Logo Przewdonik Katolicki

Klimat zamiast reform

Michał Bondyra
Fot.

Prezydent Bronisław Komorowski robi dobry klimat dla rodziny. Tyle że w obliczu zapaści demograficznej i ubóstwa rodzin wielodzietnych w Polsce robienie klimatu to za mało, potrzebna jest radykalna i długofalowa polityka prorodzinna.

Prezydent Bronisław Komorowski robi dobry klimat dla rodziny. Tyle że w obliczu zapaści demograficznej i ubóstwa rodzin wielodzietnych w Polsce „robienie klimatu” to za mało, potrzebna jest radykalna i długofalowa polityka prorodzinna.

Dokument „Dobry klimat dla rodziny”, firmowany przez Kancelarię Prezydenta, zawiera aż 44 rekomendacje, które zdaniem prezydenckich ekspertów mają przyczynić się do wsparcia rodzin wychowujących dzieci, a w rezultacie do odwrócenia drastycznego trendu demograficznego w Polsce.

Demograficzny dramat na życzenie

Współczynnik dzietności na poziomie 1,3 plasuje nasz kraj na 212. miejscu na świecie. Dodatkowo załamanie demograficzne potęguje fala emigracji, w wyniku której w ostatnim czasie poza granicami znajduje się na stałe około 300 tys. dzieci do lat 14 (szacunki prof. Krystyny Iglickiej, rektor Uczelni Łazarskiego). – Ta katastrofa demograficzna to skutek polityki państwa ostatnich kilkunastu lat – ocenia dr Rafał Wójcikowski, ekspert ds. rodziny Fundacji Republikańskiej. Nagle budzić zaczynają się też politycy rządzącej partii oraz wspierający PO prezydent Komorowski, którzy – jak zresztą słusznie zauważa poseł PiS Zbigniew Kuźmiuk na portalu wpolityce.pl – „przez ostatnie trzy lata nie pozostawili śladu swojego zainteresowania wspieraniem polityki prorodzinnej”. Mało tego, wylicza Kuźmiuk, „na jesień 2012 roku rząd Tuska dokonał zmian w podatku dochodowym od osób fizycznych, pozbawiających ulgi na dziecko rodziny z jednym dzieckiem, w sytuacji gdy ich coroczne dochody przekraczają 85,5 tys. zł”, poza tym „zdołano wcześniej zabrać becikowe, rodzinom w których miesięczny dochód na członka rodziny przekracza kwotę 1922 zł”, czy podwyższyć podatek VAT z 8 do 23 proc. na ubranka i obuwie dziecięce. Wszystko to, jak wylicza poseł, miało dać ministrowi Wincentemu Rostkowskiemu oszczędności rzędu kilkuset milionów złotych.

Prorodzinny wyścig obietnic

Ostatnie miesiące to jednak zwrot o 180 stopni w polityce rządu Donalda Tuska, a jak się niedawno okazało, także popierającego wcześniejsze antyrodzinne wynalazki Bronisława Komorowskiego. Ten pierwszy znalazł wreszcie pieniądze, by od września tego roku  wydłużyć do 12 miesięcy płatny urlop macierzyński dla matek, znalazł też środki na dopłaty do płatnych godzin w przedszkolach. Prezydent nie chciał być gorszy, zaproponował więc wspomniany program, który jak szacują ekonomiści, ma kosztować od 3 do 4 mld zł. Wśród rekomendacji zawartych w „Dobrym klimacie dla rodziny” uwagę opinii publicznej skupiają szczególnie dwie: ustanowienie kwoty wolnej od podatku uzależnionej od liczby dzieci oraz wprowadzenie ogólnopolskiej „Karty Dużych Rodzin”. Pierwsza ulga ma zastąpić obecny sposób naliczania ulgi na wychowanie dziecka, w myśl zasady im więcej dzieci w rodzinie, tym kwota będzie wyższa. – Progresywna ulga podatkowa to zabieg kosmetyczny. Jak znam życie, zostanie ona tak zmodyfikowana przez ministra Rostkowskiego, że jej końcowy efekt będzie neutralny, a dla rodzin nie wniesie nic pozytywnego – wyraża swój sceptycyzm dr Rafał Wójcikowski.

Karta ogólnopolska dla wszystkich?

Ekspert ds. rodziny Fundacji Republikańskiej podaje pod wątpliwość też pomysł ogólnopolskiej „Karty Dużych Rodzin”. – To dobry pomysł, ale obawiam się, że skorzystać mogą z niego tylko rodziny wielodzietne mieszkające w dużych aglomeracjach – zauważa. Tłumaczy, że na wsiach, w małych miasteczkach, gdzie tych rodzin jest najwięcej, nie ma odpowiedniej infrastruktury, a żeby korzystać z dobrodziejstwa karty, rodziny wielodzietne będą musiały płacić za dojazdy do miast, na które ich zwyczajnie nie będzie stać. Pani Joanna Krupska, prezes Związku Dużych Rodzin 3+, z którego inicjatywy już od 2007 r. w kilkudziesięciu gminach w Polsce podobne karty dużych rodzin już funkcjonują, rozumie wątpliwości Wójcickiego. – Obawy są częściowo prawdziwe. Naszą kartę wprowadziły wszystkie metropolie oprócz Warszawy. Wprowadzają je jednak także mniejsze miasteczka i wsie – zauważa. Krupska podkreśla, że choć dzieje się to na znacznie mniejszą skalę niż w miastach, to przykład Żabiej Woli czy Torowa – małych gmin, które prócz dołączenia się do kart miejskich, dla rodzin wielodzietnych obniżyły ceny za wywóz śmieci – napawa optymizmem. Pani Joanna zwraca jednak uwagę, że karta ogólnopolska będzie się różnić od tej samorządowej. – Ona powinna dotyczyć instytucji o zasięgu ogólnopolskim, np. zniżek na kolej, na wejścia do niektórych teatrów czy kin. Mogłyby się do niej także dołączyć ogólnopolskie sieci handlowe – wylicza.

Urlopy i mieszkania nie prorodzinne

Szefowa Związku Dużych Rodzin 3+ zwraca uwagę na jeszcze jeden, ważny jej zdaniem postulat, zawarty w prezydenckim dokumencie. – Od początku istnienia naszego związku zwracaliśmy uwagę na wprowadzenie oceny skutków regulacji, bo jest to mechanizm bezkosztowy a jednocześnie bardzo ważny dla prawodawstwa – podkreśla. Suchej nitki na propozycjach co prawda wpisanych w „Dobry klimat dla rodziny”, ale już realizowanych przez rząd, nie zostawia natomiast Rafał Wójcikowski. – Dłuższe płatne urlopy macierzyńskie, choć potrzebne, skierowane są do kobiet w miarę dobrze sytuowanych życiowo, mających odpowiednie stanowisko i pensję – krytykuje założenia rocznych urlopów macierzyńskich. Ekspert ds. rodziny Fundacji Republikańskiej uważa, że takie kryteria spełniają w Polsce głównie panie przed czterdziestką: „Dzieci rodzą przecież kobiety 24–26- letnie, zaraz po studiach, szukające pracy lub pracujące już za pensję minimalną albo zatrudnione na umowach śmieciowych. Dla nich ta pomoc jest bardzo znikoma”. Wójcikowski negatywnie ocenia też program rządowy „Mieszkanie dla młodych”. – Nie chodzi o to, by wspierać singli, a młode rodziny, które chcą mieć dzieci. Rozwiązaniem są umowy społeczne, na mocy których małżeństwa deklarujące chęć posiadania potomstwa powinny być preferowane względem tzw. singli – mówi wprost.

Radykalne zmiany ratunkiem przed katastrofą

Joanna Krupska i Rafał Wójcikowski są zgodni: propozycja prezydencka idzie w dobrym kierunku, ale jest zbyt wąska i mocno spóźniona. Oboje też podkreślają, że katastrofalna demografia i kilkanaście lat zaniedbań w polityce prorodzinnej wymuszają radykalne posunięcia. – Propozycje prezydenta są bezkosztowe, a przy obecnej skali ubóstwa rodzin wielodzietnych i alarmującej sytuacji demograficznej nie da się już tak prowadzić polityki prorodzinnej – alarmuje prezes Związku Dużych Rodzin 3+. Wtóruje jej ekspert Fundacji Republikańskiej, który propozycje Kancelarii Prezydenta nazywa kosmetyką, na której można zbić polityczny kapitał. Co zatem realnie należałoby zrobić, by Polki w kraju rodziły tyle dzieci, ile choćby w Anglii czy Irlandii? – Kwota wolna od podatku na wychowanie dzieci powinna być 5–6 razy wyższa, by w roku sięgała sześciu tysięcy złotych – przekonuje Wójcikowski, dla którego najważniejsze zmiany powinny jednak dotknąć sytemu ubezpieczeń społecznych i mieszkalnictwa. – Wysokie podatki i ZUS odbierają pieniądze niezbędne do utrzymania rodziny. Matka po urodzeniu dziecka jest kompletnie wyłączona z procesu zarabiania, a ojciec utrzymujący rodzinę aż 2/3 pensji oddaje w podatkach i składkach na ubezpieczenia. Należałoby zatem wprowadzić ulgę w systemie ubezpieczeń społecznych dla rodzin. Większe obciążenia podatkowe powinni płacić tzw. single, którzy większość pieniędzy wydają na własne potrzeby, nie przejmując się losem przyszłych pokoleń, które będą ich za 20 lat utrzymywały – tłumaczy. Wójcikowski kolejną przyczynę w niskiej dzietności widzi w braku mieszkań.– Przeciętna rodzina obciążona ZUS-em i ratami 30-letniego kredytu kupując mieszkanie odkłada decyzje prokreacyjne, bo musi ten kredyt spłacać – wyjaśnia, postulując preferencję podatkowo-fiskalną dla małżeństw chcących mieć dzieci. Takie rozwiązania kosztują, ale jak podkreśla Joanna Krupska skuteczna polityka prorodzinna, to sprawa priorytetowa. Z radykalnym działaniem nie można już czekać, bo skutki tragicznej polityki prorodzinnej widać już dobrze w katastrofalnej kondycji budżetu państwa czy systemu ubezpieczeń społecznych. – Bez konkretnych działań zawali nam się gospodarka – puentuje Rafał Wójcikowski.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki