Zanieczyszczenie powietrza jest jednym z największych problemów współczesnej Polski. Od lat próbujemy go rozwiązać, jednak działania są często pozorowane i zapewniają nam co najwyżej pełzające zmiany na lepsze. Jakość powietrza w ostatnich latach się poprawiała, jednak zbyt wolno, by smog przestał zbierać co roku śmiertelne żniwo. Nadchodzący kryzys energetyczny może nas cofnąć w tych wysiłkach o kilka lat.
Odstępstwa od norm
W 2020 r. wycofano ze sprzedaży miał węglowy, którego spalanie nie spełniało nowych norm jakości węgla. W miale węglowym znaleźć można ogromną ilość popiołu, często sięgającą 30 proc. Poza tym jest on silnie zawilgocony. Przekłada się to na niską wartość energetyczną, która jest o jedną piątą gorsza od ekogroszku. W rezultacie trzeba spalić więcej surowca, by uzyskać ten sam efekt grzewczy. Spalanie miału węglowego uwalnia do atmosfery duże ilości pyłów PM2.5 i PM10, czyli głównych składników smogu. Poza tym spalanie miału emituje również benzo(a)piren, który ma właściwości rakotwórcze, a polskie miasta są nim najbardziej zanieczyszczone w Europie. Na dokładkę, ze spalania miału węglowego powstaje również spora ilość dwutlenku siarki. Nic więc dziwnego, że od dwóch lat ten surowiec został wycofany ze sprzedaży.
Należy o tym jednak mówić w czasie przeszłym, gdyż miał węglowy został dopuszczony do obrotu przez rząd pod koniec czerwca, rozporządzeniem zezwalającym wprowadzanie do sprzedaży paliw stałych niespełniających norm jakościowych. Co prawda tylko na 60 dni, jednak pod koniec sierpnia to zezwolenie przedłużono o kolejne 60 dni, czyli do 26 października. Całkiem prawdopodobne, że pod koniec miesiąca rozporządzenie zostanie przedłużone. Miał węglowy pojawił się nawet w sklepie państwowej spółki PGG. 12 października cena miału wynosiła około 1100 zł za tonę. Dla porównania, tona ekogroszku kosztowała niecałe 1800 zł za tonę, a węgiel typu kostka z kopalni Marcel niecałe 1500 zł. Różnica jest więc bardzo wysoka. Cena ekogroszku jest wyższa o dwie trzecie. Jego wyższa wartość energetyczna może nie być wystarczającym argumentem. Wielu mniej zamożnych klientów chętniej kupi węglowy miał, tym bardziej że tegoroczne ceny surowca biją rekordy.
A to nie koniec. Na początku września Sejm przegłosował ustawę o dopłatach do źródeł ciepła. Dołączono do niej również kilka przepisów, które mogą fatalnie wpłynąć na jakość powietrza w Polsce. Dopuszczono możliwość zawieszenia norm jakości węgla na dwa lata oraz umożliwiono ciepłowniom o mocy powyżej 1MW uzyskanie odstępstwa od norm emisji spalin na 120 dni. W ten sposób ciepłownie będą mogły spalać węgiel bardziej zasiarczony oraz zawierający więcej popiołu i wilgotności. Co prawda uzyskanie tego pozwolenia będzie mogło mieć miejsce jedynie w przypadku realnego zagrożenia dla bezpieczeństwa dostaw ciepła, jednak w nadchodzących miesiącach zapewne w wielu miejscach takowe wystąpi. Po cichu rozmontowujemy więc standardy jakości powietrza, które udało nam się wypracować w ostatnich latach.
Lokalne problemy
Niewiele lepiej jest na szczeblu samorządowym. Także lokalnie i regionalnie rozmontowywane są mechanizmy utrzymywania powietrza w jako takim stanie. Sejmik województwa małopolskiego dokonał zmian w uchwale smogowej, która nakazywała do końca tego roku likwidację wszystkich kotłów na węgiel lub drewno niespełniających podstawowych norm emisyjnych. Termin został przesunięty, i to nie o rok, jak początkowo zakładano, ale o prawie półtora – do końca kwietnia 2024 r. Stało się tak, pomimo że aż trzy czwarte uczestników konsultacji społecznych opowiedziało się przeciw tym zmianom.
Jakby tego było mało, pojawiają się poważne poszlaki, że mieszkańcy Małopolski zamierzają spalać nie tylko węgiel najniższej jakości, ale też wszystko inne. W Nowym Sączu od marca zanotowano spadek ilości oddawanych śmieci o kilkaset tysięcy ton, chociaż we wcześniejszych latach ta liczba rosła. Całkiem więc prawdopodobne, że te śmieci trafią do kotłów, jeśli już nie trafiają. Nowy Sącz jest jednym z najbardziej zanieczyszczonych miast w Polsce. Według danych Europejskiej Agencji Ochrony Środowiska, w latach 2019–2020 Nowy Sącz był też jednym z najbardziej zanieczyszczonych miast w całej Europie.
Niespecjalnie dobrze idzie także wymiana pieców. W tym kontekście szczególnie dużo pracy czeka gminy położone w tak zwanym krakowskim obwarzanku. O ile Kraków sprawnie poradził sobie z wymianą pieców starego typu, to położone wokół niego gminy wciąż zanieczyszczają tamtejsze powietrze i redukują zbawienne efekty krakowskiej uchwały smogowej. Według danych Stowarzyszenia Metropolia Krakowska, w 2021 r. gminy przylegające do Krakowa wymieniły 2441 pieców, z czego 429 wymieniono w Skawinie. Sama liczba na pierwszy rzut oka może robić wrażenie, jednak do wymiany wciąż pozostało 19 tys. zinwentaryzowanych kotłów. W połowie gmin krakowskiego obwarzanka do końca 2021 r. wymieniono mniej niż jedną dziesiątą starych pieców. Ponad jedną czwartą pieców wymieniono jedynie w Zielonce i Skawinie.
Jak wskazuje Polski Alarm Smogowy, wymiana źródeł ciepła na bardziej ekologiczne pełza również w stolicy. Od początku stycznia do połowy sierpnia wymieniono zaledwie 154 piece na węgiel, z czego dwie trzecie było sfinansowane z kasy miasta, a jedna trzecia z programu „Czyste powietrze”. W nadchodzących miesiącach ta wymiana może przyspieszyć, gdyż w stołecznym urzędzie złożono prawie 2 tys. wniosków. Obecnie w stolicy wciąż 7,5 tys. pieców starego typu czeka na wymianę. Szacuje się, że na koniec roku nadal będzie ich przynajmniej 5 tysięcy.
Najgorsze przed nami
Według najnowszego raportu „World Air Quality”, w zeszłym roku Polska była siódmym najbardziej zanieczyszczonym krajem w Europie. Przed nami znalazły się jedynie państwa byłej Jugosławii oraz Turcja. Śląskie Orzesze znalazło się na 11. miejscu wśród najbardziej zanieczyszczonych „miast regionalnych”.
Obecna sytuacja nie napawa optymizmem. Na ulicach polskich miast wieczorami czuć już to, co czeka nas w miesiącach zimowych, a przecież wciąż jest jeszcze ciepło. Według danych firmy IQAir, 12 października już w południe powietrze w Krakowie było uznane za „niezdrowe dla grup wrażliwych”, a stężenie pyłów PM2.5 przekraczało normę prawie dwukrotnie. Podobnie wyglądała sprawa na jednej ze stacji pomiarowych w Katowicach, gdzie pyły przekraczały normę nawet ponad dwukrotnie. Pod tym względem Wielkopolska zwykle jest czystsza niż Śląsk i Małopolska. Potwierdza to najnowszy raport GIOŚ. Średnie stężenie pyłów PM2.5 w Poznaniu w 2021 r. było minimalnie niższe od normy – w Małopolsce w żadnej strefie nie zanotowano takiego przypadku. Według IQAir, w Poznaniu 12 października powietrze było dobre, a żaden ze składników smogu nie przekraczał normy. Jednak już w Mosinie powietrze było niezdrowe, a stężenie pyłów PM2.5 także dwukrotnie przekraczało normę. Wieczorami sytuacja staje się znacznie gorsza, co często uniemożliwia nawet niespecjalnie intensywną aktywność na powietrzu. Tej zimy bieganie na zewnątrz najprawdopodobniej będzie niewskazane.
Według danych Europejskiej Agencji Ochrony Środowiska, co roku w Polsce z powodu zanieczyszczenia pyłami PM2.5 umiera 46 tys. osób. To prawie jedna dziesiąta ogółu rocznych zgonów i dokładnie tyle samo, ile zabrał COVID-19 w pierwszych 12 miesiącach trwania pandemii. Zanieczyszczenie powietrza jest główną przyczyną krótkiego życia Polaków, a w tym roku kryzys energetyczny może przynieść równie dużo ofiar co pandemia.