Logo Przewdonik Katolicki

Koniec epoki pieców

Małgorzata Bilska
fot. Darek Delmanowicz PAP

Z Andrzejem Gułą, liderem ruchu społecznego Polski Alarm Smogowy, o zmianach, które musimy wprowadzić, by oczyścić powietrze, rozmawia Małgorzata Bilska

Siedem lat temu wszczął Pan alarm smogowy. Przez ten czas zajęliśmy się najbardziej istotnymi sprawami i alarm można wyciszyć. Czy on trwa nadal?
– Na pewno ten proces nie został dokończony, raczej dopiero się rozpoczął. Kiedyś Winston Churchill mówił o zwycięstwie aliantów w bitwie pod El Alamein: „To nie jest koniec, to nie jest nawet początek końca, ale być może to jest koniec początku”. Może my też jesteśmy na końcu początku procesu…
 
Kończy się jakiś etap?
– Jeden się kończy, ale drugi zaczyna. Dużo udało się zmienić przez ostatnich kilka lat, zaczęły pojawiać się uchwały antysmogowe, problem smogu został dostrzeżony przez rządzących w Warszawie. My jako Polski Alarm Smogowy byliśmy katalizatorem zmian, ale udało się to zrobić dzięki tysiącom ludzi. I to nie tylko w dużych miastach, takich jak Kraków, Warszawa i Wrocław, ale również w tych mniejszych, które mają czasami dużo większy problem z zanieczyszczeniem powietrza niż my w Krakowie czy w stolicy. Twarz smogu w Polsce to też twarz małych miasteczek. Dzięki tym ludziom, którzy dostrzegli problem, nastąpiło głębokie przeformatowanie myślenia polityków o jakości powietrza. Problemy lokalne, na przykład krakowski, weszły do agendy partii politycznych. To jest wielki sukces wielu ludzi działających w lokalnych alarmach smogowych.
 
Ile osób w nich działa?
– Polski Alarm Smogowy zrzesza dziś 40 inicjatyw lokalnych z całej Polski. W każdym z nich działa po kilka, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt osób. Są też grupy niezrzeszone w Alarmie, z którymi blisko współpracujemy. Można powiedzieć, że w działania dla czystego powietrza zaangażowały się tysiące ludzi w Polsce.
 
Co udało się do tej pory zmienić?
– Po pierwsze, myślenie polityków, i to z obu stron sceny politycznej. Widać to po kampaniach wyborczych, w których temat jakości powietrza jest coraz częściej podnoszony. Udało się też uruchomić konkretne działania, niezbędne do rozwiązania problemu. Przykładem są uchwały antysmogowe podejmowane przez sejmiki wojewódzkie. Dzięki nim możemy pozbyć się najbardziej zanieczyszczających pieców i kotłów na węgiel i drewno, które ogrzewają polskie domy. Te urządzenia często nazywa się „kopciuchami” ze względu na ogromne ilości pyłów, które wydostają się do powietrza. Uchwały antysmogowe dają mieszkańcom pewien horyzont czasowy do zmiany. W Małopolsce jest to koniec 2022 r. i po tym terminie nie będzie już można ogrzewać budynków piecami niespełniającymi standardów emisyjnych.
Kolejny przykład to uchwalone niedawno przez rząd regulacje, które zakazują sprzedaży kotłów niespełniających tych norm emisyjnych. Do niedawna każdego roku do polskich gospodarstw domowych trafiało około 200 tys. takich urządzeń. Teraz polskie firmy przestawiają swoją produkcję na urządzenia przyjazne środowisku. To są gigantyczne zmiany, które pokazują, że proces zmiany jakości powietrza rusza z miejsca. Będzie następować poprawa. Największą trudnością było uruchomienie tych zmian, bo powodują one opór, gdyż nie są popularne.
W tej chwili mamy w kraju ponad 4 mln gospodarstw domowych, które spalają węgiel i drewno w urządzeniach, które będą musiały być wymienione w najbliższych latach. Czeka nas wielki program transformacji energetycznej polskich domów, a państwo powinno pomóc w tej zmianie.
 
