Logo Przewdonik Katolicki

A jednak otwierają

Anna Druś
fot. Shintartanya/Adobe Stock

Choć znacznie więcej zakupów dokonujemy przez internet, listopadowy i poświąteczny lockdown mogą być dużym ciosem dla gospodarki. Sytuacji może pomóc – ryzykowne z punktu widzenia epidemii – otwarcie galerii handlowych w grudniu oraz większa ilość pieniędzy w naszych portfelach.

Scenariusz co roku był podobny: wyprzedażowy „czarny piątek” z końca listopada, przeniesiony do nas z USA, rozpoczynał grudniowy festiwal przedświątecznych zakupów. To w grudniu robiliśmy zakupy spożywcze i kupowaliśmy prezenty, bez których większość z nas nie wyobraża sobie świętowania Bożego Narodzenia. Kwitła gastronomia, organizująca przyjęcia lub okołoświąteczny catering w firmach, hotelarstwo i transport, dowożący na świąteczne ferie, nie mówiąc o branżach takich, jak perfumerie, ubrania czy zabawki, cały rok czekających na grudniowe zyski.
Aż przyszła pandemia, która rozpoczęła gospodarczy kryzys na niespotykaną w ostatnich dziesięcioleciach skalę.

Jesienny nokaut handlu
Ekonomiczne skutki wiosennego lockdownu, kiedy z dnia na dzień zamknięto galerie handlowe, punkty usługowe czy restauracje, próbowaliśmy odrabiać latem.
„Według różnych szacunków do sklepów wróciło 8 na 10 konsumentów, a obroty powoli zaczęły osiągać 85 proc. poziomu sprzed roku. Odwiedzający chętnie robili zakupy, ale zdecydowanie rzadziej korzystali z usług i rozrywek dostępnych w centrach handlowych, co jest odwróceniem dotychczasowego trendu” – czytamy w raporcie CBRE, firmy doradczej z sektora nieruchomości komercyjnych. Już w tym raporcie, powstałym jeszcze w październiku, autorzy przestrzegali, że ponowne zamknięcie galerii handlowych będzie ciosem, po którym wiele firm już się nie podniesie, niezależnie od tarcz antykryzysowych czy innych działań rządu.
W obliczu szybującej jesienią liczby zachorowań na COVID-19 i obaw o całkowity krach systemu ochrony zdrowia, na początku listopada rząd ogłosił całkowite zamknięcie galerii handlowych, w tym wielkich sklepów meblowych. Choć nie wiemy dokładnie, jak dużą część zakupów świątecznych robiliśmy w tych miejscach, wiadomo na pewno, że stanowiły ważne miejsce na mapie różnych obiektów handlu stacjonarnego.
Ograniczenie działalności tylko w samym listopadzie to dla branży strata obrotów w wysokości około 8 mld zł, a przedłużenie ich na grudzień to kolejne nawet 12 mld zł utraconych obrotów – wyliczyła Agata Samcik z Polskiej Rady Obiektów Handlowych.

Internet nas uratuje?
Już wiosną, podczas pierwszego lockdownu, Polacy ruszyli przed ekrany komputerów, aby online zamawiać to, czego nie mogli kupić w zamkniętych sklepach. Według obliczeń Eurostatu Polska była tym krajem w Europie, gdzie popularność zakupów przez internet urosła w 2020 r. najbardziej, bo aż o prawie 63 proc. Czy jednak Polacy będą w stanie także prezenty przed Bożym Narodzeniem kupić online? Oraz czy rosnące obroty sklepów online będą w stanie zrekompensować straty poniesione w gospodarce przez zamknięcie stacjonarnych galerii handlowych?
Sprzedawcy bardzo by chcieli, aby tak się stało. Wiele marek handlowych, także tych online, już od początku listopada prowadziło wyprzedaże podciągane pod tzw. czarny piątek. Eksperci, i to z różnych stron, nie mają jednak złudzeń: e-handlem zakupów świątecznych zastąpić się nie da.
– Nie da się sprawdzić jakości produktów online. Nie da się powąchać perfum ani przytulić szalika online. E-handel nie zbuduje też nastroju – mówi Zofia Morbiato, dyrektor generalna Związku Polskich Pracodawców Handlu i Usług.
Podobne zdanie ma również Urszula Kłosiewicz-Górecka, ekspert badająca sektor handlu w Polskim Instytucie Ekonomicznym. – Są takie zakupy, których nie zrealizujemy online, a które dotychczas często robiliśmy przed świętami, szukając prezentów. Tak jest choćby z perfumami czy odzieżą. Widać jednak, że Polacy już wzięli pod uwagę trudność ich zakupu tradycyjną drogą w tym roku, dlatego niektórzy już w listopadzie zaczęli kupować prezenty przez internet, aby mieć pewność, że zostaną dostarczone na czas – mówi.
Zofia Morbiato wylicza jednak też inne powody, dla których handel online nie zastąpi w skali 1:1 dotychczasowego handlu zwykłego. – Wydolność logistyczna sklepów online oraz firm kurierskich jest ograniczona. Istnieje obawa, że prezenty nie dotrą na czas. Od lat w okresie przedświątecznym dochodziło do „korków”, zatem co wydarzy się w tym roku, jeśli obciążenie będzie wielokrotnie większe? Ponadto dla osób wykluczonych z życia online, np. osób starszych, zakupy przez internet będą po prostu niemożliwe. Nie brakuje też osób, dla których koszt dostawy stanowi barierę do zakupu online – wylicza.

Bezpiecznie jak w galerii?
Firmy kurierskie i największe sklepy online, w tym platforma Allegro, już ogłosiły, że znacząco zwiększają zatrudnienie do obsługi większej liczby paczek. Bardzo często też do pracy przy ich obsłudze zatrudniają się ci, którzy stracili ją we wcześniej zamkniętych sektorach gospodarki, np. w obsłudze technicznej masowych imprez. Mimo to jednak wszyscy zdawali sobie sprawę, że utrzymanie zamknięcia największych sklepów w grudniu byłoby dla całej gospodarki potężnym ciosem. Prawdopodobnie właśnie dlatego rząd przystał na argumenty branży handlowej, w ostatniej chwili ogłaszając otwarcie galerii handlowych i sklepów meblowych.
– Branża centrów handlowych z dużą ulgą przyjęła decyzję rządu o otwarciu galerii – mówi Agata Samcik. – Galerie handlowe są jednymi z najbezpieczniejszych miejsc w przestrzeni publicznej. Przestrzegaliśmy i będziemy nadal rygorystycznie przestrzegać zasad bezpieczeństwa obowiązujących w centrach handlowych: regularnej dezynfekcji miejsc dotykanych przez klientów, monitorowania liczby osób w obiektach, dostępności środków dezynfekujących i noszenia maseczek. Nasi pracownicy będą pilnować zasad przestrzegania dystansu fizycznego oraz dezynfekcji rąk przez klientów. Jesteśmy przekonani, że otwarcie miejsc handlu w wysokim reżimie sanitarnym i ścisła współpraca rządu, ekspertów oraz przedstawicieli branży centrów handlowych da szansę wielu podmiotom, w tym także ponad 100 polskim przedsiębiorcom, ochronić ich biznes oraz zapewnić spokojne święta tysiącom pracowników.
Ceną za to będzie prawdopodobnie szybująca tuż po świętach krzywa liczby zachorowań oraz już zapowiedziany na przełom roku pełny lockdown, wraz z zamknięciem turystyki w okresie ujednoliconych terminowo w tym roku szkolnym ferii zimowych.

Oszczędności na prezenty?
Czy jednak konsumenci odważą się w takiej liczbie jak co roku odwiedzać sklepy i czy uda się odrobić straty już poniesione przez handlowców? Trudno do końca to przewidzieć, ale eksperci od makroekonomii przekonują, że jest na to nadzieja.
– Trudno dziś przewidzieć, w jakim stopniu lockdown pogłębił już trwający kryzys, ale skala niekorzystnych zjawisk zależy w dużym stopniu od zachowań nas, konsumentów – mówi Jakub Sawulski z Polskiego Instytutu Ekonomicznego. – Pewną nadzieją może być tu fakt, że paradoksalnie w czasie pandemii sytuacja finansowa dużej grupy Polaków nie pogorszyła się, a nawet poprawiła. Wynikło to z faktu, że więcej oszczędzaliśmy, m.in. na rozrywkach czy podróżach, które były mocno ograniczone. Może się więc okazać, że te oszczędności wydamy na świąteczne zakupy online. Czy tak się faktycznie stało, przekonamy się jednak dopiero po świętach – mówi Jakub Sawulski z Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Podobne nadzieje ma również Urszula Kłosiewicz-Górecka. – Na pewno Polacy nie porzucą i w tym roku tradycji obdarowywania się prezentami z okazji świąt, jest ona zbyt silnie zakorzeniona. Będą starali się zrobić zakupy w ten czy inny sposób. Choćby dlatego, że wszyscy jesteśmy już stęsknieni za normalnością, wzajemnymi obdarowywaniem i czułością – mówi.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki