcijańskich wspólnot, m.in. trzy wymienione wyżej osoby.
Papież Franciszek przy okazji kolejnego jubileuszu nie tylko wrócił do idei „nowych męczenników”, ale wyraźnie ją rozszerzył i utrwalił. Prefekt Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych zauważył, że „świadkowie wiary” pokazują powszechność powołania do świętości. „Należy pokazać, że świętość nie jest nam daleka, lecz stanowi wezwanie skierowane do każdego. Niekoniecznie trzeba zostać kanonizowanym” – zastrzegł.