Malta może zachwycić niemal każdego – zwolennicy morskich kąpieli i odpoczynku w promieniach słońca znajdą tutaj kilkanaście plaż, które przyciągają tłumy. Nie sposób nie wymienić choćby słynnej Blue Lagoon z krystalicznie czystą wodą, zatoki Golden Bay czy Għajn Tuffieħa. Pasjonaci skalistych krajobrazów doskonale odnajdą się przy Dingli Cliffs i Blue Grotto, a żądni historycznych odkryć ruszą w głąb lądu, by podziwiać miasta: Mdinę, Mġarr i Vallettę, która jest stolicą kraju. Chrześcijanie znajdą czas i miejsce na modlitwę w jednym z ponad 360 kościołów i kaplic rozsianych po archipelagu.
Paweł Rozbitek
Na Malcie chrześcijaństwo pojawiło się – za przyczyną św. Pawła – około roku 60. Wtedy to apostoł wyruszył drogą morską w kierunku Rzymu. Okręt z 276 osobami na pokładzie, poddany niszczycielskim działaniom burzy i sztormów, rozbił się u brzegów Malty. Według Dziejów Apostolskich Paweł spędził na wyspie trzy miesiące, a to wystarczyło, by wiara w Jezusa Chrystusa zadomowiła się tam na dobre. W czasie swojego pobytu na Malcie św. Paweł uzdrawiał chorych, w tym także ojca ówczesnego namiestnika wyspy, Publiusza. Tradycja mówi, że w miejscu, gdzie kiedyś stał dom namiestnika, dziś znajduje się katedra.
W południowo-zachodniej części wyspy, w miejscowości Rabat, mieści się grota, w której przebywał więziony Apostoł Narodów. W stolicy – Valletcie, w kościele pw. św. Pawła Rozbitka – znajdują się zaś bezcenne relikwie: fragment kości z prawej ręki Apostoła oraz fragment kolumny, przy której został ścięty. Maltańczycy w swoim kalendarzu mają nawet święto św. Pawła Rozbitka, które obchodzą 10 lutego. W ten sposób oddają cześć temu, dzięki któremu wiara w Jezusa dotarła na wyspę. Dziś chrześcijańskie wpływy są obecne na każdym kroku. Religia rzymskokatolicka jest wpisana do konstytucji jako religia państwowa, a autorem hymnu narodowego, który jest niczym innym jak modlitwą, jest ksiądz.
Procesje ulicami miast
Ogromna ilość książkowych i internetowych przewodników turystycznych zachęca do tego, aby na Maltę udać się w czasie różnego rodzaju świąt (a tych w kalendarzu państwowym jest czternaście), by móc na żywo podziwiać kolorową fiestę. Ale Malta to nie tylko święta państwowe – to również niezliczone, lokalne uroczystości związane ze wspomnieniem świętych patronów miast i kościołów. Te przesiąknięte folklorem odpusty kończą się pokazem fajerwerków i radosnym świętowaniem, które na stałe wpisało się w krajobraz tej maleńkiej wyspy. Malta to także wielkopostne pielgrzymki pokutne ulicami miasteczek.
Historia procesji na Malcie swoimi korzeniami sięga wpływów hiszpańskich oraz sycylijskich. Prawdopodobnie to stamtąd przywędrowała tradycja peregrynacji figur Chrystusa i Maryi. Ta ostatnia w sposób szczególny jest czczona w piątek poprzedzający Wielki Tydzień, kiedy to odbywa się święto Matki Bożej Bolesnej, po maltańsku brzmiące Id-Duluri. Zwyczaj procesji tego dnia jest obecny w każdej parafii – za figurką Maryi chodzi dosłownie cała Malta. Oprócz Id-Duluri w kilkunastu parafiach odbywa się w Wielki Piątek procesja z figurkami Drogi krzyżowej.
Okiem reportera
Są też procesje typowe dla poszczególnych parafii. Jedna z nich odbywa się w Senglea (po maltańsku l-Isla). To maleńka miejscowość leżąca naprzeciwko stolicy, po drugiej stronie zatoki. To właśnie tam, w marcowe, piątkowe popołudnie, na placu przed kościołem zaczynają się gromadzić ludzie. Za chwilę rozpocznie się wielkopostna peregrynacja cudownej figury Chrystusa Odkupiciela. Na czele procesji, trzymając prosty, drewniany krzyż, idzie arcybiskup Malty, Charles Scicluna. Za nim podążają kapłani i służba liturgiczna. Mężczyźni ubrani w białe tuniki i chusty niosą na swoich ramionach potężną figurę przedstawiającą Jezusa upadającego pod ciężarem krzyża.
Morze ludzi otacza świątynię z każdej strony. Niektóre kobiety mają na głowach czarne mantylki. Są pielgrzymi, którzy przyszli ze świecami. To, co zaskakuje, to fakt, że wiele osób procesję postanawia przejść boso. Dlaczego? – Ja chcę podziękować za uzdrowienie mojego dziecka – mówi jedna z zapytanych kobiet. Inna mówi, że przyszła tutaj prosić o zdrowie dla męża. W tym tłumie można zauważyć kilkadziesiąt bosych stóp pątników. Jedni dziękują, inni proszą o łaski. Są tacy, którzy chcą przeżyć choć odrobinę tego samego cierpienia, które poniósł Chrystus – dlatego się biczują, idą zakuci łańcuchami, boso.
Na całej trasie procesji dołączają kolejni wierni, a w oknach, na balkonach i chodnikach stoją tłumy tych, którzy chcą zwyczajnie popatrzeć. Turyści podziwiają ten niecodzienny widok i robią zdjęcia. Pątnicy się modlą. Nawet ktoś, kto nigdy nie słyszał maltańskiego, zrozumie unoszące się w górę słowa: „Zdrowaś Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą…”. Zwyczajne piątkowe popołudnie zamienia się w niezwykłą manifestację wiary. Miarowy szept około dwóch tysięcy ludzi przemierzających kolejne, przystrojone lampkami i wielkopostnymi dekoracjami uliczki miasta pozostawia w sercu ogromny ślad. Podziwiać można otulone fioletowymi tkaninami, znajdujące się na okiennych parapetach wizerunki ukrzyżowanego Mistrza. Są też dekoracje z koroną cierniową, symbolami męki, świecami.
Jest na tej trasie przemarszu jeden przejmujący widok. Obraz przeznaczony dla tych, którzy nie szukają turystycznej sensacji i nie zatrzymują swojego wzroku na tłumie rozmodlonych ludzi. To matka, która stojąc w oknie, przygląda się procesji. Na parapecie trzyma figurkę Jezusa, a sama kieruje złożone, pomarszczone dłonie i błagalny wzrok w stronę niesionego Chrystusa Odkupiciela. Na jej twarzy widać niewiarygodne zmęczenie. Tuż za nią, na zimnym szpitalnym łóżku, w epileptycznym ataku krzyczy syn. Pierwsza myśl – Chrystusie Odkupicielu, zmiłuj się nad nimi… Kim ona jest? Kim jest jej dziecko? Dlaczego cierpią i… Czy wydarzy się cud?
Post po studencku
Wielki Post to nie tylko procesje. To przede wszystkim codzienna, wzmożona praca nad sobą, którą mieszkańcy wyspy podejmują bardzo chętnie. Corinne Sammut ma 19 lat, jest chrześcijanką, jak zresztą ogromna większość Maltańczyków. Pochodzi z Naxxar, a obecnie większość czasu spędza w Msidzie, gdzie studiuje prawo na Uniwersytecie Maltańskim. Do świąt Wielkiej Nocy przygotowuje się razem z koleżankami i kolegami z uczelni. – Czy uczestniczę w procesjach? Nie, to nie dla mnie. Ja nie lubię wielkich tłumów, a te są ogromne podczas takich wydarzeń – mówi Corinne. – Wolę nasze uniwersyteckie spotkania w duszpasterstwie – wyjaśnia. To na nich studenci dzielą się tym, co dało im się wypracować, zmienić w sobie. – Te nasze rozmowy to prawie jak spowiedź, tak bardzo jesteśmy szczerzy między sobą. Dzięki temu czuję, że nie jestem sama w swoich zmaganiach – zaznacza studentka. – Co dla mnie znaczy Wielki Post? – Dla mnie to czas duchowego wzrostu, ustawienia sobie na nowo priorytetów. Dzięki temu mogę zwolnić i zastanowić się, do czego tak naprawdę w życiu dążę – mówi Corinne. Jak podkreśla, podczas tych czterdziestu dni jej znajomi postanawiają podjąć wyrzeczenia. – Sądzę, że praktyka postu jest u nas ciągle żywa. Ale tu nie chodzi o to, że pościmy o chlebie i wodzie przez cały czas. Niektórzy z nas decydują się np. na post od alkoholu, inni od jakichś łakoci. Wszystko po to, żeby umieć nad sobą panować. Pościmy też po to, żeby mieć czas na refleksję nad sobą i zastanowić się, w jaki sposób możemy pomóc drugiemu człowiekowi – kończy.
Wielkanocna fiesta
Taka jest Malta – śródziemnomorski klimat, arabski gwar i temperament południowców. Oaza chrześcijaństwa w jednym z najmniejszych państw Europy. Wielki Post przeżywany w skupieniu, prowadzący do kolejnej procesji na ulicach miast. Tym razem z figurą Chrystusa Zmartwychwstałego, witanego fajerwerkami, tańcami, konfetti i fiestą. Po czterdziestu dniach ciszy znów wszystko wraca do normy.