Podobno jesienią 2008 r. włoscy ekonomiści ironizowali, że gdyby na Wall Street maklerzy zaprenumerowali „L’Osservatore Romano”, być może uniknęliby wielu skutków światowego kryzysu. Takie żarty nie brały się znikąd. Z medialnych doniesień wynikało, że odpowiedzialni za finanse watykańskie całkiem nieźle przygotowali się na światowy krach. A na łamach wspomnianego dziennika na bieżąco komentowano stan globalnej gospodarki.
Pieniądze znikają
Komentowano też wypowiedź Benedykta XVI, który inaugurując obrady synodu biskupów, zauważył: „Widzimy obecnie, że wraz z upadkiem wielkich banków pieniądze znikają”. Papież dodał, że są one niczym, a wszystkie sprawy, które wydają się prawdziwe, w rzeczywistości są drugorzędne, o czym powinien pamiętać każdy, kto buduje jedynie na rzeczach widocznych, takich jak sukces, kariera, pieniądze. „Tylko słowo Boże jest trwałą rzeczywistością” – stwierdził Benedykt XVI. Komentator „L’Osservatore Romano” przekonywał, że wypowiedź następcy św. Piotra to nie ucieczka od świata ekonomii, lecz przykład i zachęta do katolickiej krytyki wypaczeń kapitalizmu.
Benedykt XVI nie stronił od wypowiadania się na tematy ekonomiczne. W encyklice Caritas in veritate, mówiącej o integralnym rozwoju ludzkim w miłości i prawdzie, odmieniane przez wszystkie przypadki słowa „ekonomia” i „ekonomiczny” pojawiają się prawie 150 razy. W sierpniu 2011 r., w drodze na Światowe Dni Młodzieży w Madrycie, oświadczył obecnym na pokładzie samolotu dziennikarzom: „Świat ponosi dziś konsekwencje odczłowieczenia ekonomii”, i przypomniał, że przed tym przestrzegał już Jan Paweł II w swej pierwszej encyklice społecznej. Nosiła ona tytuł Laborem exercens i została ogłoszona we wrześniu 1981 r., gdy w Polsce trwał tzw. festiwal „Solidarności”.
Wolna ekonomia JPII
Również w wydanej dziesięć lat później encyklice Centesimus annus kwestiom ekonomicznym papież Polak poświęcił bardzo dużo uwagi. Użył w niej sformułowania „wolna ekonomia” i podkreślił, że nie tylko w obrębie poszczególnych państw można i należy tworzyć ekonomię społeczną, która będzie kierowała funkcjonowaniem rynku tak, by było to z korzyścią dla dobra wspólnego. Napisał, że niezbędne są także odpowiednie interwencje w tej kwestii na płaszczyźnie międzynarodowej.
Wagę ekonomii dostrzegało wielu poprzedników św. Jana Pawła II i na różne sposoby starali się to wyrażać. Podobnie jak w innych kwestiach, można w nauczaniu kolejnych następców św. Piotra dostrzec kontynuację i rozwój stanowiska Kościoła wobec tych niezwykle istotnych problemów. Z tego punktu widzenia inicjatywa znana pod nazwą „Ekonomia Franciszka” jest po prostu kolejnym krokiem na tej drodze. Choć poziom zaangażowania papieża z Argentyny w tę sferę ludzkiego życia może się wydawać zastanawiający. Trwa to od początku pontyfikatu. Choć w 2013 r. raczej nikt się nie spodziewał, że następca św. Piotra będzie inicjatorem ogólnoświatowego spotkania oraz paktu młodych ekonomistów i przedsiębiorców.
Stanowcze „nie”
O tym, że Franciszka bardzo zajmują nie tylko poszczególne problemy ekonomiczne, ale przede wszystkim ekonomia jako taka, świadczy już jego pierwsza adhortacja apostolska Evangelii gaudium, ogłoszona w listopadzie 2013 r., osiem miesięcy po rozpoczęciu pontyfikatu. Znalazły się w niej bardzo stanowcze oceny i sugestie.
W części poświęconej niektórym wyzwaniom współczesnego świata papież zawarł cały szereg zdecydowanych sprzeciwów dotyczących zasad i sposobów funkcjonowania światowej gospodarki. Franciszek powiedział jednoznaczne „nie” dla ekonomii wykluczenia, dla nowego bałwochwalstwa pieniądza, dla pieniądza, który rządzi, zamiast służyć, oraz dla nierówności społecznej rodzącej przemoc. Stwierdził wprost, że ekonomia wykluczenia i nierówności społecznej zabija. Dał też wzięty z codzienności przykład mechanizmu wykluczania we współczesnym świecie. „Nie staje się wiadomością dnia fakt, iż z wyziębnięcia umiera starzec zmuszony żyć na ulicy, natomiast staje się nią spadek na giełdzie o dwa punkty”. Wyjaśnił też istotną różnicę między wyzyskiem a wykluczeniem. „Wykluczeni nie są «wyzyskiwani», ale są odrzuceni, są «niepotrzebnymi resztkami»” – podkreślił.
Godność i dobro wspólne
Franciszek zajął się w swej pierwszej adhortacji również kwestią „społecznego włączenia ubogich”. Jego zdaniem, dopóki nie rozwiąże się radykalnie problemów ludzi ubogich, rezygnując z absolutnej autonomii rynków oraz spekulacji finansowych i podważając strukturalne przyczyny nierównowagi, nie rozwiąże się problemów świata. „Nierównowaga stanowi korzeń społecznych chorób” – napisał. Podkreślił, że całej polityce ekonomicznej kształt powinny nadawać godność każdej osoby ludzkiej oraz dobro wspólne. Przypomniał też, że zgodnie z pierwotnym greckim znaczeniem tego słowa, ekonomia powinna być sztuką dochodzenia do odpowiedniego zarządzania wspólnym domem, jakim jest cały świat.
W maju ubiegłego roku Franciszek zaskoczył nową propozycją wielu ludzi zajmujących się na co dzień ekonomią i prowadzących biznesy. Zaprosił młodych ekonomistów i przedsiębiorców do Asyżu na spotkanie pod hasłem „Ekonomia Franciszka”. Miało się ono odbyć w marcu br., lecz z powodu pandemii zmianie uległ nie tylko termin spotkania, ale i jego forma. Doszło do niego pod koniec listopada za pośrednictwem internetu. Papież zaprosił wszystkich chętnych, niezależnie od przynależności rasowej czy religijnej. Zapowiedział: „Przez wspólny pakt będziemy wspierać globalne zmiany na rzecz nowej ekonomii, która opowiada się po stronie życia, a nie zabijania, która łączy, a nie wyklucza, która chroni stworzenie, a nie niszczy go”.
Nowa narracja i pakt
Tytuł zaproponowanego przez papieża spotkania może sugerować, że widzi on siebie w roli twórcy jakiejś nowej ekonomii, opatrzonej jego imieniem. W rzeczywistości chodzi o św. Franciszka z Asyżu i ekonomię budowaną na jego podejściu do świata stworzonego. Niewykluczone jednak, że w przyszłości będzie można mówić o wspólnej ekonomii dwóch Franciszków – tego z Asyżu i tego z Argentyny.
W przesłaniu skierowanym do pochodzących z około 120 krajów uczestników spotkania „Ekonomia Franciszka” papież wprost mówił o potrzebie nowej narracji ekonomicznej. Wzywał uczestników do wywarcia konkretnego wpływu na ich miasta i uniwersytety, na pracę i związki zawodowe, na przedsiębiorstwa i ruchy, na urzędy publiczne i prywatne firmy. „Albo się włączycie, albo historia przejdzie ponad wami” – tłumaczył, zachęcając do udziału w ogólnoświatowym „Pakcie z Asyżu”.
Kościół stojący z boku?
Tak mocne zaangażowanie Kościoła i osobiście następcy św. Piotra w kwestie dotyczące globalnej i lokalnej ekonomii może budzić wątpliwości. Czy to faktycznie należy do jego misji ewangelizacyjnej? Czy Kościół nie powinien skupić się jedynie na działalności charytatywnej i przypominaniu zasad moralnych, zamiast próbować wytyczać nowe kierunki w ekonomii?
Kard. Zenon Grocholewski, w wykładzie wygłoszonym w 2011 r. na temat relacji „Kościół katolicki a ekonomia”, stwierdził, że całe życie społeczne i ekonomiczne powinno toczyć się wokół człowieka, jako głównego i niepowtarzalnego jego uczestnika. I człowiek powinien o tym wiedzieć.
Pandemia uwypukliła fakty, które były widoczne już przed jej wybuchem. Nasiliła egoizmy grupowe. Nie pozostawiła wątpliwości, że ekonomia oparta na zysku i kulcie pieniądza nie zdała egzaminu. Pogłębiła ona niesprawiedliwość i podziały na świecie. Miliardy ludzi znalazły się w niebezpieczeństwie skrajnego ubóstwa, głodu i braku miejsca do życia, a garstka najbogatszych nie próbowała temu skutecznie zaradzić. Czy Kościół może w tej sytuacji stać z boku i obojętnie się przyglądać? Z pewnością nie. Być może ekonomia dwóch Franciszków, wypracowana przez wchodzące w czynne życie pokolenie, będzie ratunkiem dla świata.