Logo Przewdonik Katolicki

Oprawcy są również ofiarami

ks. Mirosław Tykfer
Fot. Robert Woźniak/PK. Biskup Anaba Damian, zwierzchnik prawosławnego Kościoła koptyjskiegow Niemczech.

Z bp. Anbą Damianem, zwierzchnikiem prawosławnego Kościoła koptyjskiego w Niemczech, o współczesnych męczennikach, sytuacji chrześcijan w Egipcie oraz integracji uchodźców ze Wschodu rozmawia ks. Mirosław Tykfer

Wasz Kościół nazywany jest Kościołem męczenników. Możecie być z tego dumni. Ale czy należy się cieszyć z tego, że dzisiaj ludzie są tak okrutnie mordowani jak dwudziestu jeden Koptów na plaży w Tripolis?
– Jesteśmy dumni, ale nie można się na to zgadzać. Obecne władze Egiptu chcą zatrzymać falę prześladowań chrześcijan. Mamy nadzieję, że nie skończy się na słowach. Kościół koptyjski uzgodnił ze starożytnymi Kościołami Wschodu, żeby zamordowanych w Tripolis uznać za męczenników. Powstanie również kościół pod ich wezwaniem. Dowiedzieliśmy się, że na czterdzieści dni przed ich zamordowaniem byli oni naciskani, aby zaprzeć się Chrystusa. Zachęcano ich do porzucenia wiary w zamian za dobra materialne. Oni pochodzili z rodzin bardzo biednych, część z nich miała małe dzieci, niektórzy oczekiwali narodzenia się dzieci, a jednak odmówili wyparcia się Chrystusa. W niedzielę podczas modlitwy „Anioł Pański”, w tydzień po ich zamordowaniu, papież Franciszek również nazwał ich męczennikami.
 
Czyli uznajecie ich za świętych?
– Na początku było wiele łez, ale pogrzeb odbył się w bieli, nie w czerni. Celebrowaliśmy go w atmosferze wesela, bo ich śmierć nie była zwykłą śmiercią. Oni od razu poszli do nieba. Tak wierzymy.
 
Byliśmy wszyscy zszokowani sposobem, w jaki zostali zamordowani. To był „spektakl okrucieństwa”.
– Jeden z tych, którzy dokonali tej egzekucji, powiedział, że ich sukcesem jest właśnie to, że ludzie zaczęli się bać. Szczególnie ci, którzy oglądają takie rzeczy z daleka. Ten lęk został wywołany wśród was dużo mocniej niż wśród naszych ludzi. W ten sposób oni zwyciężają. Nie można się poddać temu lękowi.
 
Zupełnie niedawno słyszeliśmy o kolejnym akcie terroru, kiedy wybuchła bomba podłożona w koptyjskiej katedrze w Kairze. Nie boicie się chodzić do kościoła?
– Idziemy do kościoła bez lęku. Nawet gdyby to miała być nasza ostatnia liturgia w życiu, nie boimy się. Katedra w Kairze jest teraz bardziej oblegana przez ludzi niż przed atakiem. Mamy odczucie bliskości Boga. Zawsze ktoś może zabić nasze ciało, ale nie może zabić naszej duszy. Dlatego nikt nie jest zdolny do tego, żeby zasiać w naszej duszy lęk. Jesteśmy Kościołem męczenników z przeszłości, ale nadal oddajemy życie za wiarę.
 
My w Europie żyjemy w lęku przed tzw. Państwem Islamskim.
– Dlatego takie ważne jest powracanie do korzeni chrześcijaństwa. Powinniśmy uczyć się od naszych świętych bohaterów z przeszłości. Musimy wciąż wspominać tych, którzy oddali życie za wiarę. Potrzebujecie w Europie umocnienia wiary w życie wieczne i silniejszego przekonania, że życie na ziemi nie jest celem. Jesteśmy tylko pielgrzymami w drodze do nieba.
 
Na razie to tak bardzo boimy się o siebie, że mamy problem z uchodźcami.
– Przyjmowanie uchodźców jest epokową szansą dla Kościoła w Europie, aby ogłosić Chrystusa wyznawcom islamu. Nie bójcie się. Tak jak my przestaliśmy się bać o nasze doczesne życie. Pomyślcie o uchodźcach jako braciach, którzy tak jak wy, jak każdy człowiek, potrzebują Chrystusa. Obowiązkiem chrześcijan jest szukanie wszelkich sposobów na to, aby wszystkim ludziom była otwarta droga do nieba.
 
Tylko że wciąż jest pytanie o ryzyko.
– Nikt z własnej woli i dla przyjemności nie podejmuje ofiar związanych z drogą do Europy. Żaden człowiek nie porzuca własnej ojczyzny, jeśli się w niej dobrze czuje. To wymusza sytuacja życiowa. Dlatego powinniśmy zadbać o to, żeby wszyscy mogli żyć w swojej ojczyźnie, a jeśli to nie jest możliwe, to powinniśmy być gotowi ich przyjąć.
 
Czyli powinniśmy zaryzykować?
– Naszym obowiązkiem jest chronić siebie, aby móc obronić innych. Tylko że rozsądek w pomocy uchodźcom nie może być oparty na lęku, ale na miłości. Nie możemy się zamykać, chroniąc tylko siebie, a odmawiając pomocy tym, którzy jej szukają.
 
Czy integracja z uchodźcami ze Wschodu jest możliwa? Mamy wiele przykładów, że nie.
– Jest możliwa. Mamy wiele dobrych przykładów. Często podaje się tylko te złe. Wielkie niebezpieczeństwo kryje się w generalizowaniu. Nie można powiedzieć, że udaje się zawsze albo nigdy. To zależy od ludzi, czy są rzeczywiście na siebie otwarci. Miłość jest zobowiązaniem chrześcijańskim. Dlatego powinniśmy być otwarci. Nie można jednak tylko kogoś nauczyć języka i dać mu pracę, aby poczuł się przyjęty i żeby integracja naprawdę się dokonała. Miłość polegająca na budowaniu więzi jest jedynym skutecznym sposobem na integrowanie się. Ludzie mogą się nauczyć jeżyka, ale w sercu nadal być dla siebie kimś obcym. Jestem świadomy, że niektórzy uchodźcy nie mają ochoty na integrację, a ich celem wcale nie jest zaakceptowanie europejskiej kultury.
 
Jesteśmy w stanie odróżnić jednych od drugich?
– Musicie uczyć się od nas. My mamy bardzo bogate doświadczenie. Jesteśmy chrześcijanami tak jak wy, ale używamy języka arabskiego. Rozumiemy kulturę Wschodu. Dlatego możemy pomóc wam zbudować mosty, których sami nie zbudujecie. Możecie popełnić zbyt wiele błędów. Bez naszego doświadczenia będzie wam bardzo trudno zrozumieć Wschód. W ten sposób pomożemy wam z jednej strony nie budować murów, a z drugiej ochronić wasze społeczeństwo.
 
To długi proces, a problemy poważne są już teraz. Co powinniśmy zrobić, żeby sytuacja szybciej się zmieniła?
– Drogą jest poprawa sytuacji ludzi na Wschodzie i obrona praw człowieka. Sprawą zasadniczą jest więc pokój. Nie można chcieć pokoju na świecie, a jednocześnie sprzedawać broń. Przez eksport broni zarobicie szybko duże pieniądze, ale w dalszej perspektywie jesteście odpowiedzialni za wybuchające wciąż wojny.
 
Czy w tych okolicznościach dialog między chrześcijanami i muzułmanami jest wciąż możliwy?
– Jest nie tylko możliwy, ale konieczny. Nie można dyskutować z terrorystami. Wykluczenie nie może jednak wynikać ani z narodowości, ani z religii. Dialog jest po to, aby możliwe było głoszenie Chrystusa. Prowadząc prawdziwy i intensywny dialog z ludźmi innych religii, bylibyśmy zapewne zadziwieni, jak wielu z nich zapragnęłoby pójść za Chrystusem. Każdy człowiek nosi w sobie pragnienie Chrystusa. Dialog pomaga w odkryciu Jego prawdy.
 
Islamiści, którzy mordują chrześcijan, nie wydają się ludźmi otwartymi na Chrystusa
– Ci ludzie urodzili się takimi samymi niewinnymi dziećmi jak my. Nasze człowieczeństwo niczym się od nich nie różni. To, co nas poróżniło, to nauczanie ekstremalnych muzułmanów, którzy mieli na nich wpływ. Dlatego można powiedzieć, że oprawcy są również ofiarami. Oni są dużo bardziej nieszczęśliwi niż męczennicy, którzy są teraz blisko Boga.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

  • awatar
    Animalpastor, Animal Spirit Church
    10.04.2017 r., godz. 11:52

    bardzo jasny i klarowny statement...i i absolutnie sluszny...ta droga musi chrzescijanstwo podazac jesli chce sie dalej powolywac na ewangelie...tom ap

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki