Logo Przewdonik Katolicki

Czekając na powrót Pana

Bp Damian Muskus OFM
il. A. Robakowska/PK

By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących

Na otwarcie świętego czasu Adwentu słyszymy Ewangelię mówiącą o konieczności czuwania. Tygodnie, które są przed nami, mają nas przygotować nie tylko na święta Bożego Narodzenia, ale także na ostateczne przyjście Pana, gdy powróci w chwale. Porównanie do człowieka, który wyrusza w podróż i zostawia sługom swój dom, by o niego dbali i czuwali nad nim, jest obrazem bogatym w znaczenia. Udającym się w podróż jest sam Jezus. Naszej pieczy powierza swój dom, czyli to, co jest Mu najbliższe i najcenniejsze. W domu odnajdujemy miłość, akceptację, bezpieczeństwo. Do domu tęskni każdy, kto musiał go opuścić na dłuższy czas albo został go zupełnie pozbawiony. Jezus więc składa w nasze ręce to, co dla Niego jest najważniejsze. Dom, w którym mieszka, to drugi człowiek, to Kościół, to wreszcie świat wypełniony Jego obecnością.
Pan powierza naszej opiece swój dom. Nie oznacza to jednak, że przekazuje nam prawo własności do niego. Słyszymy dzisiaj, że powierzył go swoim sługom. Z tej pozycji więc mamy dbać o Jezusowy dom. Nie jesteśmy jego właścicielami, nie możemy więc dowolnie rozporządzać prawdą płynącą z Ewangelii, nie jesteśmy też panami ludzkich sumień. Jesteśmy po to, by służyć naszemu Panu. Pokora jest jednym z najważniejszych wyznaczników naszej relacji z Bogiem, sprawdzianem jej autentyczności i siły. Nie wolno nam głosić Dobrej Nowiny z pozycji wyższości nad bliźnim. Nie mamy prawa dyktować mu reguł, według których ma żyć i się nawracać. Nie jesteśmy też panami Kościoła i nie do nas należy wyznaczanie dróg, którymi ma podążać i prowadzić do Jezusa. 
W dzisiejszym Słowie słyszymy przecież o Panu, który „każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał”. To On wskazuje każdemu zadania do wypełnienia, by nawet w czasach zamętu dom pozostał dobrym i bezpiecznym miejscem. Chaos, poczucie zagubienia i kryzysy rozpoczynają się od tego, że słudzy przestają wsłuchiwać się w głos Pana, przestają Mu ufać i zaczynają urządzać Kościół po swojemu, traktując go jak swoją własność. Czyż w takiej sytuacji odźwierny wie, na czym ma polegać jego rola? Czy nie ulegnie pokusie zatrzaśnięcia drzwi przed przybyszami, którzy próbują znaleźć schronienie w domu, nad którym ma czuwać?
Czuwanie nie jest więc ani biernym wypatrywaniem Przychodzącego, ani meblowaniem Jego domu po swojemu. Jest zaangażowaniem serca, bo tylko ten, kto kocha, potrafi wytrwale, z tęsknotą oczekiwać Ukochanego. Ten, kto kocha, jest zawsze gotowy na przyjęcie Umiłowanego i wie, że do tego spotkania może dojść w każdej chwili. Ta nadzieja daje mu siłę, by czuwać, by nie zasnąć ze znużenia. 
Tegoroczny Adwent będzie wyjątkowy. Tragiczne skutki pandemii uświadamiają nam kruchość ludzkiego życia, a izolacja rozbudziła tęsknotę do wspólnoty. Z bezruchu i rutyny wybijają nas wydarzenia, komentarze, doniesienia o problemach w Kościele, o upadku autorytetów, o kwestionowaniu wartości, które były dla nas od zawsze „domem”, dzięki którym czuliśmy się bezpiecznie w świecie, w Kościele, przed Bogiem. Czyż ten czas nie jest głośnym nawoływaniem Pana: „Uważajcie, czuwajcie!”? Czyż nie jest pobudką dla wspólnoty wierzących, dla każdego z nas? 
Mamy dwa wyjścia: poddać się zniechęceniu i rozpaczy lub usłyszeć ten głos, pozwolić, by nas przebudził i rozpalił oczekiwaniem na Jezusa. Możemy utkwić w marazmie i obojętności albo odwrotnie – w zbuntowaniu – lub przyjąć Miłość, która dwa tysiące lat temu stała się Człowiekiem, by ocalić nasze człowieczeństwo i otworzyć nam drogę do wiecznej radości.
Marana tha. Przyjdź, Panie Jezu, pośród wstrząsów, jakich dziś doświadczamy. Przyjdź, ulecz nasz świat, odbuduj swój Kościół i umocnij słabnące siły swoich sług. Przyjdź i uczyń wszystko nowe.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki