Powstają coraz to nowe inicjatywy, których celem jest „zaprzyjaźnienie” świeckich katolików z Biblią i zachęta do jej codziennej lektury. Mam nadzieję, że także „Przewodnikowy” dodatek 5 minut z Bogiem przyniesie na tym polu konkretne owoce. Tymczasem przed nami kolejna akcja: 30 kwietnia z inicjatywy m.in. Dzieła Biblijnego im. św. Jana Pawła organizowany będzie po raz pierwszy Narodowy Dzień Czytania Pisma Świętego. Chodzi m.in. o ukazanie Biblii jako kodu kulturowego chrześcijańskiej Polski i Europy oraz pomoc w odkrywaniu zalet wspólnotowego czytania Pisma Świętego.
Mam nadzieję, że doczekamy się wielu jeszcze podobnych pomysłów. Cóż bowiem, tak naprawdę, może być ważniejsze dla ludzi wierzących niż poznawanie Słowa Boga? To zadanie i wyzwanie oczywiste, ale chyba także nieco zaniedbane. Wydaje mi się, że Kościół w Polsce, tak mocno przez lata stawiający na masowe radzenie sobie z opresją ateistycznego systemu, nieco zaniedbał krzewienie zwyczaju indywidualnego obcowania wiernych z Biblią. Cóż, takie były czasy i to da się zrozumieć. Ale dziś, gdy „wiara z tradycji” ustępuje miejsca „wierze z wyboru”, na znaczeniu zyskuje religijna świadomość każdego pojedynczego chrześcijanina. A skąd miałby on czerpać ową duchową moc, jeśli nie z Pisma Świętego? I gdzie, w istocie, znajdzie wyjaśnienie tego, co dziś go otacza, jeśli nie w tej starej, a na wieki aktualnej Księdze? Potrzebuje tylko dobrych przewodników po biblijnych ścieżkach. Bez wątpienia jednym z nich jest Franciszek, na którego codzienne rozważania czeka dosłownie cały katolicki świat. Tajemnicę tego sukcesu odkrył w prostych słowach kard. Angelo Scola, arcybiskup Mediolanu, wskazując, że rewolucja papieża Franciszka polega na tym, że podchodzi on do zagadnień w kategoriach ewangelicznych, podczas gdy tradycja europejska cierpi na intelektualizm, który ogarnął cały kontynent.
Tak, Franciszek spogląda na świat przez pryzmat niewyczerpanej biblijnej mądrości o człowieku: o jego wielkości i upadkach, jego pysze i pokorze, świętości i nikczemności. Patrzy na dzisiejszy świat i „przegląda” go w nieśmiertelnych zdaniach Pisma. I uświadamia nam, że jest w niej wszystko, także odpowiedź na bolączki współczesnego świata i na rany dzisiejszego człowieka.
Czesław Miłosz pisał w wierszu Lektury: „Zapytałeś mnie, jaka korzyść z Ewangelii czytanej po grecku. / Odpowiem, że przystoi, abyśmy prowadzili / Palcem wzdłuż liter trwalszych niż kute w kamieniu…”. Ilekroć więc słyszę zachęty do „ubiblijnienia” Kościoła w Polsce, nie mam wątpliwości, że zbawienne są to nawoływania.