Mówi Pan o dofinansowywaniu wymiany pieców?
– Tak. Jest program „Czyste powietrze”, o który my jako ruch antysmogowy zabiegaliśmy od wielu lat. Pomaga Polakom wymienić stare kopciuchy i ocieplić domy. Ma świetne założenia, natomiast jest fatalnie wykonany. Teraz ktoś, kto chce wymienić swój kocioł, musi czekać 200 dni roboczych na rozpatrzenie wniosku. Dzięki presji lokalnych Alarmów Smogowych zapowiedziano wprowadzenie zmian, które spowodują, że program będzie bardziej przyjazny dla beneficjenta.
 
Wasze działania cechuje nacisk na konkretny problem, z którym idzie się do konkretnych ludzi, proponując analizy poparte konkretnymi opiniami ekspertów. Do tej pory ekolodzy zajmowali się raczej zmianą świadomości. Zaczęliście zmiany od drugiego końca.
– Zmiana świadomości ma ogromne znaczenie, a bicie na alarm uświadamia problem smogu. Ale zawsze twierdziłem, że skoro stawiamy diagnozę, to musimy od razu dać konkretne rozwiązania, bo inaczej politycy nic nie zrobią. Wiele z naszych działań nie jest jednak tak medialnych jak alarmowanie. To praca nad konkretnymi rozwiązaniami – normami dla węgla, standardami dla urządzeń grzewczych, założeniami programów pomocowych. Jeśli nie dajesz rozwiązania, to politycy często forsują pomysły, które z rozwiązaniem problemu niewiele mają wspólnego. Tak było kiedyś w Krakowie z dyskusją na temat metra.
 
Nawet referendum w tej sprawie mieliśmy…
– Byli tacy politycy, którzy wymyślili, że budowa metra będzie remedium na smog. Nie zadawali sobie pytania, jak inwestycja poprawi jakość powietrza w Krakowie i czy inne działania w obszarze komunikacji samochodowej i wymiany pieców nie przyniosą pożądanych efektów znacznie mniejszym kosztem. My od początku mówiliśmy, że budowa metra nie zastąpi kluczowych regulacji, które wymuszą wymianę starych pieców węglowych. I udało nam się. We wrześniu Sejmik Województwa Małopolskiego przyjął pierwszą w kraju uchwałę antysmogową dla Małopolski. Za Krakowem poszły inne województwa.
 
Kraków ma bardzo starą, zabytkową zabudowę, zwłaszcza w centrum. Budynki mieszkalne projektuje się dziś inaczej niż kamienice sto czy dwieście lat temu. Sporo ludzi w Krakowie ma piece kaflowe. To oznacza koniec pieców na węgiel?
– Tak. Tego nie da się zrobić z dnia na dzień. Ludziom trzeba pomóc, bo to są duże koszty. Powstał program dopłat do nowych urządzeń dla wszystkich oraz osłonowy dla ludzi najuboższych, dofinansowujący koszty ogrzewania. Po wprowadzeniu zakazu najbardziej kopcą domy poza Krakowem: w obwarzanku krakowskim wciąż dymi ponad 50 tys. kopciuchów.
 
To jest ten symboliczny koniec pierwszego etapu?
– Uchwała antysmogowa to punkt przełomowy, ale działanie samorządu lokalnego stało się możliwe dzięki zmianom na poziomie krajowym. Przez wiele lat wspaniali ludzie w organizacjach lokalnych, ale też zaangażowani urzędnicy, działali w odosobnieniu. Była spychologia: rząd mówił, że to zadania samorządów, a samorządy, że nic nie mogą zrobić, bo blokuje je prawo krajowe. Nie akceptowaliśmy tego wracającego do nas bumerangu, bo każda strona ma swoją odpowiedzialność. Klincz udało się pokonać. Duży wkład ma krakowski poseł Tadeusz Arkit z PO, który był autorem nowelizacji ustawy o ochronie środowiska. Tzw. ustawa antysmogowa została przyjęta pod koniec kadencji sejmu w 2015 r., wbrew obawom ówczesnych rządzących podpisał ją prezydent Andrzej Duda, też z Krakowa. Apelowały do niego o to różne środowiska, w tym pro-life. Sprawami powietrza zajęli się konkretni politycy z różnych partii, ludzie o bardzo różnym światopoglądzie. Nas to niezmiernie cieszy, bo Polski Alarm Smogowy od początku działa ponad podziałami politycznymi. Powietrze nie ma barw partyjnych, smog szkodzi nam wszystkim.
 
Od kilku lat na poziomie rządu o sprawy czystego powietrza zabiega minister Jadwiga Emilewicz, też krakuska.
– Dzięki niej mamy kluczowe regulacje, na które czekaliśmy od wielu lat. Bez nich moglibyśmy buksować w miejscu w nieskończoność i niewiele by z tego było. To minister Emilewicz zakazała sprzedaży kopciuchów. Wcześniej mieliśmy kuriozalną sytuację: pompowaliśmy pieniądze, zachęcając ludzi, żeby wymienili kotły na nowe, a jednocześnie pozwalano produkować nowe kopciuchy. 200 tys. sztuk rocznie! To było wyrzucanie publicznych pieniędzy w błoto.
Kolejną ważną inicjatywą jest pomoc dla firm, które muszą przestawić się z produkcji kopciuchów na nowoczesne technologie. Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii przeznaczyło na ten cel 200 mln zł. Wiele z firm produkujących kotły to polskie firmy rodzinne. Nie chodzi o to, żeby się zamykały, chodzi o to, żeby się rozwijały w oparciu o nowoczesne technologie wykorzystujące odnawialne źródła energii. Ja w tej transformacji widzę duże szanse na modernizację tej branży.
 
Jeszcze pięć lat temu zmiany wydawały się nierealne, a dziś mają charakter ogólnopolski, systemowy.
– Bardzo dużo jest jeszcze do zrobienia. Ostrzegam polityków przed wpadaniem w samozachwyt, to największe zagrożenie dla czystego powietrza.
 
Wybór papieża Franciszka miał duży wpływ na skuteczność Waszych działań? Alarmujecie od 2012 r., a w marcu 2013 r. nastał „ekologiczny” pontyfikat w Kościele katolickim, czego dowodem jest encyklika Laudato si’. Papież przypomniał w niej, że ekologia – wbrew temu, co się niektórym wydawało – wcale nie jest sprzeczna z chrześcijaństwem. Pojawiła się wręcz moda na ekologię.
– Zawsze udawało nam się funkcjonować poza modami. Wszyscy ludzie z lokalnych Alarmów tworzą wspólnotę celu. On jest jasny, konkretny – chcemy odzyskać czyste powietrze. I moda nie ma tu żadnego znaczenia. Nie chcę, żeby moje dzieci wdychały ten cały „bigos” zanieczyszczeń – pyłu, benzo(a)pirenu i innych szkodliwych związków Ten problem chcemy rozwiązać na lokalnym podwórku, ale nie da się tego zrobić bez zmiany krajowej. Podkreślam, że byliśmy na uboczu ruchu ekologicznego, bo zajmujemy się tylko jednym problemem – problemem smogu. Naszym celem jest to, żeby jakość powietrza mierzona na stacjach monitoringu spełniała normy Światowej Organizacji Zdrowia. Od reszty Europy dzieli nas gigantyczna przepaść, jesteśmy ciągle purpurową wyspą na mapie.
 
Co to jest ten benzo(a)piren?
– Jeden z wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych. Związek, który powoduje nowotwory. Jest charakterystyczny dla spalania węgla, drewna, typowego dla domowej emisji smogu. Prof. Wiesław Jędrychowski, znany epidemiolog, przez wiele lat robił badania wpływu pyłów i bezno(a)pirenu na rozwój płodu w czasie ciąży. Otworzył oczy wielu politykom. Udokumentował związek przyczynowo-skutkowy między zanieczyszczeniem powietrza a rozwojem intelektualnym dzieci. Dzieci z terenów zanieczyszczonych są też bardziej podatne na choroby.
 
Rozumiem kłopoty z plastikiem, bo jest sztucznie wytwarzany. Ale węglem i drewnem palili nasi dziadowie… Papież zastanawia się nad wpisaniem do Katechizmu Kościoła katolickiego grzechu ekologicznego. Trzeba by się wtedy było z niego spowiadać, a nie każdy ma świadomość, o co w tej ekologii w ogóle chodzi.
– To jest bardzo dobry pomysł. Cieszyłem się, jak pojawiały się inicjatywy ekologiczne ze strony Kościoła, np. abp Wiktor Skworc z Katowic napisał list pasterski na ten temat. Kościół może odegrać ogromną rolę, jeżeli chodzi o zmianę postaw. W Alarmie są ludzie o rozmaitych poglądach, katolicy też. Przykładem jest Skawiński Alarm Smogowy. Działacze porozmawiali ze swoimi lokalnymi księżmi i dostali możliwość informowania o smogu w kościołach po Mszach. Problem dotyczy wszystkich mieszkańców na tym terenie. To było absolutnie niesamowite. Rola Kościoła jest istotna, co widać po inicjatywach, które już w Polsce miały miejsce.
 
