Logo Przewdonik Katolicki

Jezus tak, Kościół nie?

Jacek Borkowicz
FOT. MAGDALENA BARTKIEWICZ. Jacek Borkowicz historyk, literat, publicysta.

 W ostatnim czasie odbyłem kilka rozmów, których wywoławcze hasło można streścić słowami: „Jezus tak, Kościół nie”.

Moi interlokutorzy, pochodzący z różnych polskich miast i różnych środowisk, utrzymywali, że indywidualni wierzący mogą sobie być tacy albo inni, lecz Kościół, ta „organizacja”, to z zasady instytucja zła, jeśli już nie zbrodnicza. Nie muszę chyba wyjaśniać, że była to ich refleksja po obejrzeniu Kleru.
O samym filmie powiedziano już tyle, także na łamach „Przewodnika”, że nie czuję potrzeby dodawania tutaj swoich trzech groszy. Interesuje mnie raczej obieg opinii, która od wielu już lat zatacza szerokie kręgi w gronie Polaków dyskutujących o religii, a która pod wpływem wyżej wzmiankowanego dzieła Wojciecha Smarzowskiego mocno zyskała na sile.
Rzecz w tym, iż głosiciele podobnych tez – nierzadko reprezentując wysoki stopień moralnej wrażliwości – kompletnie nie rozumieją, czym jest katolicyzm, a także w ogóle chrześcijaństwo. Negując sens istnienia Kościoła, w którym rzekomo brakuje Jezusa, zapominają o lustrzanym odbiciu stworzonego przez siebie równania. Bo przecież nie ma też Jezusa bez Kościoła. Ta zasada dotyczy zresztą nie tylko wspólnoty katolickiej, ale i wszystkich bez wyjątku Kościołów chrześcijańskich. W Imię Jezusa nie zbawiamy się samemu, lecz co najmniej „we dwóch albo w trzech”. Miłość Boga, naczelne przykazanie Dekalogu, nie jest ostatnim słowem wyznania wiary. Także Kościół jest chrześcijaninowi niezbędny do życia jak powietrze, gdyż uświęca go prawo miłości bliźniego. A ta nigdy nie zawodzi, nawet gdy zawiedzie konkretny człowiek. Dlatego naprawdę jest zupełnie na odwrót, niż twierdzą entuzjaści filmu Kler: ten i ów z nas może być lepszy albo gorszy, ale Kościół zawsze jest święty. Nie ten instytucjonalny, ale Chrystusowy, choć z ziemskimi instytucjami, tak czy inaczej, związany.
Dotykamy tu kolejnej, niesamowitej wręcz cechy Kościoła, który jest wspólnotą żyjących na ziemi oraz w czyśćcu i w niebie. Zmarli nie podlegają już ograniczeniom, właściwym strukturom tego świata, a przecież – jak wierzymy – stanowią z nami jedną i tę samą społeczność. To właśnie jest owo „świętych obcowanie”, jakie wyznajemy w najstarszym wyznaniu wiary Kościoła – Składzie Apostolskim. Wspominamy ich nie tylko we Wszystkich Świętych i w Dzień Zaduszny, lecz w każdej bieżącej potrzebie możemy zwrócić się o ich wstawiennictwo. I oni pomagają – wie to każdy, kto choć raz, z pełną wiarą, zwrócił się w modlitwie ku któremuś lub którejś z nich. Nawet gdy wokół siebie widzimy dramatycznie mało osób, na których moglibyśmy się oprzeć, nawet gdy na jakimś życiowym etapie nie dostrzegamy ich w ogóle, zawsze pozostają jeszcze oni, ci niewidzialni.
Wspólnota jest nam także niezbędna do wypełniania pewnego niezmiernie ważnego zadania. Otóż prawda, z definicji jedyna, domaga się wielu głosicieli. Powtórzę tu słowa ks. Mirosława Tykfera, które przed kilkoma laty spowodowały, że zdecydowałem się na stałą współpracę z „Przewodnikiem”: w codziennej walce o prawdę dobrze jest nie być samemu. Tak właśnie działa Kościół.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki