Logo Przewdonik Katolicki

Woda aż po gardło

kard. Gianfranco Ravasi
Fot.

Wody ogarnęły mnie zewsząd, aż po gardło, ocean mnie otoczył, sitowie oplotło mi głowę. (…) Ale Ty wyprowadziłeś moje życie z przepaści, Panie, mój Boże! (Jon 2, 67).

"Wody ogarnęły mnie zewsząd, aż po gardło, ocean mnie otoczył, sitowie oplotło mi głowę. (…) Ale Ty wyprowadziłeś moje życie z przepaści, Panie, mój Boże!" (Jon 2, 6–7).

„Wybaw mnie, Boże, bo woda mi sięga po szyję. Ugrzęzłem w mule topieli i nie mam nigdzie oparcia, trafiłem na wodną głębinę i nurt wody mnie porywa”, wołał Psalmista (69, 2–3), wyprzedzając krzyki Jonasza, połkniętego przez wielką rybę, który z jej brzucha przypominającego grób, wznosił ostatnie błagania do Boga, wyrastające właśnie z psalmów i włączone do 2. rozdziału tej wspaniałej, króciutkiej księgi. Jest ona, jak wnosimy z tego odniesienia do cudu, rodzajem przypowieści, której bohaterem jest prorok Jonasz. Jego imię po hebrajsku znaczy „gołąb”, chociaż w rzeczywistości on sam bardziej przypomina sokoła z powodu swego ciasnoty umysłowej, nieprzychylnej otwarciu się na nieprzyjaciół.

Gołąb był ponadto ptakiem poświęconym bogini Isztar, której najgłośniejsze sanktuarium znajdowało się w Niniwie, stolicy Asyrii, dokąd prorok wybrał się posłany przez Pana. Znakiem oznaczającym to miasto, tradycyjnie wrogie Izraelowi, były w piśmie klinowym dom i ryba. Jak wiadomo, ryba stanowiąca centrum tej opowieści, przez tradycję przekształcona została w wieloryba, co przejął też Collodi w Pinokiu. Tymczasem ogromna ryba – przywodząca na myśl lewiatana z Księgi Hioba (40, 25–41, 26) – jest symbolem morza, wodnego chaosu, który zagraża życiu, i dlatego jest też znakiem sądu Bożego.

Prorok, oporny na wezwanie Boga, który chce posłać go właśnie do Niniwy, wsiada na okręt udający się w przeciwnym kierunku, czyli do Tarszisz, być może dzisiejszego Gibraltaru lub Sardynii. W opisie Jonasza nie brak jednak szczypty ironii, kiedy nieświadomy burzy, która się rozpętała, chrapie spokojnie w przeciwieństwie do pogańskich marynarzy, których „ogarnęła wtedy (…) bojaźń przed Panem. Złożyli Panu ofiarę i uczynili śluby” (1, 16), by uciszył sztorm. Historia sztuki zawładnęła tą fascynującą opowieścią, reinterpretując ją na tysiąc sposobów, często na wzór Jezusa, który z trzydniowego pobytu proroka w brzuchu ryby uczynił „znak Jonasza”, symbol paschalnego grobu i swego zmartwychwstania (Mt 12, 39–40).

Jednak celem biblijnej księgi jest zilustrowanie innej tezy: jest ona zaproszeniem do odrzucenia kokonu integralizmu i do dzielenia uniwersalizmu miłosierdzia Bożego, które obejmuje także odwiecznego wroga Izraela, bałwochwalczą i prześladującą go Asyrię. Wbrew swej woli Jonasz zostaje zmuszony do głoszenia nawrócenia niniwitom i z irytacją odkrywa jego pozytywny skutek, gdyż poganie kajają się i zmieniają swoje życie, podczas gdy prorok liczył na ich upór, który wywoła gniew Boży. Z goryczą krytykuje Pana, który jest Bogiem za bardzo „łagodnym i miłosiernym, nieskorym do gniewu i bogatym w łaskę, litującym się nad niedolą” (4, 2).

W końcu Pan za pomocą przypowieści o krzewie rycynusowym i robaczku – do lektury której zachęcamy – wzywa i napomina tępego i zamkniętego na Jego idee proroka (oraz wszystkich jemu podobnych) pytaniem, które zamyka tę opowieść: „Tobie żal krzewu [uschłego i niechroniącego już przed gorącem] (…), a czyż Ja nie powinienem okazać litości Niniwie, wielkiemu miastu, gdzie znajduje się więcej niż sto dwadzieścia tysięcy ludzi (…), a nadto mnóstwo zwierząt?” (4, 10–11).


 

 

 

 

 

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki