Logo Przewdonik Katolicki

Lotna grupa "Błyska"

Błażej Tobolski
fot. Dorota Cieślak . Członkowie i sympatycy Drużyny Tradycji 70 Pułku Piechoty z Pleszewa

Na początku miał jedynie pistolet i dwóch ludzi. Z czasem udało mu się zbudować oddział, który jak żaden inny dał się we znaki ludowej władzy w Wielkopolsce. Zapłacił za to życiem i wymazaniem z kart historii.

 „Pomyśleć – dziś rano jeszcze byli tu Niemcy, a wieczorem jesteśmy już pod okupacją bolszewików”. Słowa, jakie w swoim dzienniku pod datą 18 stycznia 1945 r. zapisała pisarka Maria Dąbrowska, trafnie oddają sytuację, w jakiej na zakończenie II wojny światowej znalazła się Polska. Nie wszyscy jednak się z nią pogodzili. Nie złożyli broni, choć siły były nierówne, a walka mogła wydawać się beznadziejna.
 
Ostatnia akcja
Kapitan Jan Kempiński, pseudonim „Błysk”, dowodził ponad 30-osobowym oddziałem, który wczesnym popołudniem 22 października 1945 r. przybył do wielkopolskiego Odolanowa. Wcześniej zerwali połączenia telefoniczne w mieście i obstawili drogi. Dwie ciężarówki z żołnierzami uzbrojonymi w karabiny maszynowe wjechały na miejski rynek. Tam rozstawili działko szturmowe, kierując je w stronę posterunku Milicji Obywatelskiej. Opanowali go jednak bez jednego wystrzału. Partyzanci zarekwirowali żywność i pieniądze potrzebne do kontynuowania walki z komunistycznymi władzami, zostawiając w kasie miejskiej pokwitowanie z podpisem: „Wojsko Polskie Armia Krajowa”. Część rozdano mieszkańcom już wcześniej wspierającym oddziały podziemia niepodległościowego. Krótko po tym żołnierze opuścili miasto.
Jak się okazało, była to ostatnia akcja, którą bezpośrednio dowodził „Błysk”. Do dziś nie jest do końca jasne, czy otrzymał wówczas wiadomość o zbliżającej się od strony pobliskiego Ostrowa Wielkopolskiego grupie operacyjnej Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego i NKWD. Komendant MO zdążył ją powiadomić o obecności partyzantów w Odolanowie, wysyłając fonogram z dworca kolejowego, tuż przed jego zajęciem przez ludzi „Błyska”. Zresztą już wcześniej do powiatu ostrowskiego skierowano znaczne siły – w sumie około pół tysiąca funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa, NKWD i żołnierzy, aby ostatecznie zlikwidować „bandytów” wymykających się kolejnym obławom. Jakieś pół kilometra za miastem partyzantów, którzy zatrzymali się z powodu awarii jednego z samochodów, dogoniła grupa operacyjna. Zaskoczeni, po krótkim, ale intensywnym starciu, zostali rozbici. Zaledwie kilku z nich, w tym rannemu dowódcy, udało się schronić w lesie. Kierownik Wydziału Walki z Bandytyzmem w Ostrowie Wielkopolskim mógł w końcu zameldować swoim zwierzchnikom w Poznaniu o likwidacji bandy „Błyska” grasującej w powiatach ostrowskim i krotoszyńskim.
 
