Logo Przewdonik Katolicki

Wszystko jest polityką

Piotr Zaremba
Fot. Magdalena Książek. Piotr Zaremba zastępca redaktora naczelnego "wSieci"

Coraz trudniej być w Polsce komentatorem politycznym. Chwilami ta praca staje się całkiem nieznośna.

Oczywiście na całym świecie panuje przekonanie, że polityka to sztuka wspierania swoich i zwalczania obcych możliwie najskuteczniejszymi sposobami. Co więcej, pojawienie się różnych socjotechnik jeszcze bardziej zmieniło ją w grę w szachy. W Polsce na zimną logikę polityki nałożyły się dodatkowo wielkie plemienne emocje plus swoista popkulturyzacja polityki, która z gabinetów i kawiarń przeniosła się do sieci. W efekcie każdy obywatel chce być szachistą, a celem nieustającej rozgrywki uprawianej przez tłumy jest pognębienie wroga. W efekcie polityką stało się wszystko.
Tak było z wypadkiem premier Szydło. Naturalnie, jeśli po raz któryś z rzędu dochodzi do takiego zdarzenia, opozycja ma prawo do pytań i wątpliwości. Co więcej, obóz rządowy sam się podłożył, fundując całkiem niedawno spektakl pod tytułem: wyścigi ministra Macierewicza na trasie Warszawa–Toruń i z powrotem, połączone z kraksą. Nic dziwnego, że przekonanie o traktowaniu samochodów BOR jako zabawki pojawiło się zaraz po zdarzeniu. Co innego jednak memy, a co innego wystąpienia poważnych polityków opozycji. Ci, nawet jeśli język ich świerzbił, powinni choć chwilę zaczekać. I dlatego, że mamy do czynienia z bólem osób, które ucierpiały w kraksie, w tym Beaty Szydło. I dlatego, że warto by się najpierw czegoś dowiedzieć przed ogłaszaniem winnych.
Wyroki ferowano jednak od pierwszej chwili. Niestety odpowiedź obozu rządzącego wydaje mi się równie nieprzyjemna, nawet jeśli była to obrona. Orzekanie o winie młodego kierowcy, zanim cokolwiek ustalono, to rzecz wyjątkowo brzydka. Ten człowiek nie jest uczestnikiem politycznej gry, więc powinien być wyłączony z podobnych sztuczek. No ale skoro wszystko jest polityką, każdy może stać się mięsem armatnim. Szef MSW Mariusz Błaszczak posunął się do absurdalnego ganienia adwokata za to, że podważa ustalenia śledztwa, co zabrzmiało językiem z zaprzeszłej epoki.
Z Sebastiana z Oświęcimia uczyniono zabawkę, chociaż PiS obiecywało, że będzie partią zwykłych ludzi, a chłopak jeżdżący kilkunastoletnim fiatem z pewnością nie reprezentował znienawidzonych elit III RP. Z tym, że u podstaw tego zabiegu stał cynizm polityków PO. Nie wiem, czy powinni oni angażować się w organizowanie obrony. Z pewnością robiąc to, otwarcie uczynili z samego ustalania winy kwestię polityczną. Oni także zabawili się tym chłopcem, a nawet zrobili to pierwsi. Z przerażeniem obserwowałem, jak zwykły człowiek staje się dla jednych absurdalnym sztandarem, a dla innych przeszkodą, którą trzeba zdmuchnąć, a przynajmniej zastraszyć bo przecież na „naszym rządzie” nie może pozostać nawet skaza. W tę rolę weszli równie gładko czołowi komentatorzy, jak i zwykli Polacy komentujący sprawę w internecie.
Nie wiemy do końca, co stało się na tamtej drodze. To jednak już dawno przestało być ważne. Odegrano nam widowisko podobne do filmowego scenariusza, w którym losem jednostki gra się jak piłką. Dla kogoś, kto przypadkowo zaplącze się w tryby polityki, życie może stać się nieznośne.
Nie mam zbyt wielu kontaktów z ludźmi uczestniczącymi w komedianckich zbiórkach na zniszczone Seicento; tych, co na samym początku częstowali potłuczoną panią premier toksycznymi memami. „Swoim” powtarzałem: a gdyby to wasz  syn lub brat wypadł nagle na BOR-owską kolumnę, wówczas też bylibyście gotowi ofiarować go tak łatwo na ołtarzu polityki „skutecznej”? Nie wiem zresztą, czy ona jest tak naprawdę skuteczna, czy taką się tylko wydaje. Jest na pewno polityką coraz bardziej ponurą.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki