Kraków to pod względem smogu niechlubny numer jeden w Polsce. Anna mieszka w nim od urodzenia. – Kazanie o ekologii? Słyszałam chyba tylko raz, u franciszkanów. Ale to było jakieś 15 lat temu, kiedy byłam licealistką – wspomina. Marcin żyje w Wałbrzychu. Tam smogu jest mniej, ale o potrzebie ochrony środowiska z ambony nie słyszał nigdy. Ja sam przypominam sobie tylko jedno takie kazanie. Dobrze je pamiętam, bo byłem zaskoczony, że ksiądz może mówić m.in. o segregacji odpadów.
Franciszkowa rewolucja?
Ekologii w Kościele powinno być zdecydowanie więcej. Raz, że zmusza nas do tego sytuacja: w ostatnich tygodniach codziennie słowo „smog” odmieniane jest przez wszystkie przypadki. Dwa, że właśnie jej swoją drugą encyklikę poświęcił papież Franciszek. W Laudato si’ słowa „smog” co prawda nie ma, ale jest o zanieczyszczeniu powietrza. „Istnieją formy zanieczyszczeń, które codziennie wpływają na ludzi – pisze papież. – Narażenie na działanie zanieczyszczeń powietrza stwarza szeroką gamę oddziaływań na zdrowie, zwłaszcza osób najuboższych, powodując miliony przedwczesnych zgonów. Chorują one na przykład z powodu wdychania spalin pochodzących z paliw używanych do celów kuchennych czy ogrzewania”.
Gdy dokładamy do tego swoją cegiełkę, to jako wierzący nie możemy spać spokojnie. „Jeśli ludzie zanieczyszczają wody ziemi, jej tereny lądowe, powietrze, życie substancjami trującymi – to wszystko to są grzechy”, ponieważ „zbrodnia przeciw naturze jest zbrodnią przeciw nam samym i grzechem przeciw Bogu” – pisze papież. Franciszek nie był pierwszy. Papież Paweł VI dostrzegał „pilną potrzebę radykalnej zmiany w zachowaniu człowieka”, Jan Paweł II zachęcał do „nawrócenia ekologicznego”, zaś Benedykt XVI zwracał uwagę na to, że środowisko naturalne jest pełne ran spowodowanych przez nasze nieodpowiedzialne zachowania. Czy w takiej sytuacji ekologia w Kościele w Polsce ma – nomen omen – zielone światło?
Problem moralny i duchowy
W sytuacji, kiedy – jak alarmuje Polska Zielona Sieć – w połowie lutego 16 polskich miast przekroczyło już dopuszczalny, roczny limit 35 dni z przekroczeniem norm jakości powietrza, moglibyśmy się spodziewać równie stanowczego głosu ze strony naszych biskupów. Niestety. Z depesz Katolickiej Agencji Informacyjnej wynika, że w ostatnich tygodniach tylko jeden z biskupów poruszył temat smogu. To bp Piotr Libera z Płocka, który powiedział, że Boże stworzenie powinno być chronione przed skażeniem. Przy okazji przypomniał, że w 2013 r., a więcej jeszcze przed „zieloną encykliką”, Kościoły w Polsce podpisały „Apel o ochronę stworzenia”. Czytamy w nim: „Żyjemy tak jakbyśmy byli ostatnim pokoleniem, które zamieszkuje Ziemię. Ochrona środowiska to nie tylko techniczny problem równowagi ekologicznej, ale także problem moralny i duchowy współczesnego człowieka, który zapomina, że on sam i świat są Bożym stworzeniem”.
W ubiegłym roku o tym, że ekologia to nie dalekie pobocza naszej wiary, a jej fundament mówił abp Marek Jędraszewski. „Człowiek stworzony na obraz i podobieństwo Boga ma za zadanie patrzeć na świat tak jak patrzy Bóg: z miłością, zachwytem, ale przede wszystkim odpowiedzialnie – stwierdził w listopadzie ubiegłego roku podczas Dialogów w katedrze poświęconych trosce o środowisko naturalne ówczesny metropolita łódzki. Rok wcześniej biskupi z Górnego Śląska wystosowali nawet list do wiernych, w którym apelowali o ekologiczny rachunek sumienia. „Wzywa nas do tego nie tylko papież Franciszek w encyklice Laudato si’, ale i zdrowy rozsądek oraz wola zachowania przykazań, zwłaszcza przykazania «Nie zabijaj!»”, napisali.
Tak mocne słowa z ust biskupów – może w formie listu, albo chociaż komunikatu – powinny paść także teraz, bo sytuacja jest gorsza, niż nam się wydaje. Według głośnego raportu Światowej Organizacji Zdrowia aż 33 z 50 miast z najgorszym powietrzem w Unii Europejskiej leży w Polsce. A to zestawienie (jak i zresztą wszystkie inne) obejmuje tylko te miejsca, które mają stacje pomiarowe.
Rachunek sumienia
Każdy z nas może przynajmniej spróbować nie dokładać swojej cegiełki do zanieczyszczania powietrza. W przypadku gospodarstw indywidualnych najgorsze dla środowiska są piece węglowe, a raczej to, czym w nich palimy. Dlatego – jeśli to możliwe – najlepiej zainwestować w bardziej przyjazny naturze sposób ogrzewania. Można zadbać o docieplenie swojego domu: według Instytutu Ekonomii Środowiska 70 proc. domów jednorodzinnych ocieplonych jest słabo albo wcale. To niemałe wydatki, ale w ich przypadku można się postarać o dofinansowanie. Czasem – to nic wielkiego – można zostawić samochód w domu i przemieszczać się komunikacją miejską, albo nawet pieszo. Jednak troska o środowisko, jak wiele innych rzeczy, dziś nie łączy, a dzieli. Jedną z przyczyn jest nadanie niemal religijnego znaczenia słowu „ekologia”. Takie wypaczanie oczywiście nie ma sensu. Ale nie widać go również po drugiej stronie. Problemu smogu nie można zbijać argumentem, że przecież np. w latach 80. powietrze było równie zanieczyszczone jak dzisiaj i nikt szat z tego powodu nie rozdzierał. Dlatego naszym zadaniem jest odrobienie ekologicznej lekcji zadanej przez Franciszka. Wszyscy musimy mu poświęcić więcej uwagi, bo wszyscy oddychamy przecież tym samym powietrzem. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że słowa wypowiedziane z ambony mają szczególną moc. Dowód? W podkrakowskiej Skawinie trwa właśnie nabór wniosków na wymianę starych pieców na nowe, ekologiczne źródła ogrzewania. W powiadamianiu mieszkańców pomagają… proboszczowie, którzy przypominają o takiej możliwości podczas ogłoszeń duszpasterskich i wywieszając plakat w kościelnych gablotach. Po słowach księży na nasze spotkania przychodzi prawie setka mieszkańców. Raz się zdarzyło, że przyszło tylko kilkoro. Okazało się, że proboszcz zapomniał przypomnieć…