O wolną Polskę
Taki los, wcześniej czy później, stawał się udziałem także innych oddziałów podziemia niepodległościowego. Coraz bardziej osamotnionych w walce z okupantem i tracących resztki nadziei na interwencję zachodnich aliantów. Mimo to ostatniego z wyklętych aresztowano dopiero w 1963 r.
Jednak zmotoryzowana, lotna grupa pod dowództwem „Błyska”, jak podkreśla jego biograf Maciej Grzesiński, była jednym z najbardziej aktywnych oddziałów podziemia niepodległościowego wchodzących w skład Wielkopolskiej Samodzielnej Grupy Ochotniczej „Warta”. – Oddział był doskonale uzbrojony i mobilny, a „Błysk” wykorzystując sieć placówek terenowych pełniących funkcje wywiadu i swój autorytet oraz doświadczenie wyniesione z walk w oddziałach Armii Krajowej na terenie Gór Świętokrzyskich i Lubelszczyzny, zbudował imponującą organizację zbrojną obejmującą całą południowo-wschodnią Wielkopolskę. Dzięki temu mógł też przeprowadzać akcje na niespotykaną do tej pory w tym regionie skalę, m.in. odbijając z więzień i aresztów Urzędu Bezpieczeństwa członków konspiracji, rozbrajając posterunki milicji czy likwidując przedstawicieli komunistycznych władz – opowiada Grzesiński, z wykształcenia i zmiłowania historyk. A trzeba podkreślić, że kiedy kpt. Jan Kempiński w czerwcu 1945 r. wrócił w rodzinne strony (pochodził spod Ostrowa Wielkopolskiego), miał jedynie pistolet i dwóch ludzi z „automatami”.
– Możemy przyjąć, że przez struktury jego organizacji przeszło w sumie około stu partyzantów, co wobec braku w Wielkopolsce dużych kompleksów leśnych, które na wschodzie sprzyjały działaniom tego typu oddziałów, jest sporym osiągnięciem – dodaje Grzesiński. O tym, co motywowało „Błyska” do działania, wiemy z protokołów przesłuchań, prowadzonych przez UB po jego aresztowaniu w Poznaniu w grudniu 1945 r. „Celem naszej organizacji było podrywanie autorytetu obecnego Rządu Polskiego (...) [ponieważ – przyp. red.] chcemy mieć Polskę wolną, suwerenną i granice z 1939 r.”, wyjaśniał oficerowi śledczemu.
 
Szlakiem wyklętych
Dzisiaj szacuje się, że w różnej formie w strukturach polskiego podziemia niepodległościowego działało około pół miliona osób, a skalę ich fizycznej likwidacji trudno ustalić. Co najmniej ponad 20 tys. z nich marzenie o wolności przypłaciło życiem, a ponad ćwierć miliona przeszło przez komunistyczne więzienia i obozy pracy. Ich męstwo i poświęcenie zostały oficjalnie uznane dopiero po ponad 20 latach istnienia wolnej Polski, kiedy w 2011 r. Sejm ustanowił 1 marca jako Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”. Tego dnia bowiem, w 1951 r., został wykonany wyrok śmierci na kierownictwie IV Komendy Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, ostatnim ogólnopolskim ośrodku kierującym walką z komunistami.
Wciąż jednak istnieje problem wielkiej niewiedzy ogółu społeczeństwa o tych, którzy przeciwstawili się okupacji sowieckiej i powstałej w jej wyniku PRL. Stąd też, jak mówi dr Dariusz Kucharski ze Społecznego Komitetu Upamiętniania Żołnierzy Wyklętych w Poznaniu, cały czas istnieje potrzeba przygotowywania kolejnych publikacji przybliżających ten temat. – Musimy znać podstawowe fakty, aby móc rozmawiać o naszej historii, nie ulegając rozmaitym manipulacjom. Tym bardziej że żołnierze wyklęci są kluczem do odbudowy naszej świadomości narodowej.
 


Kpt. Jan Kempiński ps. „Błysk”
Urodził się w 1921 r. w Jaskółkach. Wywieziony na roboty przymusowe w głąb III Rzeszy, gdzie został aresztowany przez Gestapo za prowadzenie sabotażu. Uciekł z transportu do Dachau i wstąpił do Armii Krajowej. Zatrzymany przez milicję w Poznaniu w grudniu 1945 r. Po kilkumiesięcznym śledztwie skazany na karę śmierci, którą wykonano 21 czerwca 1946 r. Miejsce jego pochówku pozostaje nieznane. Dopiero w wolnej Polsce, w 1992 r., wyrok sądu komunistycznego został unieważniony.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

  • awatar
    Krzysztof
    30.03.2017 r., godz. 18:33

    Dzięki za piękny skrawek Prawdziwej Historii Polski! Panie Redaktorze.

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki