Oglądałam ostatnio ciekawy filmik, któremu przyświecało hasło: „Fajnie mieć kucyka, ale siostrę jeszcze fajniej”. Zgadzam się, że to miło mieć rodzeństwo, ale czy naprawdę to takie istotne? Zastanawiam się nad tym, bo mąż namawia mnie na drugie dziecko, a ja pamiętam jakieś badania sprzed dwóch lat, mówiące, że jedynacy rozwijają się równie dobrze społecznie, co dzieci, które mają rodzeństwo.
Agnieszka
Temat jest rozległy, więc odniosę się zatem do badań naukowych, o których Pani wspomina. Prawdopodobnie chodzi o badania z roku 2010, wykonane przez Donnę Bobbitt-Zeher z Uniwersytetu Ohio. Były one szeroko relacjonowane w mediach. W entuzjastycznym zachwalaniu jedynactwa pominięto jednak najistotniejszą informację. Mimo imponującej grupy badanych – 13 tys. osób – jest ono metodologicznie słabe. Sprawdzono w nim wyłącznie jedną kwestię – mianowicie, na ile objęte badaniem dzieci cieszyły się popularnością w grupie rówieśników. Nie znaleziono w tym zakresie różnic między jedynakami a osobami mającymi rodzeństwo.
Przedstawianie wyników tego badania jako udowadniającego, że posiadanie rodzeństwa nie ma pozytywnego wpływu na rozwój umiejętności społecznych, jest poważnym nadużyciem. Fakt, że jakieś dziecko jest popularne w klasie, nie znaczy, iż jest wspaniałą osobą. Nader często oznacza, że ma fajne gadżety, drogie, modne ubrania i wysokie kieszonkowe, dzięki któremu może wkupywać się w łaski innych. W tym zakresie z reguły jedynacy biją na głowę dzieci mające rodzeństwo. Dlatego warto raczej przywiązywać wagę do bogatego dorobku naukowego wykazującego, że posiadanie rodzeństwa ma jednak znaczenie.