Święty Hieronim powiedział, że nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa. Trwający właśnie Rok Wiary niech będzie dla nas okazją, by się zatrzymać na chwilę i otworzyć karty Biblii.
Słowo pełni ważną rolę w naszym życiu. Nie wystarczy nam codzienny chleb, praca, wakacje. Potrzebujemy spotkania z drugim człowiekiem, potrzebujemy długich rozmów, by powiedzieć, że tęsknimy, pamiętamy, kochamy...
Zapewnienie o miłości
Pan Bóg wie dobrze, że potrzebujemy słów. To Boże słowo do człowieka to Pismo Święte. Bóg mówi przez proroków, że nas kocha, że stworzył świat z miłości, że powołał człowieka do życia, by w ten sposób dzielić z nim swoją Boską naturę i ostatecznie zaprosić do życia wiecznego w niebie. Ten Bóg wie również, że człowiek potrzebuje słowa pouczenia, a czasami nawet słowa napomnienia. Cały Stary Testament to wielka księga manifestująca przygodę człowieka z Bogiem.
Czasami księgi Starego Testamentu są dla nas trudne do zrozumienia. Inny kontekst historyczny, geograficzny, inny niż w Nowym Testamencie obraz Boga. Penetrujmy więc najpierw karty Nowego Przymierza, gdzie sam Chrystus pragnie nas prowadzić do Boga Ojca, gdzie uczy żyć Jego miłością, a najpierw, uczy jak żyć, by to nasze życie miało sens.
Czego szukacie?
Chrystus jest obecny zawsze, ale szczególnie w Swoim Słowie i w Eucharystii. Ta Jego obecność w Słowie jest zawsze swego rodzaju zaproszeniem, wyzwaniem dla każdego z nas. Zapytany przez uczniów: „Nauczycielu, gdzie mieszkasz?”, odpowiada bardzo spokojnie: „Chodźcie, a zobaczycie” (J 1, 38–39). Te słowa z Ewangelii św. Jana poprzedzone są sceną, w której dwaj uczniowie widząc Jezusa, poszli za nim. Ten ich zapytał: „Czego szukacie?” Jest to pierwsze słowo Chrystusa w Ewangelii Janowej. To pytanie Jezus stawia dzisiaj również nam: czego szukacie, co ma dla was autentyczną wartość, co stanowi sens waszego życia, jakie są wasze marzenia, pragnienia? On wie, że każdy z nas ciągle czegoś szuka. Daje nam więc swoje Słowo – Dobrą Nowinę, która była, jest i będzie najskuteczniejszą ścieżką do szczęścia ludzkiego.
Podmiotowe obcowanie ze Słowem Chrystusa
Nasz stosunek do tekstu Pisma Świętego może być dwojaki: przedmiotowy, kiedy stanowi on dla nas przedmiot badań albo kiedy jest pomocą w poznaniu interesującego nas zagadnienia. Drugi stosunek do czytanego tekstu biblijnego może być podmiotowy, to znaczy: czytamy nie tylko po to, by zapoznać się z tekstem, lecz jak mawiał Gabriel Marcel, by wejść w „tajemnicę” Boga, w osobową relację z Nim. Nasza relacja do tekstu natchnionego i objawionego, jakim jest Pismo Święte, winna być przede wszystkim relacją podmiotową. Biblia bowiem to nie „coś”, ale przede wszystkim „Ktoś”. Chrystus, który w sposób najpełniejszy pozostaje z nami w Eucharystii, jest obecny i żyje również, choć w inny sposób, w Piśmie Świętym. Kościół mówi o dwóch stołach. Przy stole słowa przyjmujemy przez wiarę objawione Słowo Boże. Przy stole eucharystycznym, sprawując „sakrament wiary”, jakim jest Eucharystia, karmimy się Ciałem i Krwią Pańską. Słuszne jest więc stwierdzenie, że do Biblii trzeba podchodzić tak jak do Stołu Pańskiego. Sięgajmy po należną z należną jej czcią, szacunkiem i głęboką wiarą. To ma być inny gest niż sięganie po jakąkolwiek książkę religijną, ponieważ jest to Księga pełna obecności Boga.
Słuchać słowa, by godnie żyć
Chrystus posługiwał się często specyficznym rodzajem literackim, jakim jest przypowieść, czyli rozbudowany symbol, który angażuje i wciąga. Dzięki temu, kiedy czytamy np. przypowieść o dobrym pasterzu, możemy rzeczywiście wśród tych prowadzonych przez pasterza owiec odnaleźć siebie samych. Można też zobaczyć siebie jako owcę zagubioną, którą Chrystus – Dobry Pasterz kocha, dlatego nigdy nie przestaje jej szukać, a gdy znajduje, bierze z radością na swoje ramiona. Jeżeli zaś zdarzy nam się bardzo upaść, to może przypomni nam się przypowieść o synu marnotrawnym, która pozwoli nam jeszcze raz uwierzyć w to, że On nigdy nie przestaje nas kochać. Podobnie, gdy pojawią się w naszym życiu jakieś burze, może przyjdzie nam na myśl burza na Morzu Tyberiadzkim. I znów uświadomimy sobie, że tak jak kiedyś Jezus spał w targanej burzą łodzi apostołów, tak teraz „śpi” w „łodzi” naszego serca, jest w nas obecny, więc nic złego nam nie grozi.
Jeśli wejdziemy w osobową relację z Chrystusem obecnym w tekście natchnionym, tekst ten będzie nas przenikał. Nie tylko będziemy lepiej znali życie i naukę Chrystusa, ale będziemy się upodabniali do Jego życia. Wsłuchiwanie się w Boże Słowo będzie miało wpływ na nasze decyzje i wybory. Nie można też zapomnieć, że lektura Pisma Świętego to podstawowy czynnik wzrostu w wierze, a tym samym naszego uczestnictwa w życiu Boga, patrzenia na nas samych i na otaczającą nas rzeczywistość jakby oczyma Boga. Bóg objawia się nam za pośrednictwem Słowa, prowadząc nas poprzez poznanie ku miłości. Objawia się po to, byśmy wierząc jego Słowu, mogli przylgnąć do Niego i Jemu się powierzyć.
Słuchajmy zatem Słowa Chrystusa, byśmy potrafili godnie żyć. Jego Słowo naprawdę jest skuteczną pomocą, by być szczęśliwym. On bowiem jest Drogą, Prawdą i Życiem.