W listopadzie brał Pan udział w międzynarodowej konferencji „Creatio continua: ekologia integralna i wyzwania antropocenu” w Krakowie, zorganizowanej przez Światowy Ruch Katolików na rzecz Środowiska. Nauczanie Franciszka bywa jednak z oporami przyjmowane przez katolików w Polsce, m.in. dlatego, że od 1989 r. jesteśmy społeczeństwem „na dorobku”. Świadomość ekologiczna rozwija się na Zachodzie w oparciu o tzw. wartości ponowoczesne, do których należy m. in. jakość życia. Tam mniej liczą się już wartości materialne, a zadaje się pytania o zdrowie, jakość pożywienia, wody, powietrza, o przyszłość planety. Ludzie u nas myśleli, że dopiero jak zaspokoją potrzeby bytowe, mogą się ewentualnie zająć segregacją śmieci... W takich okolicznościach wprowadził Pan smog do debaty publicznej i to ponad podziałami. Jak?
– Z uporem maniaka mówimy, że chcemy rozwiązać problem. On jest poważny, duży i realny. Wyraża się poprzez pikujące, rekordowe zanieczyszczenia pyłem zawieszonym, związkami rakotwórczymi takimi jak benzo(a)piren. I to problem namacalny. Ludzie przez to chorują, częściej zapadają na nowotwory, choroby układu krążenia czy układu górnych dróg oddechowych. Bardzo pomogły nam środowiska medyczne. W działania antysmogowe mocno zaangażowali się lekarze, za co jesteśmy im wdzięczni. Były apele szefów klinik: pulmonologów, kardiologów. Osobiście zaangażowała się prof. Ewa Konduracka, kardiolog z Krakowskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II. Chodziła do polityków i mówiła: to wy jesteście za to odpowiedzialni. Gdyby nie było głosu autorytetów w dziedzinie zdrowia na początku naszej działalności, byłoby pewnie dużo trudniej. Bardzo szanowałem prof. Jędrychowskiego, niestety już nie żyje. Był znanym naukowcem, ale wiedział, że do polityków musi mówić prostym, czytelnym językiem. I robił to.
 
Z tego, co Pan mówi, wynika, że sukces zawdzięczacie ogromnej pracy, której nie widzimy w mediach. Ekologia kojarzy się nam z hałasem, spektakularnymi akcjami – z Gretą.
– Sukcesu by nie było, gdyby ludzie w Krakowie nie wyszli na ulicę. To oni przeformatowali myślenie polityków. Oprócz lekarzy poparli nas też znani artyści, np. Andrzej Wajda, Grzegorz Turnau, filozof i dominikanin o. Jan Andrzej Kłoczowski. Na początku był zresztą duży stres, bo nie mieliśmy żadnego doświadczenia w prowadzeniu kampanii społecznych, sprawdzaliśmy się w boju. Często mieliśmy pecha. Pamiętam pierwszą konferencję prasową naszego Krakowskiego Alarmu Smogowego. Byliśmy zestresowani tym, czy w ogóle przyjdą dziennikarze. Okazało się, że przyszło ich bardzo dużo. W pewnym momencie wszyscy zaczęli wychodzić. Myślę: co się stało, mówimy coś nie tak? A jeden dziennikarz podchodzi i mówi: przepraszamy, ale pilna sprawa, news. Idziemy do kurii, abdykował papież Benedykt XVI. Żartowaliśmy, że popsuł nam plany konferencji.
 
To jest symboliczne, po nim nastał ekologiczny Franciszek.
– Mieliśmy kilka takich przypadków. Nie mamy pretensji do Benedykta XVI (śmiech). Nie chcę łączyć z tym papieża Franciszka, natomiast wszczepienie myślenia o środowisku, o ekologii, o naszych dobrach wspólnych, jakim są ziemia, woda, powietrze itp., jest niezmiernie ważne.
 
-----------
Andrzej Guła
Współzałożyciel i prezes Krakowskiego Alarmu Smogowego oraz lider ruchu społecznego Polski Alarm Smogowy, ekonomista środowiska

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki